Nagrania z tych potrąceń potrafią wstrząsnąć. Mają jeden wspólny mianownik
Jeszcze na dobre nie zaczęły się wakacje, a już mamy wzrost liczby wypadków z udziałem dzieci. Nasuwa się niestety smutny wniosek, że najmłodsi uczestnicy ruchu nie są właściwie przygotowani do bezpiecznego poruszania się po drogach. Takie zdarzenia mają najbardziej tragiczny wymiar, bo zawsze nasuwa się wniosek, że to my, dorośli jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo naszych dzieci na drogach.
Obejrzyjcie ten filmik:
Na szczęście kierowca jechał stosunkowo wolno i skończyło się na strachu. To zdarzenie miało miejsce w Gdyni. Dziewczynka wbiegła na przejście mimo, że dla niej wyświetlany był sygnał czerwony. Co gorsza, wtargnęła na przejście spomiędzy stojących samochodów. Kierowca był bez szans, dostrzegł ją z odległości kilkunastu metrów. Na szczęście wykazał się rozsądkiem i jechał powoli. Na szczęście miał też kamerkę, która zarejestrowała przebieg wypadku. W przeciwnym razie nie wiadomo, jak zostałoby zinterpretowane to zdarzenie. Jak widać, rejestrator może nas czasami uchronić od poważnych problemów.
A tu drugi, bardzo podobny wypadek, który wydarzył się w Złotowie:
Kierowca busa wysadza dziewczynkę na przejściu dla pieszych, po czym rusza, natomiast dziecko wbiega na jezdnię zupełnie ignorując zasady bezpieczeństwa. Na szczęście dziewczynka uderzona została tylko lusterkiem i odniosła obrażenia ręki. To jednak wyłącznie zasługa przypadku. Gdyby osobówka jechała trochę bliżej osi jezdni albo dziewczynka wbiegła na jezdnię sekundę wcześniej, doznałaby poważnych obrażeń.
Swoją drogą kierowca tego samochodu osobowego widząc stojącego na przejściu dla pieszych busa powinien był zwolnić i spodziewać się, że zza tego auta ktoś może wtargnąć na jezdnię. No, ale do tego potrzeba wyobraźni i doświadczenia.
Należy zadać sobie pytanie, czy obie te dziewczynki były prawidłowo przygotowane do bezpiecznego poruszania się po drodze? Ktoś powie, że takie wypadki zdarzają się, że są to tylko dzieci, które czasami potrafią zachowywać się nieobliczalnie. To prawda, ale właśnie dlatego już małe dzieci należy uczyć, czym może grozić wbiegnięcie na jezdnię.
Obie te dziewczynki wbiegły na przejście, a człowiek biegnący stwarza zawsze szczególne zagrożenie i zaskakuje kierowcę pojazdu. Dlaczego wbiegały? Nie wiadomo. Trzeba pamiętać, że takie zdarzenia odbijają się na psychice zarówno poszkodowanych dzieci, jak i kierowców. W przypadku tych dziewczynek można zakładać, że będzie to dla nich bolesna, ale zarazem skuteczna przestroga. Z pewnością na wiele lat zapamiętają to, co je spotkało.
Oba te wypadki pozostaną jednak również w pamięci kierowców, którzy z pewnością doznali większego lub mniejszego szoku psychicznego. Taki obraz, widok dziecka wpadającego na maskę samochodu potrafi śnić się po nocach. Nawet, jeśli kierowca w niczym nie zawinił wypadku, jest to dla niego koszmarne przeżycie.
14 czerwca w Józefosławiu pod Warszawą autobus miejski potrącił na przejściu dla pieszych dwie 12-letnie dziewczynki. Jedna z nich mimo reanimacji zmarła. Nie wiem, jakie były przyczyny tego tragicznego wypadku, policja prowadzi dochodzenie. Zwróciłem natomiast uwagę na komunikat opublikowany przez zastępcę burmistrza Piaseczna, w którym informuje, że uczniowie szkoły, do której chodziły obie dziewczynki zostali objęci pomocą psychologiczną.
A może warto zadać sobie pytanie, czy ci uczniowie mają w szkole wychowanie komunikacyjne z prawdziwego zdarzenia? Czy nauczyciele zapoznają ich z zagrożeniami na drodze, w tym również wynikającymi z nieprawidłowego postępowania kierowców? Byłoby to o wiele lepsze, niż pomoc psychologiczna po tragedii. Mądry Polak po szkodzie...
Filmiki pokazujące te dwa niebezpieczne potrącenia dzieci powinny być obowiązkowe pokazywane uczniom w każdej szkole. Byłoby to o wiele bardziej skuteczne i lepiej przemawiało do wyobraźni najmłodszych, niż jakieś wydumane bajki o Agatce przechodzącej przez jezdnię.
Wychowanie komunikacyjne powinno być realizowane już od przedszkola i to nie tylko na zajęciach w sali, ale także w miasteczkach ruchu drogowego (gdzieniegdzie jeszcze takie istnieją). Niestety, wychowanie komunikacyjne w naszym kraju w większości przypadków jest fikcją. W szkołach nie ma nawet takiego przedmiotu, a kilka godzin lekcyjnych jest przypisanych do jakichś zajęć praktyczno-technicznych. Pisałem o tym już wiele lat temu, ale niestety ministerstwo nie traktuje tego problemu poważnie.
Apeluję zatem do rodziców, którzy też przecież są odpowiedzialni za przygotowanie dzieci do bezpiecznego poruszania się po drogach: pokażcie swoim dzieciom te dwa filmy, które zamieściłem powyżej. Wytłumaczcie, czym grozi wbiegnięcie na jezdnię wprost pod jadący samochód. Może dzięki temu ocalicie życie swojego dziecka.
Polski kierowca