Polska, kraj dziurawych dróg, głupich przepisów, niekompetentnych urzędników
Święta Bożego Narodzenia i koniec roku to czas refleksji, podsumowań i życzeń. Zazwyczaj w te dni stajemy się dla siebie - na chwilę - milsi, mniej agresywni, bardziej wyrozumiali. Tradycji musi stać się zadość. Składamy sobie bardziej lub mniej szczere życzenia. Urządzamy firmowe wigilie. Pozwólcie zatem, Drodzy Zmotoryzowani Bracia i Siostry, że i ja złożę wam życzenia świąteczne i noworoczne. Szczere aż do bólu! Powiem, czego wam... nie życzę.
W połowie grudnia wszyscy już myślą o świątecznych zakupach, prezentach, rodzinnych biesiadach. Nie zawsze jednak towarzyszy temu prezentowana w medialnych reklamach radość. Niektórzy główkują, skąd na to wszystko zebrać kasę, bo co to ukrywać, ten czas obfituje w wydatki. A to prezent dla dziecka, a to prezent dla żony i teściowej, a to choinka, a to karpie... Czasem trzeba wziąć chwilówkę lub małą pożyczkę, która potem w przyszłym roku wyjdzie nam bokiem. Słowem, mnóstwo zmartwień i pusty portfel. Wiadomo zaś skądinąd, zgodnie z polską tradycją, że na frasunek najlepsza jest wódeczka.
Będę więc i tacy, którzy wyskrobią te ostatnie dwadzieścia złotych, by wodą ognistą zalać smutki. Imprezka w pracy, imprezka po pracy... Wesołych Świąt! Nie wypijesz jednego? No co ty, daj spokój! Oby nam się! Potem wsiadamy do auta, bo przecież co to dla nas. Jakoś dojedziemy do domu, chociaż trochę szumi w głowie, podłoże kolebie się dziwnie, trudno skupić wzrok na drodze. Polak jednak potrafi.
Będą zatem i tacy pośród was, którzy jeszcze przed Świętami lub Sylwestrem pożegnają się z prawem jazdy, zostaną ustrzeleni przez wzmożone kontrole policyjne. To jednak dla niektórych nic strasznego, skoro w tym kraju można jeździć także bez prawka i grozi za to tylko 500 zł. mandatu.
Mimo to nie życzę wam, abyście ulegli głupiej, szczeniackiej pokusie i próbowali jeździć po pijanemu. Ani w Święta, ani w przyszłym roku. Pół biedy, jeśli zabiorą Wam prawo jazdy. Gorzej, gdy uderzycie w pieszego, w inne auto albo w drzewo. Wtedy już nie wystarczy 500 zł., aby wykpić się z problemów...
Niestety, każdego roku w okresie świąteczno-noworocznym wzrasta liczba tragicznych zdarzeń na drogach. Będą więc tacy, którzy nie ukończą zaplanowanej podróży i zamiast dojechać do celu wylądują w szpitalu. Albo w kostnicy...
Ile osób poniesie śmierć w Święta, ile w 2015 roku? Ile zostanie ciężko rannych? Ile dzieci zginie na skutek głupoty dorosłych?
Rzecz jasna, nie życzę Wam tego, aby spotkał was wypadek. Tyle tylko, że tym wszystkim, którzy leżą dziś na cmentarzach, chodzą o kulach albo jeżdżą na wózku inwalidzkim, też wydawało się, że są mistrzami kierownicy, że ich nic złego spotkać nie może...
Życzę Wam natomiast trochę więcej pokory, więcej krytycyzmu wobec własnych umiejętności. Dobry kierowca wie, że uczy się przez całe życie. Zarozumiałość, zbytnia pewność siebie, nonszalancja za kierownicą wcześniej czy później doprowadzi do wypadku. Uważacie, że potraficie już wszystko i dacie sobie radę w każdej sytuacji?
Wśród setek normalnych kierowców, pragnących bezpiecznie dojechać do celu, są niestety także drogowi wariaci. Tacy, którym zawsze bardzo się spieszy, którzy mają za nic przepisy i innych uczestników ruchu. Bo oni są lepsi, bo muszą zaimponować swoim kumplom czy panience siedzącej obok w fotelu pasażera, muszą się popisać i dowartościować. A poza tym mają nowoczesne, bezpieczne, duże auto, pełne elektroniki, airbagów, kurtyn, więc nic złego im się stać nie może.
Tacy pełni skrywanych kompleksów, sfrustrowani własną niską wartością osobnicy bywają bardzo niebezpieczni. Wyprzedzają ryzykownie, zajeżdżają innym drogę, wpychają się na siłę na sąsiedni pas ruchu, ale sami nikogo nie przepuszczą. Ruszają z piskiem opon, ignorują sygnalizację świetlną i podwójną linę ciągłą, hamują w ostatniej chwili przed skrzyżowaniem. Skręcają ze środkowego pasa, bo nie będą stali w kolejce za innymi. Parkują, gdzie popadnie, blokują wyjazd, przepychają się na przejściu pomiędzy pieszymi, jadąc im niemal po nogach.
Nie życzę Wam zatem, abyście spotykali takie wybrakowane jednostki ludzkie na drodze. Pół biedy, jeśli oszołom wpadnie w końcu na drzewo, na latarnię albo do rowu. Gorzej, jeśli wjedzie Wam w bok lub tył auta, potrąci na pasach Waszego bliskiego...
Oprócz drogowych piratów równie niebezpieczną grupą się różne ofermy, osoby pozbawione wyobraźni i bezmyślne. Taka pani potrafi np. skosić przechodnia, bo "nie zauważyła", że jeden samochód zatrzymał się przed przejściem i przepuszczał pieszych. Taki pan potrafi wyjechać nagle z drogi podporządkowanej tuż przed naszym nosem, bo "nie zauważył" zbliżającego się auta.
Oferma zwalnia do 2 km/h, bo szuka miejsca do zaparkowania i blokuje drogę dziesięciu kierowcom jadącym za nią. Miga kierunkowskazem w prawo, a potem nagle skręca w lewo, bo się rozmyśliła....
Oferma nie potrafi wjechać na chodnik, samochód cofa się, spada z powrotem z krawężnika. Oferma potrafi walnąć na parkingu w nasze auto i jeszcze mieć pretensje: dlaczego pan tu stanął?!
Nie życzę Wam zatem, abyście spotykali często na drodze takich kierowców. Potrafią nie tylko doprowadzić normalnego człowieka do szewskiej pasji, ale wykonując zaskakujące i nieobliczalne manewry mogą stworzyć poważne zagrożenie.
"25 lat wolności" skutkuje niestety także tym, iż wiele osób myśli, że wszystko im wolno. Wolność Polakom często kojarzy się z anarchią i warcholstwem. Wolno więc również obrażać innych, wolno używać na każdym kroku wulgarnych słów, wolno wyskoczyć z pięściami do innego człowieka...
"Miłuj bliźniego swego jak siebie samego" to przecież święte przykazanie, a około 90% Polaków deklaruje, że są wierzący, że najważniejsze dla nich pozostają chrześcijańskie wartości. A co widzimy na drogach? Brak szacunku, upadek dobrych obyczajów postępuje niemal w każdej dziedzinie życia, a na drogach to już w szczególności. Prostactwo, chamstwo, złośliwość, prymitywne zachowania, brak jakiejkolwiek ogłady, nie mówiąc już o życzliwości.
Przykłady możecie oglądać na wielu filmikach zamieszczanych w internecie. Taki kozak zatrzymuje swoją wypasioną furę, wysiada i idzie kogoś bić, bo nie spodobał mu się jakiś manewr. Znalazł się podwórkowy boss spod trzepaka, niedomyty pan i władca... Oczywiście bije słabszego, bo gdy zobaczy w aucie grupę czterech rosłych pasażerów, to zawraca i udaje, że tylko tak sobie wyszedł na chwilkę....
Nie życzę Wam, abyście spotykali owych prymitywnych i agresywnych prostaków na swojej drodze. A jeśli już to się niestety zdarzy, to nie reagujcie, nie dajcie się sprowokować. Tylko ktoś mi równy może mnie zdenerwować - pamiętajcie o tej mądrej zasadzie.
... Abyście w tej polskiej motoryzacyjnej dżungli, pełnej dziurawych dróg, nieżyciowych przepisów, niekompetentnych urzędników, pozbawionych kultury niedouczonych kierowców - po prostu przetrwali. Abyście nie dali się zabić drogowym wariatom i sami jeździli tak, by nikomu nie wyrządzić krzywdy.
Życzę też Wam (i sobie), aby na twarzach polskich kierowców mniej było wściekłości, nienawiści, agresji, a więcej uśmiechu, wyrozumiałości i życzliwości dla innych.
A ja, ponieważ nie lubię podlizywać się Czytelnikom, nie znoszę zakłamania i obłudy, będę nadal walił prawdę prosto między oczy, chociaż bywa ona czasem przykra i bolesna.
Polski kierowca