Nietypowa inicjatywa. Na Jasną Górę przybędzie pielgrzymka drifterów

Fundacja Bractwo Bezpiecznych Kierowców postanowiła wyjść z nietypową inicjatywą dla wielbicieli driftu. Chce zorganizować im pielgrzymkę na Jasną Górę.

Pielgrzymka kojarzy się przede wszystkim z miesiącami letnimi i tysiącami pątników zmierzających pieszo na Jasną Górę. Warto jednak wiedzieć, że tego typu inicjatywy mogą wyglądać nieco inaczej. W miejsce kultu można zmierzać również autami czy na rowerach, nie tylko latem, ale także w innych porach roku. Dobrym przykładem jest tutaj pielgrzymka motocyklistów na Górę św. Anny. Chyba jednak nikt nie słyszał o pielgrzymce drifterów. 

Na Jasną Górę mają zjechać drifterzy

Właśnie pomysłem pielgrzymki drifterów na Jasną Górę podzieliło się w mediach społecznościowych Bractwo Bezpiecznych Kierowców. Miałaby ona odbyć się 15 października tego roku. Jak można przeczytać w opublikowanym wpisie, program pielgrzymki obejmuje paradę driftowozów wzdłuż Wałów Jagiellońskich, wystawę pojazdów i różnego rodzaju pokazy, w tym drift-taxi. W programie przewidziana jest również msza święta dla uczestników pielgrzymki.

Reklama

"Jako, że będzie to pierwsza taka pielgrzymka, dlatego ze względów organizacyjnych, ilość uczestników będzie ograniczona do 40 samochodów." - czytamy we wpisie w mediach społecznościowych. Dodatkowo uczestnicy będą podzieleni na dwie grupy liczące po 20 zespołów. 

Część komentujących uznała inicjatywę za żart

Tego typu inicjatywa sprawiła, że pod postem pojawiło się sporo komentarzy. Część użytkowników zwyczajnie uznaje ją za żart. W komentarzach poruszona została również kwestia tego, jak postrzegani są amatorzy driftu w Polsce. Administrator profilu w komentarzach stwierdził, że drifterzy mają najgorszą opinię wśród przedstawicieli wszystkich innych gałęzi sportu samochodowego. 

Dodał również, że problemem jest brak miejsc, w których kierowcy mogliby ćwiczyć swoje umiejętności. 

Fundacja Bractwo Bezpiecznych Kierowców znane jest z organizowania różnego rodzaju imprez dla wielbicieli driftingu i szkoleń, w trakcie których kierowcy mogą sprawdzić swoje umiejętności za kierownicą. 

Driftowanie w miejscu do tego nieprzeznaczonym może być bardzo kosztowne

Niestety nie brakuje domorosłych drifterów, którzy swoich sił próbują na parkingach pod różnego rodzaju dyskontami czy centrami handlowymi. Dla wielu młodych kierowców (choć nie tylko) driftowanie pod sklepem jest swego rodzaju wyznacznikiem "lansu". Powinni jednak mieć świadomość, że takie zachowanie jest nie tylko nieodpowiedzialne, ale także niebezpieczne. Driftować w sposób legalny można tylko na torze wyścigowym lub innym przeznaczonym do tego miejscu. 

Jeśli jednak na przypadek takiego zachowania trafi policja, kierowca musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Jeżeli czyn zostanie potraktowany przez funkcjonariusza jako zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, kierowca może otrzymać mandat w wysokości nawet 5 tys. złotych. Na tym jednak nie kończy się lista możliwych konsekwencji. W niektórych sytuacjach drift może zakończyć się dla kierowcy zatrzymaniem uprawnień i skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: drifting
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy