Oto dlaczego pracę straciło aż 1500 ludzi. Rząd tym się zajmie

Jak już informowaliśmy, Fiat Auto Poland ogłosił grupowe zwolnienia pracowników fabryki w Tychach

Wg zarządu Fiata negatywna sytuacja na rynkach europejskich przekłada się na "nadwyżkę zatrudnienia" w liczbie około 1 500 pracowników. Na spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych zarząd Fiat Auto Poland wyraził wolę "niezwłocznego rozpoczęcia negocjacji zmierzających do znalezienia możliwych rozwiązań w kwestii nadwyżki zatrudnienia". W praktyce oznacza to, że na bruk trafi w najbliższym czasie aż 1 500 polskich robotników.

Przedstawiciele Fiata tłumaczą swoją decyzję recesją na europejskich rynkach. Segment A, do którego należą samochody produkowane w Tychach, w największym stopniu odczuł załamanie sprzedaży. W tym roku produkcja zakładu nie sięgnie nawet 350 tysięcy sztuk - dla porównania w 2009 roku wielkość produkcji przekroczyła 600 tysięcy aut.

Reklama

Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że polska fabryka pada właśnie ofiarą kontrowersyjnej strategii prezesa Fiata - Sergio Marchionne - który postanowił przetrwać kryzys zamrażając wydatki na nowe modele. W efekcie gama modelowa włoskiego producenta szybo się starzeje, a klienci coraz częściej wybierają pojazdy konkurencji.

Wszystko wskazuje też na to, że zwolnienia w Polsce są efektem dziwnej decyzji o przedwczesnym zakończeniu produkcji poprzedniej generacji Fiata Pandy, która wytwarzana była właśnie w Tychach.

Oficjalnie przedstawiciele Fiat Auto Poland tłumaczyli ten fakt koniecznością dostosowania auta do nowych przepisów homologacyjnych (dotyczących ochrony pieszych), które zaczynają obowiązywać od stycznia. Problem w tym, że by dostosować starą Pandę do nowych wymogów prawnych wystarczyłoby zafundować jej klasyczny facelifting - zmodyfikować kształt pasa przedniego i maski. Oficjalnie zabieg ten jest w opinii Fiata "nieopłacalny". Trudno się jednak z tym zgodzić, biorąc pod uwagę fakt, że tylko do końca września z Tychów wyjechało aż 77 tys. egzemplarzy Pandy Classic. W tym samym czasie produkcja Fiata 500 (również w wersji Abarth) wyniosła 116 tys. sztuk, Lancii Ypsilon - około 40 tys., a produkowanego na zlecenie Forda modelu Ka - 45 tys.

W przypadku Pandy Classic trudno więc mówić o spadku popytu - można za to domniemywać, że Fiat celowo zdecydował się wygasić produkcję tego modelu, by zainteresować klientów nową Pandą. Okazuje się bowiem, że wyniki sprzedaży jedynego, poza 500L, nowego auta w gamie modelowej Fiata - na co w znacznym stopniu wpływ ma jego cena - nie spełniają oczekiwań producenta. W związku z tym, że nowa Panda produkowana jest we Włoszech, ceny podstawowych modeli są dużo wyższe niż Pandy Classic. Europejscy klienci często decydowali się więc na tańszy wariant wyjeżdżając z salonu starym modelem...

Jak na razie pewnym jest, że zwolnienia grupowe w Tychach są nieuniknione, wiadomo już, że w związku ze znacznym obniżeniem wielkości produkcji, konieczna będzie zmiana systemu pracy - zamiast na trzy, fabryka pracować będzie na dwie zmiany.

Wszystko wskazuje więc na to, że ci, którzy - mimo zapewnień Fiata - po ulokowaniu produkcji nowej Pandy we włoskiej fabryce w Pomigliano d'Arco wróżyli Tychom rychły kataklizm, mieli rację. Można odnieść wrażenie, że załoga polskiej fabryki, która uznawana jest przecież za jedną z najlepszych w całym koncernie, po raz kolejny padła ofiarą wielkiej polityki "obrywając" niejako rykoszetem. Na Mikołaja - 1 500 Bogu ducha winnych polskich robotników dostało od Włochów rózgą... (PR)

***

Wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński poinformował, że rząd na wtorkowym posiedzeniu zajmie się sytuacją polskiego rynku motoryzacyjnego w kontekście m.in. zapowiedzianej redukcji zatrudnienia w fabryce Fiata w Tychach.

Piechociński podkreślił, że przemysł motoryzacyjny to pierwsza polska branża proeksportowa. "W kontekście tych wielkich wyzwań, jakie są na europejskim rynku motoryzacyjnym, jest to jedno z najważniejszych zadań nie tylko dla wicepremiera odpowiedzialnego za gospodarkę, ale dla całego rządu. Będę chciał, aby ta sprawa stanęła na Radzie Ministrów w przyszłym tygodniu.

Zleciłem już swoim ekspertom i współpracownikom bardzo intensywne prace w tym zakresie" - powiedział wicepremier dziennikarzom w Warszawie. Piechociński podkreślił też, że zwolnienia u końcowego producenta samochodów "godzą także w zaplecze - a jesteśmy potęgą europejską, jeśli chodzi o małe i średnie przedsiębiorstwa, które produkują różnego rodzaju komponenty do produkcji samochodów".

"Będzie to jedno z najważniejszych zadań i wyzwań, którymi w przyszłym tygodniu rząd będzie się zajmował" - zapewnił minister gospodarki.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Fiata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy