Włoski strajk kierowców. Wszyscy chcą taką naklejkę!

Pamiętacie historyjkę o małym Jasiu, który na złość mamie postanowił odmrozić sobie uszy? Tak często postępują również dorośli Polacy.

Na przykład, na złość swojemu państwu, aby pokazać lekceważenie dla ustalanych przez władzę reguł, łamią przepisy ruchu drogowego. Narażają się w ten sposób na mandaty, punkty karne, odebranie prawa jazdy, a nawet na utratę życia lub zdrowia w wypadku.

Nasze sprytne państwo postanowiło co nieco na tych narodowych przywarach zarobić. Ministerstwo Finansów zaplanowało, że coraz gęściej ustawiane przy drogach fotoradary przysporzą w tym roku budżetowi okrągłą sumkę półtora miliarda złotych. Wiadomość ta zbulwersowała opinię publiczną i wywołała gorące dyskusje w mediach.

Reklama

Kierowcy też postanowili być sprytni i wbrew oczekiwaniom uszu sobie jednak nie odmrażać - jeździć, nie przekraczając dopuszczalnej prędkości. Tak, aby fotoradary stały bezczynnie i nie przyniosły państwu choćby jednej marnej złotówki.

Włoski strajk. Okazanie buntowniczej postawy wobec prawodawcy przez ścisłe przestrzeganie ustanowionych przez niego przepisów. Legalistyczny anarchizm, anarchistyczny legalizm... Każdy musi przyznać, że to niezwykle chytry pomysł.

Na Facebooku zrodziła się akcja "Na złość Rostowskiemu jeżdżę zgodnie z przepisami" Jej partnerem zostały serwisy motoryzacyjne INTERIA.PL. Wyprodukowaliśmy specjalne naklejki do umieszczania na samochodach w geście poparcia dla wspomnianej inicjatywy. Dzisiaj zbieraliśmy na nie zamówienia. Maili z zapotrzebowaniem na te naklejki otrzymaliśmy już prawie dwa tysiące!

Warto dodać, że akcja i szum medialny wokół całej sprawy już przyniosły pierwsze rezultaty. "Mama", czyli minister finansów Jacek Rostowski, pospieszył z oświadczeniem, że wcale nie będzie się złościł, ba byłby najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdyby fotoradary nie zarobiły ani grosza. Minister transportu Sławomir Nowak zapewnił, że jeżeli jednak zarobią, to pieniądze te nie znikną w czarnej dziurze budżetowej, lecz w całości zostaną przeznaczone na budowę i remonty dróg.

My akcję "Na złość Rostowskiemu jeżdżę zgodnie z przepisami" traktujemy pół żartem, pół serio. Przede wszystkim mamy nadzieję, że przyczyni się ona do poprawy bezpieczeństwa na drogach. Wystarczy, że ci, którzy oznaczą swoje auta wymienionymi wyżej naklejkami, rzeczywiście zaczną stosować się do widniejącego na nich hasła...

Naklejki można odbierać już tylko osobiście w siedzibie naszego portalu, w Krakowie, na osiedlu Teatralnym 9A, w godzinach od 10 do 17. Na ten sposób dystrybucji przeznaczyliśmy 100 naklejek. Prawie 2 tysiące wyślemy pocztą tym, którzy wysłali już nam zapotrzebowanie mailem. W związku z ogromnym zainteresowaniem akcją planujemy ich dodruk. Będziemy informować!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy