Saab. Koniec pewnej epoki

Dopiero co wróciłem z korepetycji. Ten wieczór jest jak każdy inny, po zdjęciu kurtki i butów wchodzę do swojego pokoju i puszczam sobie TVN24 (*).

Zanim moje dwunastoletnie Sanyo się uruchomiło minęło paręnaście sekund, a jak już się uruchomiło, to na pasku przeczytałem taką informację: "Szwedzka firma motoryzacyjna Saab wchodzi w fazę likwidacji. 3,4 tys. pracowników otrzyma wypowiedzenia".

Dużo czytałem o trudnej sytuacji tej jakże charakterystycznej marki, jednak myślałem, że to doniesienie to mrzonka na miarę tej, jakoby Panda miała wyemigrować z Tychów.

Na Interii czytam, że Spyker nie jest zainteresowany Saabem. Cóż, ja nadal wierzę w cuda i sądzę że jakaś chińska firma wykupi Saaba.

Prawa ekonomii są bolesne, szczególnie w przypadku Saaba, który w tym roku wygeneruje 341 milionów dolarów strat. A jeśli coś przynosi straty, to trzeba się tego pozbyć lub - pozwolę sobie - eksterminować.

Moim zdaniem, winę za to ponosi sam GM. Po prostu, pewnych marek nie powinno się nadto unifikować z innymi, pospolitymi. Nietrafiona była także polityka modelowa, szczególnie jeśli chodzi o rynek amerykański. Co za debil, bo tylko takiego określenia mogę użyć, wpadł na pomysł, żeby przestylizować Subaru Imprezę i sprzedawać go jako Saaba.

Taką samą klapą skończyła się sprzedaż Saaba 9-7x, który był po prostu Chevym Trailblazerem z innym przodem. Szwedzki styl do amerykańskiej kanapy raczej nie pasuje.

Saab dla Szwedów to symbol. Symbol, który wniósł mnóstwo innowacji, miał swój charakter, a jego samochody zestarzeją się godnie. Niestety, motoryzacja to nie las i raczej nie będzie chroniona przez "Greenpeace". I tak Saab ma szczęście, że mierny los większości innowacyjnych lub ekstrawaganckich marek dzieli dopiero dziś.

Koniec Saaba, to koniec pewnej epoki. Epoki aut nonkonformistycznych stylistycznie. Bo przecież nie ma już Vectora, Tatry. Wielka szkoda, że najnowszy i piękny 9-5, który zapowiadał stopniowe odrodzenie się Saaba, stał gwoździem do trumny. No cóż, pewnie Trollhattan zbuduje z jakieś 2000-3000 pożegnalnych sztuk i odejdzie do złomowiska zwanego historią.

Pozwolę się jednak powtórzyć - ja wierzę w cuda. Ross, jeśli udało ci się wykupić team Hondy F1 za funta i nieźle na tym wyjść, to zagadaj do GM-u, kup Saaba, co? Fani motoryzacji, jak i sama motoryzacja będą ci wdzięczni. A jak nie, to "non omnis moriar".

Stacyjkę między fotelami można znaleźć w Cromie.

(*) - list od Czytelnika.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Saab
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy