Prawo jazdy od podstawówki
W szkole uczymy się mnóstwa rzeczy, które okazują się kompletnie nieprzydatne w dorosłym życiu.
Jednocześnie pomija się to, co najistotniejsze, wręcz decydujące o losie człowieka. Wiadomo na przykład, że prawie każdy wcześniej czy później staje się kierowcą.
Niestety, dotychczasowe sposoby uzyskiwania prawa jazdy są niedoskonałe, zwłaszcza jeżeli chodzi o wykształcenie nawyków bezpiecznych, odpowiedzialnych zachowań na drodze. Po prostu poświęca się na to zbyt mało czasu i uwagi, koncentrując się na technice prowadzenia auta i na wkuwaniu przepisów ruchu drogowego.
Dlatego w Australii powstał pomysł, by przyszłych kierowców przygotowywać już w szkole podstawowej. Obowiązkową edukacją miałyby zostać dwunastoletnie dzieci. Oczywiście nikt nie uczyłby ich jeździć. Lekcje dotyczyłyby budowy i zasad działania samochodowych mechanizmów, a przede wszystkim wpływu, jaki na bezpieczną jazdę ma alkohol, narkotyki i nadmierna prędkość.
Na razie jest to tylko propozycja. Dodajmy - mocno kontrowersyjna, bowiem co prawda znane powiedzenie głosi, że czego Jaś się nauczy, to Jan będzie umiał, ale czy rzeczywiście w tym przypadku może się ono sprawdzić? Czy straszenie dzieci opowieściami o makabrycznych wypadkach, będących wynikiem jazdy po pijanemu czy marihuanie ma jakikolwiek sens? I czy nie odniesie przeciwnego skutku, gdy zostanie potraktowane przez uczniów tak jak inne, nudne, szkolne przedmioty...