Czy zmniejszenie prędkości o 1 km/h ma znaczenie?

Musimy pamiętać, że dla poprawy bezpieczeństwa na drogach prędkość ma kluczowe znaczenie, a jej ograniczenie o 1 km/h daje nawet 3-procentowy spadek liczby zabitych na drogach - mówi kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego Maria Dąbrowska-Loranc.

W czwartek przypada Europejski Dzień bez Ofiar Śmiertelnych na Drogach - EDWARD (European Day Without Road Death). W jego ramach od 2016 roku podejmuje się działania pod patronatem Europejskiej Organizacji Policji Ruchu Drogowego (TISPOL). Ideą przewodnią programu jest tzw. wizja zero, czyli wyeliminowanie w tym dniu na drogach Europy ofiar śmiertelnych i ciężko rannych w wypadkach drogowych.

W związku z Europejskim Dniem bez Ofiar Śmiertelnych na Drogach na drogi w całej w Polsce w czwartek wyjedzie ponad 5 tys. policjantów, którzy będą kontrolować kierowców zwracając szczególna uwagę na przekraczanie przez nich prędkości.

Reklama

Jak zaznacza kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego Maria Dąbrowska-Loranc do ograniczenia, a nawet wyeliminowania ofiar śmiertelnych i ciężko rannych od lat - z różnym skutkiem - dążą m.in. kraje Unii Europejskiej, w tym Polska.

Jej zdaniem podstawowymi zasadami, które prowadzą do poprawy bezpieczeństwa są dobra diagnoza przyczyn wypadków, przygotowanie strategii przeciwdziałania wypadkom oraz konkretne programy i działania przy jednoczesnym sprawdzaniu ich skuteczności.

"Przez lata podejmowano wiele działań zmierzających do poprawy bezpieczeństwa na drogach. Były to m.in. działania poprawiające infrastrukturę drogową, ale także działania zmierzające do poprawy stanu technicznego pojazdów i uświadamiające uczestników ruchu drogowego" - mówi Dąbrowska-Loranc.

"W tej chwili na świecie stoi się przed trochę innym wyzwaniem, bo w krajach, gdzie znacznie ograniczono liczbę śmiertelnych wypadków na drogach dalsze ograniczenie tej liczby jest trudne" - dodaje ekspertka.

Jak zaznacza w Polsce każdego roku ginie prawie 3 tys. osób. Z kolei w innych krajach europejskich jak np. kraje skandynawskie śmierć na drogach ponosi rocznie kilkaset osób. Zaznacza przy tym, że liczbę wypadków śmiertelnych należy odnosić do liczby mieszkańców.

"Wszyscy mamy w tej chwili w programach poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego jako cel główny wpisane +zero zabitych na drodze+ więc stoimy przed wyzwaniem tworzenia nowych systemów bezpieczeństwa tak, żeby rzeczywiście udało się jak najbardziej do tego zera zbliżyć" - zaznacza Dąbrowska-Loranc.

Jej zdaniem, aby znacznie ograniczyć liczbę wypadków w Polsce uczestnicy ruchu drogowego musieliby zaakceptować brak zgody na to, że ludzie giną na drodze.

"Obserwując nasze drogi mam wrażenie, że wiele osób prowokuje trochę niebezpieczne zdarzenia, bowiem podstawą bezpiecznej jazdy jest umiejętność przewidywania niebezpiecznych sytuacji na drodze i unikania zagrożeń. Chodzi tu przede wszystkim o szybką jazdę" - podkreśla Dąbrowska-Loranc. I dodaje: "jeśli chcemy, żeby było bezpieczniej musimy jeździć wolniej".

"To oczywista prawda - trzeba zrobić wszystko, żeby jeździć wolniej, żeby wprowadzić strefy wolnej jazdy szczególnie tam, gdzie jest ruch mieszany, gdzie mogą się pojawić ludzie i jak najszybciej uregulować przepisy oraz stworzyć strefy, gdzie prędkość będzie ograniczona nawet do 30 km/h"- wskazuje ekspertka.

Maria Dąbrowska-Loranc w rozmowie z PAP przytacza również badania ITS dotyczące prędkości, które pokazały, że kierowcy po wprowadzeniu systemu radarów prędkości "rzeczywiście zaczęli jeździć wolniej".

"Musimy pamiętać, że jeśli chodzi o bezpieczeństwo ruchu drogowego zmniejszenie prędkości tylko o 1 km/h prowadzi do mniejszej o nawet 3 proc. liczby zabitych na drodze. To bardzo ważne, żeby w ogóle zacząć jeździć wolniej" - podkreśla.

Dodaje również, że z punktu widzenia niechronionych uczestników ruchu drogowego to, czy jedziemy 50 czy 60 km/h "ma ogromne znaczenie zarówno jeśli chodzi o możliwość ich dostrzeżenia jak i ewentualnego zareagowania na nietypową sytuację, czy obrażeń jakich doznają".

"Jeżeli mówimy o działaniach w bezpieczeństwie ruchu drogowego to powinny być one systemowe, a ich skuteczność powinna być systematycznie sprawdzana. Działanie tylko i wyłącznie w zakresie legislacji nie rozwiąże problemu, bo za legislacją musi iść przede wszystkim edukacja i kampanie społeczne, a także nadzór, czyli kontrola" - wskazuje.

Od ubiegłego czwartku na telebimach w całej Polsce wyświetlane są kilkunastosekundowe spoty dotyczące bezpieczeństwa na drogach. Akcję zaplanowano na tydzień, a wiąże się ona z programem EDWARD (European Day Without Road Death), czyli Europejskim Dniem bez Ofiar Śmiertelnych na Drogach, który przypada 26 września. Spoty przygotowało Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji we współpracy z właścicielem ekranów, na których są wyświetlane - firmą Screen Network.

Jak wyjaśnia policja, w ramach EDWARD podejmuje się działania pod patronatem Europejskiej Organizacji Policji Ruchu Drogowego (TISPOL) od 2016 roku. Ideą przewodnią jest tzw. wizja zero, czyli wyeliminowanie w tym dniu na drogach Europy ofiar śmiertelnych i ciężko rannych w wypadkach drogowych.

Europejska Organizacja Policji Ruchu Drogowego (TISPOL) chce wykorzystać program EDWARD do promowania bezpieczeństwa w ruchu drogowym i doprowadzić do spadku liczby ofiar śmiertelnych i ciężko rannych na drogach w Europie i na świecie.(


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy