Ilu Polaków jeździ bez prawa jazdy?

O tym, że prawo w naszym kraju jest chore, pisałem wielokrotnie. Dziś chciałbym wskazać kolejny przykład na potwierdzenie tej tezy. Co grozi osobie, która w ogóle nie ma prawa jazdy i zasiada za kierownicą samochodu lub motocykla?

Mandat w wysokości 500 zł. To taniej, niż kurs na prawo jazdy.

Ćwierć  miliona Polaków jeździ bez uprawień?

Policja w ubiegłym roku wykryła w Polsce 33 tysiące kierowców, którzy prowadzili pojazdy bez wymaganych uprawnień. W tej liczbie ponad 80% kierujących nigdy nie miało prawa jazdy.

Pozostałe niespełna 20% to osoby, które utraciły uprawnienia (na skutek przekroczenia dozwolonej liczby punktów karnych lub na mocy decyzji sądu).

W analizowanym okresie policja przeprowadziła 6 milionów kontroli drogowych, co skutkowało sprawdzeniem (statystycznie) co czwartego kierującego. A zatem 75% kierowców nie natrafiło na kontrolę drogową.

Reklama

Można na podstawie tych danych, przeprowadzając ekstrapolację opartą na rachunku prawdopodobieństwa i zakładając, że osoby bez uprawnień z reguły starają się unikać napotkania policji i rzucania się jej w oczy, przyjąć szacunkowo, iż rzeczywista liczba kierowców poruszających się po drogach publicznych bez prawa jazdy może sięgać nawet 250.000. Czyli ćwierć miliona Polaków jeździ bez wymaganych uprawnień!

Poczytajcie zwierzenia na internetowych forach

Potwierdzeniem tego patologicznego stanu rzeczy są wypowiedzi na rozmaitych forach internetowych. Tam delikwenci zwierzają się ze swoich dziarskich poczynań, a także doradzają innym.

Wystarczy wpisać sobie do wyszukiwarki hasło "jeżdżę bez prawka" i sami zobaczycie, ile wyświetli się różnych wyznań "mistrzów kierownicy". Oto wybrane cytaty (pisownia oryginalna):

"Jeździć ojciec mnie uczył od marca do maja. Od 2 miesięcy jeżdżę sam i swoje umiejętności mogę ocenić jako bardzo dobre.  Dlaczego nie robię prawa jazdy? Nie mam na boku 1500 zeta oraz nie chcę być dojony przez OSK, skoro jeździć już potrafię".

"Powieccie czy warto robić prawko? Wybieram się z chłopakiem na wesele kolerzanki (ponad 100 km) i chciałabym pojechać samochodem ojca.  Muj chłopak już uczy mnie jeździć i dobrze sobie radzę nawet w mieście, hi hi  Ale nie mam kasy na zrobienie kursu i egzamin i boje się ze nie zdam.  Czy grozi mi tylko mandat 5 stów czy cos jeszcze?"

"Ja już trzeci rok jeżdżę bez prawka i nie spotkałem jeszcze ani razu kontroli żadnych miśków"

"Muj kumpel cztery lata jeździ bez prawka bo mu zabrali kiedyś za wudę  jak wracał  z dyski. No i co? Spoko nikt go nie rusza no i  ma spokuj"

"Można spokojnie jeździć bez prawka o ile nie bendziesz się żucać pieskom w oczy"

"Mi sie nie oplaca robic prawka. Stac mnie na te 5 stuwek nawet pare razy na rok.  Na h... mam chodzic na jakies kursy pojeb.... i egzaminy pierd.... siem stresowac  jeśli już sam umiem swietnie jezdzic?"

Czy warto robić prawko? Nawet prostak potrafi liczyć

Cytowane wyżej wypowiedzi obrazują doskonale poziom intelektualny i mentalność ich autorów. Mimo to nasuwa się wniosek, że nawet tego rodzaju osobnicy, notabene przekonani o swoich wspaniałych umiejętnościach za kierownicą, potrafią jednak liczyć.

Kurs na prawo jazdy i egzamin kosztują około 1.500 zł. To tyle samo, co trzy mandaty za jazdę bez "prawka". Można więc zakładać, licząc na fart i starając się nie rzucać w oczy policjantom, że bardziej opłacalne jest jeżdżenie bez  prawa jazdy.

Policyjne statystyki potwierdzają, że coraz więcej Polaków tak właśnie robi.

Szkoda, że opisanego prostego rachunku mandatowego nie dostrzega polskie państwo, a w szczególności twórcy prawa.  Nasuwa się smutny wniosek, że tego rodzaju cwaniacy jak cytowani wyżej, są sprytniejsi od polskiego wymiaru "sprawiedliwości".

Wsadzać za kratki? Bzdura!

Nie oznacza to jednak, że decydenci nie widzą tego problemu. Widzą i nawet próbują reagować. Niestety, niezbyt fachowo i rozsądnie. Istnieją projekty, by tym, którzy utracili uprawnienia do kierowania pojazdami, ale mimo to nie zastosowali się do orzeczonego zakazu, wymierzać kary pozbawienia wolności.

Szkoda jednak, że autorzy takich koncepcji nie zastanowili się nad skutkami swoich radosnych pomysłów. Otóż po pierwsze, koszty pobytu za kratami kolejnej osoby ponosić będzie społeczeństwo, czyli uczciwie pracujący podatnicy. Te koszty miesięcznie sięgają ponad 2,5 tys. zł.  Ile zatem nas wszystkich będzie to  kosztować?

Dlaczego Polacy rezygnują z prawa jazdy?

Po drugie, projekt nadal zakłada surowe kary tylko dla tych, którym uprawnienia do kierowania pojazdami cofnięto. Ci, którzy nigdy w ogóle nie zdobyli prawa jazdy, mają być nadal traktowani pobłażliwie i tylko karani  mandatowo.

Jaki w tym sens? Osoba, która już kiedyś miała prawo jazdy, przynajmniej potrafi jako tako kierować pojazdem. Znacznie bardziej niebezpieczni są ci,  którzy z premedytacją  i na podstawie kalkulacji finansowej w ogóle nie próbują uzyskać prawa jazdy i jeżdżą bez uprawnień.

Sprawdź, czy zdałbyś egzamin na prawo jazdy

Rozwiązanie jest proste

Są dwa czynniki wpływające odstraszająco na sprawców przestępstw i wykroczeń: wysokość kary oraz  jej nieuchronność. Moja propozycja jest prosta:

- Za kierowanie pojazdem bez wymaganych uprawnień grzywna wysokości 10.000 zł. W przypadku braku środków na jej uiszczenie przymusowe prace (bez wynagrodzenia) przy budowie lub oczyszczaniu dróg - co najmniej 1000 godzin do odpracowania.

- Za kierowanie pojazdem po zatrzymaniu prawa jazdy lub cofnięciu uprawnień grzywna w wysokości 20.000 zł.  Jeśli delikwent nie ma środków na jej uiszczenie -  przymusowe prace jak wyżej.

- Jeśli kierujący bez uprawnień spowodował szkody materialne (np. kolizję), obowiązek ich pokrycia z własnej kieszeni, a ponadto grzywna 25.000 zł.

- Jeśli kierujący bez uprawnień spowodował śmierć lub zranienie innej osoby, automatyczny, bezwzględny obowiązek wypłacania renty i zwrotu kosztów medycznych poszkodowanemu do czasu pełnego wyleczenia, a w przypadku spowodowania kalectwa lub śmierci dożywotnie wypłacanie renty (ofierze lub rodzinie), pozbawienie możliwości ubiegania się o prawo jazdy na zawsze, ponadto grzywna 50.000 zł.

Proponowane przez mnie kary nie obciążałyby w żaden sposób podatników, a wręcz przeciwnie - zapewniały spory zysk. I byłyby bez wątpienia skuteczne.

Wiem, wiem, ilu znajdzie się zaraz oburzonych, że to co proponuję, to wręcz terror wobec społeczeństwa. Jestem jednak przekonany, że gdyby kilku delikwentów zostało tak właśnie ukaranych, to na pozostałych, dziś radośnie jeżdżących bez prawka, padłby blady strach. Innej metody nie ma.  500-złotowe mandaty to po prostu kpina.

Państwo nie powinno się ośmieszać

Państwo, które tworzy prawo, ale nie potrafi potem sprawiedliwie wyegzekwować jego przestrzegania, ośmiesza się i traci autorytet.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prawo jazdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy