Rok temu dziennikarskie ferrari...

Chociaż trudno nam w to uwierzyć, dziś mija rok od straszliwego wypadku, w którym zginął nasz kolega i przyjaciel - redaktor i dziennikarz motoryzacyjny Jarek Zabiega.

Odszedł nagle. Popychany wrodzoną ciekawością fana motoryzacji wybrał się z kolegą - Maciejem Zientarskim - na przejażdżkę ferrari. Wyszedł podobno w pośpiechu, do żony i swojej trzyletniej córeczki miał wrócić za chwilę. Niestety, nie wrócił. Rozpędzone ferrari uderzyło w filar wiaduktu na ulicy Puławskiej.

Samochód rozpadł się na części,ogień dopełnił oblicze tragedii. Jarek zginął na miejscu. Walka o życie Maćka Zientarskiego trwała kilka tygodni, mimo intensywnej rekonwalescencji wciąż nie powrócił on do pełni sił.

Mimo dwunastu miesięcy, jakie upłynęły od tego bolesnego wydarzenia, wciąż mamy w pamięci obraz wiecznie uśmiechniętego Jarka. Długie nocne rozmowy o samochodach w czasie najróżniejszych prezentacji, wspólne jazdy testowe... Ten obraz Jarka Zabiegi pozostanie w naszych sercach na zawsze.

W zeszłym roku odszedł również inny znany dziennikarz motoryzacyjny. Naczelny "Świata Motocykli", prawdziwy guru fanów dwóch kółek - Krzysztof Wydrzycki. Dla tysięcy motocyklistów był po prostu "profesorem" - świat dwóch kółek był dla niego nie tylko pracą, ale przede wszystkim pasją. Krzysztof zginął w RPA, w czasie prezentacji jednego z nowych modeli motocykli. Na szutrowej drodze zderzył się czołowo z autobusem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zginął | motoryzacyjny | jarek | Ferrari
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy