Na co stać Polaków w Dakarze?

Co prawda pierwsze etapy rajdu Dakar zostały już zakończone, ale impreza będzie trwała przez kilkanaście następnych dni, więc można pokusić się jeszcze o "przedstartową" analizę.

W obecnym roku możemy kibicować aż 7 polskim załogom choć ich doświadczenie i szanse na ukończenie imprezy są różne.

W kategorii motocykli Orlen Team wystawił "nieśmiertelnego" Jacka Czachora i Marka Dąbrowskiego. To bardzo doświadczeni i utytułowani zawodnicy, ale niestety nie dysponują motocyklami "fabrycznymi". Obydwaj dotarli do najwyższego poziomu jaki mogą osiągnąć zawodnicy niefabryczni i tam jak na razie tkwią. Niewiadomą jest również kondycja Dąbrowskiego który na skutek fatalnych decyzji doznał bardzo poważnej kontuzji, która wykluczyła go prawie na rok ze startów. Obydwaj jeżdżą już długo więc ich ostrożne wypowiedzi co do oczekiwanych miejsc można uważać za wiarygodne. A więc pierwsza piętnastka...

Reklama

Do Dakaru ma zamiar dojechać również i trzeci motocyklista: Jarosław Cisak. Czeka go chyba najtrudniejsze zadanie ponieważ jest prawdziwym amatorem (a dla nich ten rajd został stworzony) więc wszystkie niedostatki w technice jazdy, sprzęcie i kondycji będzie musiał nadrabiać hartem ducha i charakterem. Jak zwykle dla debiutantów dotarcie do mety, niezależnie od miejsca, będzie sukcesem.

W kategorii samochodów pustynię przemierzają Krzysztof Hołowczyc/Jean-Marc Fortin, Albert Gryszczuk/Jarosław Kazberuk oraz Robert Górecki/Ernest Górecki.

Krzysztof Hołowczyc startuje jeszcze w barwach Orlen Teamu nissanem navarą wystawioną przez belgijski zespół Overdrive (występując w oficjalnych materiałach jako De Mevius Team). Auto zostało zbudowane w zakładach nissana w RPA skąd pochodziły "fabryczne" pick-upy(2003,04,05) tworzone przy współpracy z NISMO (Nissan Motorsport). Nissan wycofał się oficjalnie z projektu Dakar już w 2005 r. ale jest nadzieja, że nowe auto będzie lepsze od tego które udało się stworzyć poprzednio.

Nissany zawsze były szybkie ale za to awaryjne i delikatne. Późny termin budowy samochodu spowodował, że na pewno nie zdążył on być odpowiednio przetestowany w rajdach przed Dakarem. Start niedopracowanym mitsubishi w nowej, niespotykanej specyfikacji (na życzenie kierowcy) zakończył się dużymi kłopotami podczas Dakaru 2005 i odległym miejscem.

Kierowca nie jest również jakoś specjalnie "rozjeżdżony" w obecnym sezonie. Ze startów w Pucharze Świata zapowiadanych na początku roku niewiele wyszło. Z dwóch - trzech a może nawet czterech rajdów w Pucharze (jak również występie w Argentynie w ramach rekompensaty Dessouda za Dakar 2006) wyszedł jedynie dobry wynik w Tunezji (4. miejsce). Planowany start w rajdzie Faraonów "zamieniono" zaś na testy w RPA i Dubaju.

Pan Krzysztof i Hołowczyc Management rozpalili nasze głowy przed zeszłorocznym Dakarem, przedstawiając bardzo ambitne cele (żeby nie powiedzieć nierealne), związane z projektem Orlen Teamu, z których kompletnie nic nie wyszło. Przed tegorocznym rajdem widać było pewną zmianę taktyki.

Mrzonki o podium zamieniono na bardziej realną pierwszą dwudziestkę, choć tu i ówdzie dało się słyszeć o pierwszej dziesiątce. Nie zmieniona pozostała jedynie "propaganda sukcesu", czyli podawanie informacji w sposób: "Hołowczyc szybszy od Alphanda i Schlessera". Zespoły bardziej utytułowane i doświadczone raczej stronią od takich praktyk, pięć pierwszych miejsc VW zostało opisanych skromniej, choć można było napisać: "Pięć VW wyprzedziło Peterhansela!". Czekamy zatem na efekty, pierwsza dwudziestka to osiągalny choć ambitny plan. O dziesiątce raczej bym nie myślał...

A.S.O. (czyli organizator rajdu) promuje ostatnio zespoły, które mają już jakieś doświadczenie w rajdzie Dakar i być może właśnie to spowodowało kłopoty projektu wysłania trzech Tomcatów w barwach Wielkiej Orkiestry. Terminowo wysłana deklaracja nie została przyjęta. Zespół złożył jednak odwołanie i na szczęście udało się zmienić niekorzystną decyzję. Sytuacja była na tyle nerwowa, że rozpatrywano już opcję wynajęcia samochodów m.i.n. od angielskiej firmy Rally Raid UK, która dysponuje autami Desert Warrior (konstrukcja na bazie Land Rovera z 3-litrowym turbo dieslem BMW).

Takie posunięcie uratowałoby projekt startu, ale jest oczywiście dużo droższe od wystawienia własnego zespołu. Wynajęcie samochodu od jakiejś firmy np. Tibau Team Ralliart, która "rezerwuje" sobie kilka - kilkanaście miejsc na liście startowej, ma jeszcze inną niedogodność: we wszystkich oficjalnych wynikach i statystykach figuruje się np. jako Ralliart lub Dessoude (jak to miało i ma miejsce z Krzysztofem Hołowczycem). Koniec końców zawodnicy w ostatniej chwili dołączyli do Diverse Extreme TVN Turbo Teamu. Auta zostały przebudowane i nadano im nową nazwę, Land Rover Evo Dakar.

Jeżeli obie załogi będą jechały "zespołowo", to na pewno ich mocną stroną jest osoba Jarka Kazberuka. "Przeholował"on już przez Dakar innych kierowców, więc wie, czego można się spodziewać i jak sobie radzić w trudnych sytuacjach. Słabszą stroną są same Land Rovery, które były przygotowywane samodzielnie. Jazda w imprezach Berlin-Wrocław, czy nawet rajdów w Afryce, nie jest jeszcze wystarczająca do zbudowania odpowiedniego pojazdu na rajd Dakar. Zresztą, załogę Góreckich już na pierwszym odcinku specjalnym spotkała awaria tylnego mostu, co niezbyt dobrze wróży. Dojechanie do mety to sukces...

Wśród Polaków jadących w Dakarze 2007 sytuacja wygląda najlepiej u Grzegorza Barana i Rafała Martona. To oni stanowili "trzon" Diverse Extreme TVN Turbo Teamu. Wraz z firmą Diverse udało się stworzyć jedyny w pełni polski zespół. Do startu przyłożył się również Automobilklub Rzemieślnik i PZM. Zawodnicy jadą gruntownie zmodernizowaną ciężarówką mercedes unimog, która dojeżdżała już do mety w poprzednich Dakarach. Załoga Diversa, wykorzystując swoje doświadczenia z firmą Mitsubishi (a w szczególności pracę Grzegorza Barana dla Ralliartu), wybrali właśnie Tibau Team Ralliart do prowadzenia swojej logistyki podczas rajdu. Większość ciężarówek startujących w kategorii T4 stanowi oczywiście serwis dla zawodników z aut "osobowych", ale wcale nie jest to kategoria, w której łatwo przyjechać na wysokiej pozycji.

Na starcie tegorocznego Dakaru można było zobaczyć, że ciężarówki z "czuba" mają zupełnie nowe, nie stosowane wcześniej zawieszenia i są trochę inaczej budowane niż dotychczas. A więc i tutaj trwa walka "technologiczna".

Tak więc doświadczony kierowca i pilot plus dobrze przygotowany samochód dają największe szanse na dobry wynik. A skoro tak, to i poprzeczka powinna być ustawiona najwyżej. Pierwsza dziesiątka?

Niezależnie od rodzaju pojazdów i barw, które je przyozdabiają życzę wszystkim zawodnikom aby dotarli do mety na jak najlepszych pozycjach. Ci, którzy nie dotrą, będą mnie mieli za kibica w przyszłym roku.

TUTAJ znajdziesz nasz raport specjalny poświęcony rajdowi

Tomasz Ważyński

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: impreza | Orlen | zawodnicy | hołowczyc | team | Dakar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy