"Donoszę i się z tym obnoszę"

Kilka dni temu poruszyliśmy kwestię donoszenia na policję przez kierowców, którzy są świadkami niebezpiecznej jazdy.

Konfident, czyli człowiek donoszący na policję, wciąż budzi wiele emocji. Jednak powoli mentalność chyba się zmienia, bowiem w naszej ankiecie zdecydowana większość czytelników twierdzi, że doniosłaby na policję na kierowcę jadącego szczególnie niebezpiecznie.

Jednak faktyczny donos na policję wymaga nieco więcej wysiłku niż jedno kliknięcie myszką.

Poniżej prezentujemy instruktaż czytelnika, który donosi na piratów drogowych i się z tym nie kryje:

"Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł ,Przyzwyczajaj się, będziesz donosił". W naszym pięknym kraju jest wiele słów, które ze względu na naszą przeszłość źle się kojarzą. Tak jest również z powiadamianiem policji o popełnieniu przestępstwa lub wykroczenia, czyli z donoszeniem.

Ja osobiście uważam to za obywatelski obowiązek. Osobiście donoszę i w dodatku z tym się obnoszę.

Reklama

Na usta ciśnie się cytat: "kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień".

To prawda, że świętych wśród nas jest niewielu, ale takich, którzy się starają, to jest kilku.

Osobiście doniosłem na trzech kierowców. Dwie sprawy oparły się o sąd. W jednym przypadku klient stawił się na policji i przyjął mandat.

Dla początkujących w donoszeniu opis procedury.

1. Widzimy "kierowcę - kretyna" i jeśli mamy przy sobie telefon dzwonimy na 112 i prosimy z policją (oczywiście trzeba mieć podłączony zestaw słuchawkowy bądź głośnomówiący).

2. Zgłaszamy popełnienie wykroczenia bądź przestępstwa.

3. Jeśli jest wolny patrol w okolicy, to klienta zatrzymują od razu. Jeśli nie - to go znajdą. Ważne, żeby zapamiętać nr rejestracyjny pojazdu.

4. Udajemy się na posterunek policji właściwy dla miejsca popełnienia tego wykroczenia.

5. Składamy doniesienie.

6. Policjant notuje, trwa to 30 min.

7. Jeśli mamy szczęści i klient się przyznaje, to sprawa się kończy.

8.Jeśli mamy mniej szczęścia, to zostajemy wezwani do sądu i tam sprawa się kończy.

Do dokonania takiego zgłoszenia nie trzeba żadnego aparatu/ kamery. Trzeba mieć tylko troszkę czasu i samozaparcia.

Wiem, i to jest smutne, że wiele osób czytających mój list stwierdzi, że jestem wyrodnym człowiekiem. A ja się pytam dlaczego? Ja chcę żyć, a jak Ty zamierzasz się zabić, to zrób to w jakimś ustronnym miejscu i nie zabieraj ze sobą nikogo, kto nie ma na to ochoty."

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wykroczenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy