Zientarski stanie przed sądem?

Wiele wskazuje na to, że Maciej Zientarski już niedługo stanąć może przed sądem. W połowie stycznia Prokuratura Rejonowa na warszawskim Mokotowie zwróciła się do biegłych o wydanie ponownej opinii na temat zdrowia dziennikarza.

Według poprzedniej opinii lekarzy, Zientarski nie mógł być przesłuchiwany, dlatego prokuratura musiała zawiesić śledztwo. Biegli wciąż wahają się, czy Maciej, który najprawdopodobniej nie pamięta ani wypadku, ani pobytu w szpitalu może stanąć przed sądem. Wątpliwości nie mają za to dziennikarze Super Expressu, którzy kilkukrotnie przyłapali dziennikarza na zakupach, czy w czasie obiadu w restauracji. Ich zdaniem Zientarski prowadzi już całkiem normalny tryb życia, i nic nie stoi na przeszkodzie, by mógł odpowiadać przed prokuratorem.

Dzisiejszy "SE" podkreśla również, że dopóki biegli nie wydadzą opinii, śledztwo trwać będzie w martwym punkcie.

Reklama

Przypominamy, że do wypadku doszło 27 lutego. Jadące z dużą prędkością (z analizy biegłych wynika, że ok 140-150 km/h), prowadzone najprawdopodobniej przez Zientarskiego ferrari uderzyło w filar estakady na ulicy Puławskiej w Warszawie i doszczętnie spłonęło. W wypadku zginął nasz kolega, dziennikarz motoryzacyjny "Super Expressu", Jarosław Zabiega.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sady | prokuratura rejonowa | Zientarski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy