Hołek pierwszy, Małysz piąty, a Michał Wiśniewski...
Krzysztof Hołowczyc z nowym, portugalskim pilotem Filipe Palmeiro (Mini All 4 Racing) wygrali Baja Poland 2012, szóstą eliminację Pucharu Świata FIA w rajdach terenowych. Piąte miejsce zajęła załoga Adam Małysz i Rafał Marton (Mitsubishi L200).
Hołowczyc na mecie miał aż kwadrans przewagi nad drugim w klasyfikacji czeskim kierowcą Miroslavem Zapletalem (pilot Maciej Morton) jadącym H3 EVO. W ostatnim dniu rywalizacji zdefektował G-Force Motorsport rosyjskich wiceliderów po dwóch dniach Władimira Wasyliewa i Witalija Jewtiekowa.
W niedzielę kierowcy pokonywali dwa odcinki specjalne po 80 km. Hołowczyc, który miał siedem minut przewagi, mówił przed startem: "To dużo. Trzeba jednak pojechać spokojnie. Nie znaczy to wolno, bo na rajdach wolno się nie jeździ, ale nie ma co szarżować. Po awarii G-Force Motorsport było wiadomo, że tylko wyjątkowy pech może mu odebrać końcowe zwycięstwo. Ale nic złego się nie stało.
"To był trudny, ciekawy rajd. Sobotni 250-kilometrowy odcinek na poligonie w Drawsku - piekło. Zresztą widać po tym ile aut nie wytrzymało całej imprezy" - oceniał Hołowczyc.
Jak zaznaczył, zadowolony jest ze współpracy z nowym pilotem. "Jedziemy dalej razem. W tym roku jeszcze Maroko, a w przyszłym - Dakar".
Piąty w końcowej klasyfikacji Małysz po prologu stwierdził, że miejsce w czołowej dziesiątce uzna za sukces. W niedzielę na mecie promieniał z radości. "Dziesiątka wypadła na piątkę! Na szczęście udało się nam przejechać bez awarii na trasie. Auto też się spisało na piątkę. Chyba we wcześniejszych rajdach wykorzystaliśmy już limit awarii" - powiedział.
Rąk nie załamywał lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata FIA Khalifa Al Mutaiwei jadący tak jak Hołowczyc Mini All 4 Racing.
"Jestem szczęśliwy, że udało mi się przejechać cały rajd. Od samego początku miałem problemy z silnikiem. Gdyby nie to, być może ostateczny rezultat byłby lepszy" - mówił na mecie. Khalifa może być zadowolony, bo pozycji lidera nie stracił. Zajmujący do tej pory drugie miejsce w klasyfikacji Francuz Jean-Louis Slesser zajął bowiem miejsce tuż za reprezentantem Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Szczęśliwy na mecie był też Michał Wiśniewski. Piosenkarz pojechał Mitsubishi Pajero jako pilot z doświadczonym kierowcą Grzegorzem Baranem. Zajęli 21. miejsce. "Jesteśmy na mecie i to jest dla mnie największy prezent urodzinowy" - cieszył się Wiśniewski, który w niedzielę skończył 40 lat, a kilkusetosobowa rzesza kibiców odśpiewała mu "Sto lat".