Autostrady są nam niepotrzebne. Chyba, że zdarzy się katastrofa

Polska poradzi sobie podczas piłkarskich mistrzostw bez szybkich dróg - twierdzi spółka PL.2012.

Polska poradzi sobie podczas piłkarskich mistrzostw bez  szybkich dróg - twierdzi spółka PL.2012.

Ale GDDKiA ogłosiła przetarg na kamery do monitorowania korków i wąskich gardeł - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".

Przed rozpoczęciem Euro 2012 nie powstaną w całości budowane z myślą o tej imprezie odcinki A1 i A4, a na przejezdność A2 szanse są niewielkie. Ale specjaliści od ruchu drogowego uspokajają - dramatu nie będzie.

Spółka PL.2012 oszacowała liczbę kibiców, którzy odwiedzą polskie miasta podczas fazy grupowej rozgrywek - od 7 do 19 czerwca. Z największym obciążeniem ruchem będziemy mieli do czynienia 8 czerwca. W dniu otwarcia imprezy Polska zagra z Grecją na Stadionie Narodowym w Warszawie, a Czechy z Rosją we Wrocławiu.

Reklama

"Histeria w związku z obsługą transportową Euro 2012 jest nieuzasadniona. Znacznie większe obciążenia sieć drogowa w Polsce przeżywa podczas weekendowych powrotów" - twierdzi analityk rynku transportowego Adrian Furgalski.

Do katastrofy może dojść dopiero w trakcie ćwierć- albo półfinałów, jeśli np. w Warszawie albo Gdańsku zagrają Niemcy albo Holendrzy - najbardziej mobilne grupy kibiców. Dlatego GDDKiA ogłosiła przetarg na monitoring tras dojazdowych na areny Euro 2012.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Twierdzi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy