Nowe zasady pierwszeństwa pieszych - co to oznacza w praktyce?

W połowie roku wchodzą w życie kolejne zmiany przepisów ruchu drogowego. Media zapowiadają, że ma to być rewolucja na polskich drogach. W rzeczywistości, z formalnego punktu widzenia, niewiele się zmienia. Zmienić powinna się natomiast psychika kierowców, ich nastawienie do pieszych.

W znowelizowanym Prawie o ruchu drogowym art. 26 ust. 1 będzie brzmieć następująco:

"Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu albo wchodzącemu na to przejście, z zastrzeżeniem ust. 1a."

Ust. 1a  brzmi następująco:

"Kierujący tramwajem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie razić pieszego na niebezpieczeństwo znajdującego się na tym przejściu i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu."

Reklama

Ponadto dodano w art. 13  ust. 1a:

"Pieszy znajdujący się na przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem z wyłączeniem tramwaju."

Nowością jest dodanie w art. 14 następującego zapisu:

"Zabrania się (...) korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również podczas wchodzenia lub przechodzenia przez przejście dla pieszych - w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni."

Z prawnego punktu widzenia tak naprawdę niewiele się zmienia, gdyż § 47 pkt. 4 Rozporządzenia o znakach i sygnałach drogowych od dawna już stanowi:

"Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nich wchodzących lub na nie wjeżdżających. A zatem, dla tych, którzy dobrze znają się na prawie o ruchu drogowym, nie ma tu żadnej rewolucji."

Inną kwestią jest, że do tej pory pieszy wkraczający na jezdnię był zazwyczaj zupełnie lekceważony przez kierujących. Mało tego, bardzo często zdarza się, że samochód przejeżdża tuż przed nosem pieszego znajdującego się już na przejściu. Jest to spowodowane dwoma czynnikami: brakiem egzekwowania prawa w tym zakresie przez policję, a z drugiej strony brakiem kultury wielu kierowców.

Mimo to chcę wam dziś uzmysłowić, jak należy interpretować wchodzące w życie od 1 czerwca przepisy.

Kiedy ustępujemy pierwszeństwo pieszemu

Przypomnę, że przepis stanowi, iż pierwszeństwo będzie miał pieszy wchodzący na przejście. Jak należy to rozumieć? Nie określono tego jasno i konkretnie w przepisach, a więc należy przyjąć, że pierwszeństwo będzie miał pieszy, którego jeszcze nie ma na pasach (bo taki zawsze miał pierwszeństwo), ale za sekundę się na nich znajdzie, na co wskazuje jego zachowanie i sposób ruchu. Ważne, aby pamiętać, że nie jest to przepis dający pierwszeństwo pieszemu, który dopiero zbliża się w okolice przejścia i wydaje się, że będzie chciał na nie wkroczyć - takie przepisy były pierwotnie zapowiadane, ale od dawna już wiadomo, że nie trafią one do nowelizacji.

Warto przy tej okazji przypomnieć, że ustąpienie pierwszeństwa, oznacza powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch mógłby zmusić (...) pieszego do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku. Oznacza to, że jeśli pieszy wchodzi na przejście z lewej strony (spójrzcie  na rysunek), to kontynuując jazdę nie zmusimy go do zatrzymania się, bo jest on jeszcze daleko od naszego samochodu. Formalnie więc w takim przypadku nie mamy obowiązku zatrzymywać się przed przejściem. Mimo to radzę jednak tak uczynić. Dlaczego? Możemy zakładać z dużym prawdopodobieństwem, że jeśli my będziemy jechać i nie zatrzymamy się, to tak samo postąpią inni jadący za nami. No i w końcu któryś z kierowców zmusi tego pieszego do zatrzymania się.

Pieszy nie ma prawa wtargnąć przed samochód

Obawiam się natomiast, że rozpropagowanie w mediach nowych zasad zachęci wielu pieszych do radosnego korzystania z przysługującemu im pierwszeństwa. Może być i tak, że piesi będą beztrosko wchodzić na jezdnię, bo pozostanie im w głowach tylko jeden jedyny fragment nowych przepisów: "Mamy pierwszeństwo!"

Przypomnę zatem, że art. 14 pkt. 1 ustawy zabrania "wchodzenia na jezdnię (...) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych:. Pieszy nie ma zatem prawa wejść na jezdnię widząc będący bardzo blisko pojazd i zmusić jego kierowcę do gwałtownego hamowania.

Bardzo słuszne jest zabronienie pieszym korzystania z telefonów na przejściu, natomiast i tutaj ustawodawca stworzył niepotrzebną komplikację, zabrania on bowiem korzystania z telefonów "w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni". Jak należy to rozumieć? Powinno się po prostu zabronić korzystania z telefonów na przejściach, zawsze i w każdej sytuacji. A także ze słuchawek!

Piesi zajęci np. pisaniem lub czytaniem SMS-a są często tak tym pochłonięci, że potrafią wejść wprost pod pędzący samochód. Umysł takiego delikwenta koncentruje się na tym, co widzi na telefonie, natomiast zapomina, gdzie się znajduje. Taki pieszy Idzie automatycznie i bezmyślnie, przestaje uważać.

Może warto zatem przed przejściami umieszczać takie oto wielkie znaki?

Nasuwa się jednak pytanie: kto będzie ten wymóg egzekwował? Kto będzie tych pieszych pilnował i podejmował interwencję? Ile będzie awantur z policjantami w stylu: "ja musiała odebrać telefon, proszę pana, bo szef do mnie zadzwonił"...

Jak to będzie w rzeczywistości

Mam bardzo wiele obaw odnośnie praktycznego wdrożenia nowego przepisu. Nagminne jest w Polsce omijanie pojazdów, które zatrzymały się przed przejściem w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszym. Nagminne jest także wyprzedzanie na przejściach. Czy wobec takiego stanu rzeczy możemy oczekiwać, że kierowcy zrobią się nagle bardzo grzeczni, kulturalni i będą zatrzymywać się przed przejściem widząc wchodzącego na nie przechodnia?

To jest kwestia mentalności ludzi, a tą mentalnością u polskich kierowców bywa bardzo ciężko. Co więcej, może się zdarzyć, że kulturalny kierowca, który będzie chciał przepuścić pieszego, zatrzyma się przed przejściem, a w bagażnik jego auta wjedzie jakiś oszołom i jeszcze będzie miał pretensje: "po co pan hamował?"

Aby przepis spełnił swoją rolę, a tym samym podniósł poziom kultury motoryzacyjnej w naszym kraju, należy go egzekwować. W praktyce karanie kierowców za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na przejście będzie bardzo trudne. Policjanci musieliby ustawiać się za przejściami i wyłapywać tych, którzy nie ustąpili pierwszeństwa pieszym. Jeszcze trudniej będzie karać pieszych, którzy wchodzą na przejście z telefonem, pochłonięci na przykład pisaniem SMS-a .

Jedyne co cieszy to postawa ministerstwa, które widocznie posłuchało moich uwag i tym razem szykuje podobno zakrojoną na szeroką skale kampanię informacyjną i edukacyjną. Bardzo słusznie, bo ludzi trzeba najpierw nauczyć, a dopiero potem od nich wymagać. Oby tylko ta kampania edukacyjna nie była chwilowa, lecz permanentna. Tylko wtedy jest szansa, że przyniesie jakiś efekt.

No cóż, może tym razem się uda?

Polski kierowca

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy