Święty Mikołaj jeździ Lancią Stratos?

Może zgubi po drodze prezenty, ale i tak mu wybaczysz, kiedy przyjedzie nieśmiertelną legendą rajdów.

Poniższe wideo stanowi piękną, choć miejscami nierealistyczną historię świąteczną. Oto wszyscy zebrali się już przy wigilijnym stole, poza jedną osobą. Nie byłoby to aż tak dużym zmartwieniem, ale Max wiezie ze sobą prezenty dla wszystkich.

Tymczasem nieobecnemu wcale się nie spieszy - jedzie dostojnie, słuchając muzyki z kasety. Wtem nieszczęście! Jego samochód odmawia posłuszeństwa! Zatrzymuje się na poboczu, a spod maski bucha dym. Problem w tym, że Max jechał Mercedesem klasy S W126! Łatwiej uwierzyć w to, że Święty Mikołaj nie istnieje, niż że takie auto zawiedzie właściciela.

Na szczęście Max ma telefon właśnie do Świętego Mikołaja, który zjawia się z pomocą za kierownicą Lancii Stratos. Cudowny samochód, tylko gdzie w nim zmieścić prezenty? Ostatecznie pakunki lądują na dachu, a po krótkiej chwili na asfalcie, my zaś jesteśmy raczeni pięknymi ujęciami Stratosa w swoim żywiole.

Ostatecznie jednak wszystko kończy się dobrze, ponieważ Święty Mikołaj cudownym sposobem odzyskuje prezenty, przynosząc radość biesiadnikom.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy