To pseudomotocykliści.Film
Tak, wiemy. Nikt nie dał nam prawa oceniać innych, każdy ma na sumieniu własne motoryzacyjne grzeszki.
Nie raz zagadywaliśmy policjantów, dlaczego np. na dwupasmowej, nowej drodze spotkać można ograniczenia do 50 km/h. Odpowiedz zawsze była podobna - "gdyby stał tu znak z ograniczeniem do 100 km/h, większość jechałaby 140 km/h". Rozumiemy. Wielu kierowców faktycznie nie pilnuje prędkości, ruch toczy się zazwyczaj o 20-30 km/h szybciej, niż wskazywać by na to mogły ograniczenia. To oczywiście naganne, ale mieści się jeszcze w naciąganych granicach rozsądku.
Jest jednak pewna grupa kierowców, którzy zdają się kompletnie nie zawracać sobie głowy czymś takim, jak wyobraźnia. Należą do niej głównie motocykliści, a właściwie osobnicy dosiadający tzw. "przecinaki", bo przecież nie każdy motocyklista to wariat. Filmik, jaki przysłał nam jeden z czytelników świadczy jednak o tym, że krzyczące z plakatów hasło "rusz głową, póki możesz" dość dobrze oddaje sytuację na polskich drogach. (Poniżej film zamieszczony w serwisie You Tube)
Trasa na filmie to jedna z częściej uczęszczanych polskich dróg - tzw. "zakopianka", a dokładniej serpentyny koło Chabówki. Ruch zwyczajny, setki samochodów poruszających się między Krakowem a Zakopanem. Głównie rodziny, które korzystając ze słonecznego weekendu postanowiły pokazać dzieciom perełkę Tatr. Wśród nich - jeżdżąca na granicy przyczepności - grupa bandytów na motorach, bo tylko w taki sposób określić można ludzi, którzy dla chwili przyjemności narażają życie niewinnych osób. Zawrotne prędkości, jazda na jednym kole, głębokie ścinanie zakrętów. Tak jest co niedzielę.
Wiemy, torów w Polsce, gdzie można by sprawdzić możliwości swoich maszyn, jest jak na lekarstwo. Ale w tym konkretnym przypadku argumentacja taka jest całkowicie pozbawiona sensu. Ledwie 150 km dalej znajduje się przecież tor w Kielcach. Fakt, ponieważ jego część przebiega przez drogę krajową, w dzień powszedni nie można się ścigać na całej jego długości. Nie jest to jednak zbyt dużą przeszkodą. Są ciasne zakręty, jest długa prosta, trudny technicznie leśny odcinek, brakuje jedynie chęci...
Jasne, emocje związane z tym, że za zakrętem możesz zabić Bogu ducha winną osobę są na pewno większe, niż w czasie jazdy ze świadomością, że narażasz jedynie siebie. Jeśli jednak tak bardzo zależy wam na adrenalinie może lepiej zacznijcie grać w rosyjską ruletkę? Napięcie powinno być równie gorące, kwestia szczęścia podobna. Grabarze nic nie stracą, a zaoszczędzicie trudu policjantom i strażakom, którzy w ramach obowiązków służbowych muszą zbierać z drogi ręce, nogi i jelita.
Straszne i bulwersujące? Być może, ale pamiętajcie, że wasza śmierć dotyka nie tylko was.