Dramatyczne sceny na poboczu autostrady. Pomogli policjanci

Dramatyczne sceny rozegrały się na autostradzie A4 pod Rzeszowem. Podróżujący samochodem 5-letni chłopiec nagle stracił przytomność i przestał oddychać. Walczących o życie dziecka rodziców wspomogli policjanci.

Kilka dni temu, uwagę policjantów ruchu drogowego z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, którzy pełnili służbę na autostradzie A4, zwróciło stojące na poboczu suzuki. Funkcjonariusze postanowili sprawdzić, co się dzieje - postój na autostradzie jest nie tylko zabroniony, ale również bardzo niebezpieczny.

Kiedy policjanci dojechali do pojazdu, zauważyli, jak z suzuki wybiega kierowca, wyciąga z tylnego siedzenia dziecko i kładzie je na poboczu autostrady. Z samochodu wybiegła także wołająca o pomoc kobieta.

Okazało się, że rodzina jechała na wakacje i w pewnym momencie, ich 5-letni syn przestał oddychać i stracił przytomność. Rodzice wezwali pomoc, jednak nie byli w stanie podać dokładnej lokalizacji. 

Reklama

Nie było chwili do stracenia. Jeden z policjantów zaczął udzielać pomocy nieprzytomnemu chłopcu, w tym czasie kolega z patrolu ponownie nawiązał kontakt z dyspozytorem numeru alarmowego i dokładnie podał położenie dla jadącej już karetki. 

Funkcjonariusz, który ratował chłopca, ułożył go w pozycji bezpiecznej i udrożnił mu drogi oddechowe. Jego działania spowodowały, że 5-latek zaczął oddychać, a po kilku minutach odzyskał przytomność.

Do czasu dotarcia karetki pogotowia na miejsce, policjanci monitorowali stan chłopca. 5-latek trafił do szpitala.

Warto przypomnieć, że razie niebezpieczeństwa i konieczności wezwania służb ratunkowych, lokalizację można odczytać z przydrożnych słupków pikietażowych. Umieszczone one są przy drogach krajowych, autostradach i drogach ekspresowych co 100 metrów i na każdym znajdują się liczby oznaczające kilometr drogi i setki metrów.

Policja/Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy