Akt oskarżenia wobec kierowcy, który potrącił pijanego pieszego

​Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Patrykowi D. który w lipcu zeszłego roku, jadąc Porsche, śmiertelnie potrącił przechodzącego w miejscu niedozwolonym pieszego. W wypadku doszło na ul. Marszałkowskiej, w centrum Warszawy.

Akt oskarżenia przeciwko Patrykowi D. do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście skierowała pod koniec lutego Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ w Warszawie. Śledczy zarzucili mu, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz nieumyślnie spowodował wypadek. Od wypadku Patryk D. przebywa w areszcie. 

"Mężczyzna nie zachował szczególnej ostrożności przy wyprzedzaniu innego samochodu oraz poruszania się z prędkością zapewniającą zapanowanie nad pojazdem" - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.

Reklama

Według ustaleń śledczych oskarżony jechał ze znacznym przekroczeniem dozwolonej prędkości. "W obszarze zabudowanym, gdzie jest ograniczenie prędkości do 50 km/h prowadził porsche z prędkością nie mniejszą niż 137 km/h na skutek, czego spowodował nieumyślnie wypadek, poprzez potrącenie przechodzącego przez jezdnię mężczyznę, czego następstwem była śmierć pokrzywdzonego" - tłumaczyła prokurator Skrzyniarz.

Do potrącenia pieszego doszło 18 lipca ubiegłego roku przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Na wysokości Domów Handlowych Centrum poza przejściem dla pieszych, przez torowisko i dwie jezdnie z trzema pasami ruchu, co jest wprost zabronione przepisami ruchu drogowego, chciał przejść bezdomny mężczyzna.

Poruszający się lewym pasem ruchu w kierunku centrum z prawidłową prędkością kierowca Mazdy zauważył pieszego, który wtargnął na jezdnię i udało mu się zatrzymać. Natomiast Patryk D. jadąc środkowym wyprzedził ten samochód i uderzył w poruszającego się o kulach mężczyznę, który zginął na miejscu. Przyczyną zgonu Emila Z. były obrażenia wielonarządowe. Jak ustaliła Interia, pieszy, chociaż poruszał się o kulach, wcale nie był  niepełnosprawny.

Dzień po wypadku w mieszkaniu Patryka D. śledczy znaleźli 0,46 grama mefedronu, za co również odpowie przed sądem. Jak wykazało badanie, kierowca był trzeźwy i nie był pod wpływem narkotyków. Kompletnie pijany był natomiast pieszy - miał w organizmie prawie dwa promile alkoholu.

"Podczas przesłuchania Patryk D. nie przyznał się do popełnienia obu zarzucanych mu czynów" - powiedziała prokurator.

Jak ustaliła PAP, D. wyjaśnił śledczym, że w dniu zdarzenia nie przekraczał dopuszczalnej prędkości, a jeśli tak to nieznacznie. Mówił też, że nie miał możliwości zauważyć pieszego zza mazdy, bo jego samochód był "niższy". Na drugi zarzut - posiadania substancji psychotropowej - odpowiedział z kolei, że ma pojęcia, w jaki sposób znalazły się w jego mieszkaniu, w którym miało przebywać wiele osób. Później stwierdził, że narkotyki znalazł w papierowej torbie, którą zabrał z miejsca wypadku.

W sprawie zabezpieczono m.in. nagrania z monitoringu miejskiego, przesłuchano także bezpośrednich świadków zdarzenia. Prokuratura dysponuje również wynikami badania biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, które wykazały, że w chwili poprzedzającej potrącenie prędkość samochodu prowadzonego przez Patryka D. wynosiła 137-160 km/h.

Według ustaleń PAP Patryk D. był w przeszłości karany za wykroczenia drogowe i w przeszłości miał zatrzymywane prawo jazdy. Samochód, którym potrącił pieszego był leasingowany. Po wypadku trafił na policyjny parking. Interii udało się ustalić, że samochód przechowywano na zewnątrz, chociaż miał rozbitą przednią szybę i uszkodzony szklany dach. W efekcie auto odniosło dodatkowe uszkodzenia.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

***

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: tragiczny wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy