Bedrijfsautorai , czyli "tiry" bez blichtru i hostess

Po kilku latach przerwy reaktywowano Bedrijfsautorai, czyli targi pojazdów użytkowych w Amsterdamie. Mieliśmy okazję je odwiedzić...

Impreza w słynącym z kanałów, tulipanów i rowerów holenderskim mieście różni się od największych europejskich salonów samochodowych - w Genewie, Frankfurcie nad Menem, Paryżu... Jest od nich zdecydowanie bardziej kameralna, zajmuje mniejszą powierzchnię, a zatem i mniej... męczy. Nie ma tu tłumów dziennikarzy, tysięcy gapiów żądnych spektakularnych premier motoryzacyjnych, nie ma multimedialnego blichtru. Nie ma również, czego akurat żałujemy, rzesz atrakcyjnych i chętnie pozujących do zdjęć hostess.

Czy oznacza to, że w halach wystawienniczych centrum targowego przy alei Europaplein wieje nudą? Wręcz przeciwnie. Naprawdę jest tu co oglądać.

Ogromna makieta z ruchomymi, sterowanymi zdalnie modelami, ukazująca funkcjonowanie współczesnych, skomplikowanych systemów transportowych... Spryskany "błotem" efektowny pojazd z Rajdu Dakar...

Elegancko wystrojony pucybut, czyszczący obuwie każdemu, kto zasiądzie w innowacyjnym fotelu samochodowym... Różnego rodzaju specjalistyczne urządzenia... Vany, dostawczaki, cysterny, lawet, naczepy, przyczepy... Ale przede wszystkim ciężarówki. Historyczne i modele najnowsze. Wyglądające całkiem konwencjonalnie i przyzdobione kolorowymi kompozycjami na granicy dobrego smaku.

W krainie "trucków" trwa wyścig podobny do tego, który obserwujemy wśród samochodów osobowych. Chodzi o maksymalne obniżenie zużycia stale drożejącego paliwa, ograniczenie emisji szkodliwych substancji w spalinach (sławetna, spędzająca przewoźnikom sen z oczu norma Euro 6), poprawę funkcjonalności, a także wygody podróżowania.

Reklama

Szczególne wrażenie zrobił na nas mercedes actros gigaspace, ciężarówka z ponoć największą w świecie kabiną. Nawet mężczyzna o wzroście 190 cm może się w niej swobodnie wyprostować. Płaska podłoga pozwala swobodnie przemieszczać się po wnętrzu "szoferki", która ze względu na wyposażenie i rozmiary przypomina pokój w niezłej klasy hotelu. Ci, którzy mieli okazję takim cudem jeździć wiedzą (a potwierdzają ich spostrzeżenia obiektywne badania poziomu hałasu, skuteczności tłumienia nierówności itp.), że pod względem komfortu podróżowania actros, podobnie jak i inne nowej generacji ciężarówki, przewyższa limuzyny klasy mercedesa E! Dodajmy do tego supernowoczesne stanowisko pracy kierowcy, w niczym nie przypominające tego, które znamy z rodzimych jelczy czy starów.

Nawiasem mówiąc, gdyby każdy posiadacz amatorskiego prawa jazdy obowiązkowo, chociaż na chwilę i w warunkach parkingowych, zasiadł za kierownicą nowoczesnej, wielkiej ciężarówki, inaczej patrzyłby odtąd na pracę tak często krytykowanych przez siebie "tirowców".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy