ASX po raz trzeci...

Na nasz redakcyjny parking trafiło mitsubishi ASX. Czym różni się od swoich poprzedników, którymi już jeździliśmy?

O gustach się nie dyskutuje, więc powiemy tylko, że nowy crossover Mitsubishi może się podobać. Jedyne zastrzeżenia mieliśmy do brzydkich alufelg i sporego profilu opon, które szpeciły samochód. I tu czeka nas pierwsza niespodzianka - nasz trzeci ASX ma całkiem ładne 17" koła i choć profil opon zmniejszył się tylko o 5 mm (do 60), to nie wyglądają już one, jak napompowane balony.

Wnętrze

Wielu różnic nie znajdziemy również we wnętrzu, które jest przestronne, ale niezmiennie monotonne i wykończone średniej jakości twardymi plastikami. Jak średniej? W naszym egzemplarzu, który miał przebieg 10 000 km, rezonowały one w drzwiach kierowcy podczas przyspieszania. W dwóch poprzednio testowanych przez nas egzemplarzach nie było tego problemu, więc potraktujemy to jako wypadek przy pracy, który jednak w ogóle nie powinien się przydarzyć.

Reklama

Zastrzeżeń nie mamy natomiast do niezłej jakości skórzanej tapicerki, jaka pokrywała fotele w testowanym samochodzie. Problem tylko w tym, że była ona czarna, podobnie jak całe wnętrze. I nie mamy żadnej możliwości, nawet za dopłatą, tego zmienić. Panowie i panie z Mitsubishi! Czas się obudzić i odkryć, że ludzkości znane są też inne kolory!

Jedynym pocieszeniem, który rozjaśnia nieco monotonię wnętrza, jest szklany dach z elektrycznie zasuwaną roletą. Niestety, nie ma możliwości otworzenia go, za to w nocy możemy włączyć jego podświetlenie diodami LED. Brzmi to bardzo ciekawie, ale wygląda? dyskusyjnie. To po prostu dwa rzędy ciemnożółtych lampek, umieszczonych wzdłuż krawędzi dachu, które odbijają się w szkle. Gdyby to była obwódka wokół dachu, albo chociaż zdecydowano się na kolor współgrający z podświetleniem wnętrza...

Wyposażenie

Opisywana przez nas, najbogatsza wersja Instyle, ma w zanadrzu jeszcze elektrycznie sterowany fotel kierowcy, bezkluczkowe zapalanie, a także nagłośnienie Rockford Fosgate o mocy 710 W. To elementy znane z większego outlandera, na którym ASX w dużej mierze bazuje, ale są też pewne różnice.

Przykładowo, silnika nie zapalamy już tandetnym, plastikowym pokrętłem imitującym stacyjkę, ale przyciskiem, co jest krokiem naprzód. Niestety, zdecydowano się również na krok w tył i żeby wejść do samochodu nie wystarczy pociągnąć za klamkę, trzeba wcześniej nacisnąć na niej mały przycisk. Bez zmian zaadaptowano za to nagłośnienie, a przynajmniej tak wynika z broszur. Niestety, o ile w outlanderze imponujący subwoofer w bagażniku był w stanie, i to dosłownie, masować plecy kierowcy i wprawiać w drgania lusterko wsteczne, o tyle w ASXie zapewnia on po prostu niezłej jakości bas. Czy to faktycznie to samo 710-watowe nagłośnienie? Szczerze w to wątpimy.

Napęd

Ten sam, co w outlanderze, jest na pewno napęd 4x4, który w ASXie dostaniemy tylko za dopłatą. Standardowo napędza on jedynie koła przednie, zaś pokrętłem między fotelami możemy wybrać tryb, w którym tylna oś dołączana będzie automatycznie lub zdecydować się na stały napęd wszystkich kół. To prosty system i, podobnie jak prześwit wynoszący 170 mm, wykorzystamy go jedynie podczas jazdy polnymi drogami oraz za każdym razem, gdy zima zaskoczy drogowców.

Warto również wspomnieć, że chociaż podwozie zapożyczono z outlandera, to ASX prowadzi się znacznie pewniej od większego brata, nawet w testowanej wersji 1.8 DID ważącej 1525 kg. Ponieważ nowa jednostka Mitsubishi wykonana jest z aluminium, nie obciąża tak przedniej osi, jak stosowany w outlanderze volkswagenowski 2.0 TDI.

Poza lepszym prowadzeniem postarano się również, żeby przyrost momentu obrotowego nie wyrywał kierownicy z rąk, jak to miało miejsce w większym modelu. Sam silnik sprawnie rozpędza niedużego crossovera (0-100 km/h w 10 s), zaś moment obrotowy wynoszący 300 Nm zapewnia miłe uczucie ciągu. Co ważne, jednostka bardzo ostrożnie obchodzi się z paliwem - obiecywane przez producenta spalanie o wysokości 5 l na trasie i 6,9 l w ruchu miejskim jest jak najbardziej realne, ale przy bardzo spokojnej jeździe. Podczas normalnej, "nieekologicznej" jazdy, spalimy około 0,5 l więcej.

Podsumowanie

ASX to niezły samochód - przestronny, oszczędny i z wystarczającym bagażnikiem (419 l), ale mający też swoje wady, z których główną jest nudne i przeciętnie wykonane wnętrze. Nowy diesel zapewnia dobrą dynamikę, świetne spalanie, ale życzylibyśmy sobie nieco lepszego wyciszenia. Pod tym względem jest znacznie lepiej, niż w outlanderze, ale charakterystyczny klekot i wizg turbiny towarzyszyć nam będzie przez cały czas. Pewną wadą może też być cena - 112 900 zł za testowaną wersję Instyle to koszt, jaki poniesiemy kupując nieco gorzej wyposażonego, ale znacznie większego, 7-osobowego outlandera. Jeśli jednak ktoś chciałby zdecydować się na ASXa w topowej wersji, warto dopłacić 8 000 zł do nawigacji i kamery cofania. Po pierwsze dlatego, że to przydatne dodatki, po drugie urozmaicimy trochę deskę rozdzielczą, i, co nie mniej ważne, pozbędziemy się brzydkiego i nieczytelnego wyświetlacza radia...

Michał Domański

Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mitsubishi ASX
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy