63-latka zginęła wysiadając z autobusu. Rusza śledztwo

Prokuratura Rejonowa Łódź-Widzew wyjaśnia okoliczności wypadku, do którego doszło w piątek rano na przystanku autobusowym, na skrzyżowaniu ul. Dąbrowskiego i Gojawiczyńskiej w Łodzi. Śmierć poniosła 63-letnia kobieta wysiadająca z autobusu.

Poinformował o tym rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

"Prokurator, biegły z zakresu ruchu drogowego i policjanci przeprowadzili oględziny zwłok, miejsca zdarzenia oraz autobusu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że pojazd biorący udział w zdarzeniu był sprawny" - powiedział Kopania.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że podczas wysiadania z autobusu przegubowego, doszło do zatrzaśnięcia ręki kobiety, a nie jak wcześniej podawano nogi. Następnie dostała się ona pod jego koła. Poniosła śmierć na miejscu. Rzecznik zwrócił uwagę, że poznanie szczegółów mechanizmu zgonu możliwe będzie po sekcji zwłok.

Reklama

Jak wyjaśnił, przesłuchani zostali świadkowie zdarzenia - osoby znajdujące się na przystanku i podróżujące autobusem. Zabezpieczono monitoring zamontowany w autobusie poruszającym się przed pojazdem, pod kołami którego zginęła kobieta.

"Trwają czynności mające na celu ustalenie przyczyn tragedii, a zwłaszcza, dlaczego drzwi zostały zamknięte mimo nie opuszczenia autobusu przez 63-latkę i dlaczego nie zadziałał system bezpieczeństwa" - mówi Kopania.

Kierowca autobusu ma 30 lat, pracuje w MPK od kilkunastu miesięcy. Był trzeźwy. Mężczyźnie zatrzymano prawo jazdy. Prokuratura bada, czy można mówić, że kierowca nie dołożył należytej staranności, a tym samym, czy zasadne będzie przedstawienie mu zarzutów.

Spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym zagrożone jest karą do lat 8 więzienia.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy