​Tajemnica bolidu Sergio Pereza

Drugie miejsce Sergio Pereza (Sauber) w GP Malezji było sporą niespodzianką. Sekretem sukcesu Meksykanina okazała się dobra współpraca ogumienia Pirellli i bolidu C31 oraz... nowy regulamin.

W sezonie 2011 dostawcą opon do bolidów Formuły 1 została firma Pirelli, która zastąpiła koncern Bridgestone. Nowe ogumienie nie wszystkim przypadło do gustu.

Jeszcze przed rozpoczęciem ubiegłorocznej rywalizacji, podczas zimowych testów, kierowcy narzekali na dużą degradację włoskich opon, co miało znaczy wpływ na osiągi bolidów. Podobnie było w sezonie wyścigowym. Ustawienie samochodu pod kątem nowych "gum", taktyka pitstopów i sposób prowadzenia bolidu, miało kapitalne przełożenie na ostateczną klasyfikacje. Przekonali się o tym chociażby Mark Webber (Red Bull Racing), Lewis Hamilton (McLaren), czy Felipe Massa (Ferrari), którzy bardzo długo nie umieli "dogadać" się z produktem Pirelli.

Reklama

Podobnie sytuacja przedstawia się w bieżącym sezonie. Po dwóch tegorocznych wyścigach widać, że oprócz szybkiego bolidu potrzebna jest dobra współpraca auta z ogumieniem. Jest to kluczowy element zwłaszcza w trakcie wyścigu.

Jak do tej pory, największe problemy z dopasowaniem samochodu i ogumienia ma Mercedes. Zespół z Brackley, który problemów z szybką degradacją opon doświadczał już w zeszłym sezonie, przy konstruowaniu W03 położył duży nacisk na ten tę właśnie kwestię. Okazuje się jednak, że problemy pozostały. W03 świetnie jeździ pojedyncze okrążenia w sobotnich kwalifikacjach i traci wszystko w niedzielnym wyścigu. Nico Rosberg i Michael Schumacher nie potrafią utrzymać wysokiego i równego tempa z eliminacji na długim dystansie wyścigowym.

To, co nie udaje się Mercedesowi, świetnie sprawdza się w teamie Sauber. Według słów szefa McLarena - Martina Whitmarsha równe tempo na każdym typie ogumienia w obecnej chwili jest w stanie utrzymać tylko bolid skonstruowany w Hinwil.

"Tylko jeden zespół może kręcić stałe dobre czasy okrążeń na wszystkich rodzajach opon i w każdych warunkach. Tym zespołem jest Sauber" - stwierdził Martin Whitmarsh.

Opinie Brytyjczyka potwierdza szef największego konkurenta McLarena - Christian Horner z Red Bull Racing.

"Sauber jakimś sposobem jest w stanie zmusić wszystkie opony do doskonałej pracy, co w tej chwili jest kluczem do odniesienia sukcesu. Właściwy zakres pracy opon jest niewielki, więc bardzo łatwo jest się pomylić" - powiedział Horner na łamach Auto Moto und Sport.

Drugie miejsce Sergio Pereza w Malezji został przyjęte w Hinwil z niekłamaną radością. Peter Sauber - właściciel zespołu, w jednej z rozmów, powiedział, że sukces młodego meksykańskiego kierowcy na torze Sepang ma większą wartość niż pierwsza i jedyna wygrana tej stajni w 2008 roku podczas GP Kanady. Zwycięstwo było udziałem Roberta Kubicy, który przyprowadził bolid Saubera (wówczas BMW - Sauber) na pierwszym miejscu.

Tuż po zakończeniu tegorocznego wyścigu w Malezji nie brakowało opinii, że Sergio Perez i Sauber zawdzięczają swój bardzo dobry wynik zmieniającej się aurze (okresowe opady deszczu) i zamieszaniu z tym związanym. Takim stwierdzeniom zaprzecza główny konstruktor C31 - Matt Morris. Przypomina, że już w Australii samochody Saubera finiszowały w pierwszej ósemce, pomimo kłopotów technicznych.

"Nasze samochody zostały poważnie uszkodzone po starcie w Melbourne. W kolizjach ucierpiały przód bolidu Pereza i tył Kobayashiego. Potrafiliśmy jednak wywalczyć punkty" - wyjaśnił Morris.

Jak to możliwe, że auta niewielkiej stajni są dzisiaj o krok przed technicznymi i finansowymi krezusami Formuły 1? Odpowiedzi może być kilka, ale bez wątpienia, największy wpływ na taki stan rzeczy, miała tegoroczna zmiana w regulaminie, mówiąca o zakazie nadmuchiwania dyfuzora. Zespoły, które zyskiwały do tej pory na tym rozwiązaniu, tak jak Red Bull Racing, zgodnie z przewidywaniami straciły swój impet rozwojowy, a w niektórych obszarach wręcz się cofnęły.

"My straciliśmy mniej niż nasi rywale" - mówi Matt Morris.

Dodatkowym atutem C31 jest "dziurawy nos" bolidu. Specjalny otwór oficjalnie doprowadza powietrze chłodzące siedzącego w kokpicie kierowcę. Tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, że zespoły starają się wykorzystać ten element nie tylko do poprawy komfortu prowadzenia samochodu. Nie inaczej jest w tegorocznym bolidzie zespołu Sauber, chociaż tylko nieliczni znają szczegóły tego rozwiązania.

"To nie daje zwycięstw, ale pozwala nam poprawić trochę czas okrążenia" - wyjaśnił enigmatycznie Matt Morris.

Według doniesień włoskiej i niemieckiej prasy, zespoły Ferrari i Red Bull Racing, bardzo uważnie przyglądają się bolidowi z Hinwil i być może zdecydują się na powielenie niektórych rozwiązań.

Robert Galiński


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy