Wiesz, co stało się z bolidem Roberta Kubicy?

Tegoroczny sezon Formuły 1 jest niezwykle emocjonujący. I nie chodzi bynajmniej tylko o liczne manewry wyprzedzania czy niespodziewane awarie bolidów...

Zespoły mają w tym roku ogromny problem z odpowiednią pracą ogumienia. Poszczególne mieszanki przygotowane na ten sezon przez jedynego dostawcę Formuły 1 - włoską firmę Pirelli - sprawdzają się jedynie w bardzo wąskim zakresie temperatur. Inżynierowie wyścigowi poszczególnych teamów zgodnie przyznają, że dobór gum to obecnie niemal zupełna loteria. Wielu z nich ma pretensje do Pirelli o to, że włoscy konstruktorzy niezbyt solidnie przyłożyli się do pracy.

Przedstawiciel Pirelli - Paul Hembery - odrzuca zarzuty twierdząc, że członkowie poszczególnych zespołów powinni mieć pretensje głównie do siebie. Jego zdaniem, wąski zakres temperaturowy optymalnej pracy przygotowywanych w tym roku opon jest wynikiem tego, że żaden z zespołów nie udostępnił Włochom do testów tegorocznego bolidu.

Reklama

Warto dodać, że w ubiegłym sezonie włoska firma testowała swoje opony na bolidzie Toyoty z 2009 roku, który przystosowano do nowych przepisów. Mieszanki przygotowane z myślą o tegorocznych zawodach sprawdzano przy wykorzystaniu bolidu Renault z 2010 roku, tym samym, którym startował... Robert Kubica.

Oburzeniu przedstawiciela Pirelli trudno się dziwić, jeżeli weźmie się pod uwagę ogromne zmiany, jakie każdego roku zachodzą w konstrukcji aut F1. W jednym z wywiadów Hembery dodał, że firma nie zauważyła problemu z tegorocznymi oponami, bo w bolidzie z 2010 roku po prostu taki problem... nie występował. W byłym samochodzie Kubicy tegoroczne ogumienie pracowało stabilnie w szerokim zakresie temperatur.

Sytuacja, jaka wystąpiła pomiędzy zespołami startującymi w Formule 1 a firmą Pirelli, to klasyczny pat. Bez nowego bolidu, który charakteryzuje się zupełnie inną aerodynamiką niż dwuletnia konstrukcja, włoscy inżynierowie nie są w stanie przygotować opon, które spełniałyby wszystkie obecne oczekiwania.

Z drugiej jednak strony nie ma szans, by Pirelli otrzymało do dyspozycji tegoroczny bolid. Zgodę na to musiałyby wyrazić wszystkie zespoły, a takiej zgody nie będzie. Powód? Zespół, który udostępniłby swój bolid, zyskałby przewagę, gdyż opony byłyby niejako do niego właśnie dostrojone. Tymczasem różne bolidy różnie traktują opony. Jedne szybko je dogrzewają, inne mają z tym problem. W jednych samochodach opony szybciej ulegają zużyciu, a inne obchodzą się z nimi bardziej delikatnie.

Wszystko wskazuje więc na to, że nie tylko w tym sezonie, ale i w następnych prawidłowy dobór ogumienia będzie dla kierowców i inżynierów wyścigowych prawdziwą ruletką...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama