BMW szybsze od VW

Krzysztof Hołowczyc z belgijskim pilotem Jean-Markiem Fortinem jadący BMW zajęli w czwartek szóste miejsce na piątym etapie 33. Rajdu Dakar, którego trasa prowadziła z Calama do Iquique na północy Chile i miała 459 km, w tym 423 km odcinka specjalnego.

Krzysztof Hołowczyc z belgijskim pilotem Jean-Markiem Fortinem  jadący BMW zajęli w czwartek szóste miejsce na piątym etapie 33. Rajdu Dakar, którego  trasa prowadziła z Calama do Iquique na północy Chile i miała 459 km, w tym 423 km  odcinka  specjalnego.

Wygrał Francuz Stephane Peterhansel (BMW). Lider klasyfikacji generalnej Hiszpan Carlos Sainz (Volkswagen) był trzeci ze stratą do zwycięzcy 3.15. Hołowczyc zameldował się na mecie w 23 minuty po Peterhanselu i utrzymał piątą lokatę w klasyfikacji generalnej.

Jacek Czachor dotarł do mety na 19. pozycji, Marek Dąbrowski miał małe problemy z nawigacją i był 21. Liderem rajdu pozostał Marc Coma, przesunięty w wynikach etapu

Wśród kierowców quadów debiutujący w rajdzie Łukasz Łaskawiec (Yamaha) zajął na etapie 11. miejsce i w klasyfikacji generalnej jest na 17. pozycji. Prowadzi Argentyńczyk Tomas Maffei (Yamaha), który wygrał czwarty etap.

Reklama

Carlos Sainz: "Ten etap był ekstremalnie trudny. Niełatwy w nawigacji, męczący fizycznie i wyczerpujący dla sprzętu. Na początku odcinka specjalnego roadbook w jednym miejscu nie był wystarczająco dokładny. Tam - jako pierwszy samochód na trasie - zboczyliśmy i Stéphane Peterhansel nas wyprzedził. Jakieś 100 kilometrów dalej udało nam się go znowu minąć. Niestety na ostatnim pasie wydm ponownie straciliśmy trochę czasu, ponieważ na grzbiecie wydmy dogoniliśmy motocyklistę, trochę za bardzo zwolniliśmy i zakopaliśmy się. Jednak - podsumowując - był to dla nas dobry dzień."

Nasser Al-Attiyah "Szalony dzień. Udało nam się dzisiaj zmniejszyć różnicę w generalce do naszego kolegi z zespołu Carlosa Sainza. Myślę, że dzisiaj obaj - mój pilot Timo Gottschalk i ja - zrobiliśmy kawał dobrej roboty, mimo że w jednym miejscu z powodu nieczytelnego roadbook'a zboczyliśmy z trasy. Ostatni zjazd do mety był absolutnie zwariowany. Według inżynierów, którzy odczytali dane, mieliśmy na liczniku 220 km/h. Ale nie tylko dlatego jestem dziś zadowolony z Race Touarega. Jechał bez zarzutu, mimo że musiał wiele znieść."

Krzysztof Hołowczyc: "Przez pierwszą cześć OSu jechaliśmy bardzo czysto, Jean-Marc dobrze nawigował. Utrzymywaliśmy dobre, szybkie tempo. Na ostatnich trzydziestu kilometrach zakopaliśmy się na szczycie jednej z wydm. Jakoś udało nam się sprawnie z niej wykopać, natomiast mieliśmy problemy z zamknięciem drzwi. Auto podskakiwało na wybojach i baliśmy się, że te drzwi bezpowrotnie stracimy. Próbowaliśmy je przymocować różnymi sposobami. Później jeszcze raz wybraliśmy błędnie szlak. W kopnym piachu taka pomyłka kosztuje, tak też było tym razem. Ponownie się zakopaliśmy, gdyż tam nie było już żadnych śladów. Trochę pomogli nam kibice, ale to kosztowało nas około dziesięciu minut i straciliśmy całą przewagę wypracowaną wcześniej".

Jacek Czachor: "Utrzymałem dobre tempo podczas tego długiego, ciężkiego i zróżnicowanego odcinka specjalnego. Było wiele niebezpiecznych miejsc. Musiałem być bardzo mocno skoncentrowany by nie popełnić żadnego błędu i nie wpaść w dziurę. Końcówka szła po piaskach - tutejsze są miejscami nawet trudniejsze, niż te na Saharze. Wydmy są położone bardzo wysoko, a to stwarza dodatkowe trudności. Ostatnie dwa kilometry zjeżdżaliśmy z olbrzymiej i stromej wydmy. Ona zachęcała do szybkiej jazdy, jednak myślałem już tylko o mecie i jechałem ostrożnie. Jutro ostatni etap przed przerwą, dziś mechanicy wymienią mi silnik. Wszystko zgodnie z plane".

Marek Dąbrowski Dobra jazda na odcinku, w zasadzie przez całą jego długość bez żadnych problemów. Najcięższe było ostatnie dziesięć kilometrów. Trochę zabłądziłem, gdyż pojechałem po śladach, które nie były prawidłowe. Później chciałem jak najszybciej odnaleźć właściwą drogę, motocykl cały czas się zakopywał i zaliczyłem parę niegroźnych upadków. W końcu wjechałem na ostatnią wydmę. Dziwne uczucie towarzyszyło temu zjazdowi, było tak stromo, że nie dało się jechać mniej niż 100 km na godzinę".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Hołowczyc | Volkswagen | BMW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy