Rekordowe kolejki w warsztatach. Na szybką naprawę nie ma szans!

Żniwa. Tak - jednym słowem - określić można to, co dzieje się obecnie w warsztatach samochodowych. Umówienie się na wizytę u mechanika graniczy z cudem, wiele warsztatów jako najbliższy termin wykonania naprawy czy przeglądu wskazuje dziś... połowę przyszłego miesiąca!

Kierowcy starający umówić się na okresowy serwis czy naprawę swojego auta mogą dziś przeżyć prawdziwi szok. Wiele wskazuje na to, że u progu sezonu wakacyjnego, rodacy masowo rozpoczęli właśnie przygotowania do urlopowych wyjazdów. To dobra wiadomość, oznacza bowiem, że w Polsce rośnie świadomość dotycząca stanu technicznego naszych pojazdów. Problem w tym, że o samochodach przypominamy sobie albo gdy zbliża się jakiś dalszy wyjazd, albo gdy na profilaktykę jest już za późno...

"Nie ma szans - najbliższy termin to początek lipca" - informuje nas jeden z zaprzyjaźnionych mechaników. "Obecnie na bieżąco robimy tylko przeglądy rejestracyjne, ale - jeśli okaże się, że w aucie trzeba coś naprawić, nie ma szans, żebyś zmieścił się w ustawowym terminie dwóch tygodni" - dodaje. Na dowód wskazuje na zastawiony autami plac i "zeszyt", w którym najnowszy wpis widnieje pod datą... 14 lipca! Skąd wzięło się nagłe zainteresowanie rodaków usługami mechaników? Nasz rozmówca nie ma wątpliwości - winnymi jest zbliżający się sezon wakacyjny oraz... inflacja.

Reklama

"Sporo moich klientów uświadomiło sobie, że plany zakupu nowszego auta oddalają się w czasie. Klienci częściej decydują się na grubsze naprawy, a nie tylko te, które pozwalają przywrócić auto do względnej używalności. W ostatnim czasie częściej wymieniamy np. cieknące turbosprężarki czy zużyte koła dwumasowe. Wygląda na to, że właściciele aut zdali sobie sprawę, że nie uda się wymienić auta na nowsze i przerzucić kosztów na przyszłego właściciela, wiec chętniej inwestują w grubsze naprawy" - dodaje.

Sytuacje dodatkowo komplikuje fakt, że wraz z nastaniem maja kończy się u nas sezon na wymianę opon, a zaczynają kolejki w serwisach klimatyzacji. Oznacza to, że w warsztatach, które nie specjalizują się w jednej dziedzinie, najzwyczajniej w świecie brakuje rąk do pracy.

Wydłużający się czas oczekiwania na naprawę wynika również z faktu, że w Polsce coraz dotkliwiej odczuwamy brak samochodów na rynku wtórnym! To efekt trwającego od wielu miesięcy kryzysu półprzewodnikowego, który kładzie się cieniem na producentach samochodów z całego świata. Za sprawą braku komponentów do produkcji nowych aut (mikroprocesory), okresy oczekiwania na zamówione pojazdy ciągle się wydłużają, a wielu samochodów w popularnych konfiguracjach w ogóle nie da się dziś zamówić.

W efekcie floty, które stanowią główny dopływ stosunkowo młodych pojazdów na europejski rynek wtórny, zmuszone zostały do wydłużenia zakładanych okresów eksploatacji. To w prosty sposób przekłada się na mniejszą podaż i wyższe ceny samochodów używanych na rynku wtórnym.

PR

***




INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy