Motocykliści. Żyć szybko, umrzeć młodo?

Wypadek motocyklowy Jarosława Wałęsy sprawił, że po raz kolejny rozgorzała dyskusja nad bezpieczeństwem użytkowników jednośladów.

Przypominamy, że w ubiegły piątek prowadzony przez syna byłego prezydenta motocykl zderzył się w Stropkowie (Mazowieckie) z osobową toyotą RAV4.

W wyniku uderzenia w samochód europoseł PO doznał wielonarządowych obrażeń i w bardzo ciężkim stanie przetransportowany został do szpitala. Lekarze przez wiele godzin walczyli o jego życie. Jarosław Wałęsa ma uszkodzony kręgosłup, zmiażdżoną miednicę oraz połamane nogi i żebra - oddycha przez respirator.

Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że przebieg wypadku był typowy dla zdarzeń z udziałem szybkich "ścigaczy" (Wałęsa poruszał się hondą CBR). Kierowca toyoty włączając się do ruchu z pobocza najprawdopodobniej nie zauważył motocykla wymuszając pierwszeństwo przejazdu.

Reklama

Motocykliści winią kierowców

By uniknąć tego typu zdarzeń od kilku lat miłośnicy jednośladów promują w Polsce hasło "patrz w lusterka, motocykle są wszędzie". Akcja zwracać ma uwagę na lekkomyślne zachowania kierowców sugerując jednocześnie, że koszmarne statystyki wypadków z udziałem motocykli to głównie ich wina.

Z takim podejściem trudno się jednak zgodzić. Każdy uczestnik ruchu jest tylko człowiekiem, więc zdarza mu się popełniać błędy. Kreowanie się motocyklistów na drogowe niewiniątka w świetle statystyk zakrawa jednak na kpinę.

W minionym roku zanotowano w Polsce 990 wypadków, do których doszło z winy motocyklistów (3,2 proc. ogółu). W zdarzeniach tych śmierć poniosły 152 osoby, czyli niemal 6 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych. Dla porównania, w tym samym czasie kierowcy tzw. tirów, czyli zestawów ciągnik + naczepa (statystyka obejmuje również ciężarówki z przyczepami) doprowadzili do 868 wypadków (2,8 proc. ogółu), w których zginęły 144 osoby.

Żyć szybko, umrzeć młodo...

Fani jednośladów wypadają blado również w porównaniu z kierowcami samochodów osobowych. Jeśli podzielimy liczbę zarejestrowanych w Polsce pojazdów przez liczbę powodowanych przez ich kierowców wypadków okaże się, że wypadek powoduje, co 1040. kierowca ciężarówki, 511. kierowca samochodu osobowego i... co 448 motocyklista! W tym miejscu wypada również zauważyć, że jedynie motocykle poruszają się po drogach sezonowo (przez mniej więcej 6 miesięcy), więc statystyka nie oddaje do końca stwarzanego przez ich właścicieli zagrożenia!

Obarczanie kierowców samochodów osobowych winą za wypadki z udziałem motocyklistów jest więc jawną hipokryzją. Czy można winić kierowców o to, że nie są w stanie dostrzec dwukołowych pocisków pędzących po drogach z prędkościami przeszło 50 m/s?

Dlaczego przy naszych drogach z każdym miesiącem przybywa przyozdobionych kaskami krzyży? Problemem zdaje się być panująca wśród nastolatków moda na "ścigacze" i coraz lepsza dostępność do tego typu maszyn. Już za 5-7 tys. zł kupić dziś można jednoślad, który w kilka sekund osiąga prędkość przeszło 200 km/h.

Przyczyny takiego stanu rzeczy szukać można również w polskim prawie. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że wielu użytkowników tzw. "ścigaczy" w ogóle nie posiada prawa jazdy kategorii A. Ich właściciele wychodzą bowiem z założenia, że pojazd jest na tyle szybki, iż nie grozi im żadna policyjna kontrola.

Co więcej, w przypadku "wpadki" kierowanie motocyklem bez uprawnień wiąże się jedynie z mandatem w wysokości nie większej niż 500 zł! To o połowę mniej niż kosztuje zdobycie prawa jazdy. Oczywiście, w przypadku spowodowania przez takiego delikwenta wypadku czy kolizji konsekwencje mogą być bardzo dotkliwe (idące w setki tysięcy złotych), ale z tego większość zabawowych nastolatków nie zdaje sobie w ogóle sprawy.

350 km w dwie godziny...

Niestety, póki do świadomości wielu miłośników dwóch kółek nie dotrze, że bezpieczne wykorzystanie możliwości ich maszyn możliwe jest wyłącznie na zamkniętym torze, na drogach wciąż ginąć będą młodzi ludzie.

Tylko w poniedziałek (5 września), w miejscowości Krasne nieopodal Lubartowa zginęło dwóch młodych mężczyzn podróżujących motocyklem Kawasaki. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że kierujący maszyną nie opanował motocykla, zjechał na prawe pobocze i uderzył w przydrożne drzewo. Obie ofiary miały po 19 lat.

Również w przypadku Jarosława Wałęsy trudno stwierdzić, czy winę za wypadek faktycznie ponosi kierowca osobowej toyoty. Europoseł PO słynął wśród znajomych z zamiłowania do motocykli i tego, że trasę z Gdańska do Warszawy często pokonywał jednośladem. W prasie pojawiły się doniesienia o tym, że syn byłego prezydenta chwalił się wśród znajomych, że był w stanie pokonać tę trasę w dwie godziny i sześć minut. Biorąc pod uwagę odległość - przeszło 350 km - daje to średnią na poziomie 150 km/h... O 10 km/h więcej niż podróżować można na autostradach. Tylko, że autostrady pomiędzy Warszawą a Gdańskiem nie ma, a droga ekspresowa dopiero jest budowana...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: umarł | młode | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama