Dlaczego ministerstwo chroni Stalexport?

Nie wierzę żeby teraz resort infrastruktury nie ujawnił nam tekstu umowy koncesyjnej na zarządzanie autostradą A4" - mówią przedstawiciele gminy Jaworzno.

Wygrali oni prawną bitwę ze Stalexportem oraz ministerstwem. Warszawski sąd nakazał ujawnienie dokumentów dotyczących odcinka trasy między Katowicami a Krakowem.

Ministerstwo Infrastruktury na razie nie komentuje wyroku sądu. Zapanowała tam konsternacja. Na pytanie, czy resort będzie składał apelację, nie chciała odpowiedzieć pełnomocnik ministerstwa.

- Nie przesądzam i nie wypowiadam się w kwestii złożenia apelacji i to wszystko - powiedziała urzędniczka.

Równie mało rozmowny jest rzecznik ministerstwa. Mikołaj Karpiński nie chce odpowiedzieć, czy resort wykona wyrok i ujawni umowę, czy dalej będzie walczyć, by dokument pozostał w sejfie.

Reklama

- Do chwili otrzymania i zapoznania się z uzasadnieniem nie komentujemy wyroku - powiedział Karpiński.

Tomasz Tosza reprezentujący gminę Jaworzno nie widzi powodów, by teraz ministerstwo chroniło umowę. Chyba, ze - jak mówi - chodzi o ochronę ludzi, którzy zamiast wymóc realizację umowy koncesyjnej aneksowali ją na korzyść Stalexportu.

- Jacyś urzędnicy, jacyś politycy na to się zgodzili. Ktoś się zgodził na to, że autostrada, która wymogów nie spełnia jest płatna - dodał Tosza.

Zrozumieć można, że ujawnienia umowy nie chce zarabiający na autostradzie Stalexport, ale dlaczego zależy na tym ministerstwu - trudno pojąć. Jedyna hipoteza, jaką można wysunąć, mówi, że po ujawnieniu umowy, ktoś dostanie prokuratorskie zarzuty...

Gmina Jaworzno po ujawnieniu umowy koncesyjnej chce domagać się od Stalexportu kilkudziesięciu milionów złotych odszkodowania. Na tyle szacuje swoje straty z powodu zamknięcia jednego z węzłów autostradowych. Zdaniem Jaworzna węzeł został zamknięty nielegalnie, co ma udowodnić ujawnienie umowy koncesyjnej.

RMF/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: infrastruktura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy