U nas mandaty są za tanie!
Wydaje ci się, że w Polsce mandaty są wysokie? Za granicą płaci się nawet kilkadziesiąt razy więcej, a pieniądze trzeba wyłożyć od razu policjantowi.
Wysokie mandaty mają odstraszać piratów drogowych. Wbrew powszechnej opinii, w Polsce wcale nie jesteśmy narażeni na wysokie kary. W większości krajów europejskich mandaty są przynajmniej dwa razy droższe, a policja nie przepuści kierowcy nawet drobnego przewinienia. Co więcej - nie jesteśmy przyzwyczajeni, aby zwracać uwagę na niektóre przepisy zawarte w kodeksie drogowym.
Drogo i drożej
Przykładem może być przestrzeganie prawidłowego dystansu między naszym autem a poprzedzającym pojazdem. W Polsce zostaniemy za to ukarani, jeśli doprowadzimy do kolizji. W Niemczech czy Francji drogówka rygorystycznie pilnuje przestrzegania odległości. Jeśli zostaniemy przyłapani podczas jazdy "na bagażniku" innego samochodu, grozi nam nawet 500 euro kary.
Niezapięcie pasów bezpieczeństwa to dla hiszpańskiej policji pretekst do wypisania mandatu na kwotę prawie 1200 zł.
Zaskoczeniem może być kwota do zapłaty w przypadku najczęściej popełnianego wykroczenia, czyli przekroczenia dozwolonej prędkości. U nas to maksymalnie 500 zł, czyli ok. 125 euro. Tymczasem w Austrii to 2180 euro, w Belgii - 2750 euro, na Słowacji - 830 euro. Kara finansowa to nie jedyny problem.
W Szwecji za brak opon zimowych w okresie od grudnia do końca marca grozi mandat ok. 510 zł.
W niektórych państwach, np. Holandii czy Norwegii, nawet za nieznaczne przekroczenie prędkości (szczególnie w obszarze zabudowanym) można trafić przed sąd, który orzeka areszt lub zakaz poruszania się samochodem w danym kraju. Trzeba także pamiętać, że jeśli zostaniemy przyłapani przez policję na gorącym uczynku, karę będziemy musieli zapłacić na miejscu. Jeśli nie mamy przy sobie gotówki, należność możemy uregulować kartą płatniczą w miejscu kontroli.
Taka możliwość istnieje np. w Austrii, gdzie drogówka ma terminale płatnicze. Często policjanci podwożą także obcokrajowców do bankomatów, banków czy też kantorów, oczywiście aby móc odebrać nam pieniądze za mandat. Gorzej, jeśli nie mamy przy sobie karty czy odpowiedniej kwoty. Płać i płacz
W Szwajcarii za przekroczenie prędkości w mieście o ponad 30 km/h grozi nawet 120 tys. zł grzywny.
W Austrii zostanie nam zabrany wartościowy przedmiot z auta, np. kamera czy nawigacja. Z kolei w Niemczech, jeśli odmówimy zapłaty mandatu lub nie mamy gotówki, drogówka zatrzyma nasz pojazd. Słoweńcy mają inną metodę na wymuszenie zapłaty mandatu przez zagranicznych turystów. Jeśli nie zapłacimy kary, od razu zatrzymany nam zostanie dowód tożsamości, a sprawa trafi do sądu, który zajmie się nią jeszcze tego samego dnia.
W lepszej sytuacji jesteśmy, jeśli nasze przewinienie zostanie zarejestrowane przez zagraniczny fotoradar. W tym przypadku nie musimy nic płacić. Mandaty wystawione na podstawie zdjęć nie przychodzą do Polski, a nawet jeśli tak się zdarzy (mieliśmy samochód z wypożyczalni, a ta podała nasz adres policji lub w przypadku Szwajcarii mundurowi zwrócili się do polskiej prokuratury o pomoc w ustaleniu danych) i tak nie zostaniemy zmuszeni do zapłacenia np. przez komornika.
Pamietaj, że...
Zanim wsiądziesz do auta, sprawdź, czy masz przy sobie dowód rejestracyjny. Kara za brak tego dokumentu na Słowacji wynosi 1330 zł.
Mandaty za przekroczenie dozwolonej prędkości za granicą są zwykle kilkakrotnie wyższe niż w Polsce. W większości krajów policja karze już za nieznacznie szybszą jazdę niż zezwalają na to przepisy. Dyskusja z mundurowym nie jest zalecana, bo może skończyć się wyższym mandatem.
Sebastian Sulowski
Tekst pochodzi z tygodnika