Rozczarowanie w Lotus-Renault

Po dwóch trzecich miejscach w poprzednich zawodach cyklu Grand Prix Formuły 1, zespół Roberta Kubicy Lotus Renault musi przełknąć gorycz porażki. Zarówno Witalij Pietrow, jak Nick Heidfeld nie mogą być zadowoleni ze swojej postawy w zakończonym GP Chin.

Słabo wypadli koledzy Roberta Kubicy podczas wyścigowego weekendu w Szanghaju. Kierowcy Lotus - Renault. Przy przeciętnej postawie kierowców Ferrari, team Polaka miał realną szansę powalczyć z "czerwonymi bolidami" w klasyfikacji generalnej. Skończyło się tylko na nadziejach i 18 punktach straty do włoskiej Scuderii w klasyfikacji konstruktorów po trzech wyścigach.

Kolejny raz zawiódł Nick Heidfeld, który nie potrafi się "dogadać" z bolidem. Inna sprawa, że w aucie Niemca znowu zawodził system KERS. Ostatecznie Heidfeld minął metę na 12 pozycji nie przywożąc punktów.

Reklama

"Nie jestem zadowolony ze swojego miejsca, nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę start z 16 pola. Słabo ruszyłem z miejsca, jednak agresywnie wszedłem w pierwszy zakręt i zyskałem kilka pozycji. Po kilku okrążeniach pojawiły się problemy z KERS i nie mogłem używać pełnej mocy przez cały czas, przez co obrona oraz atak stały się trochę kłopotliwe. Wydaje mi się, że nasze tempo podczas drugiego przejazdu na miękkich oponach nie było złe, jednak wciąż ciężko było zaatakować samochody jadące przede mną. Dlatego zdecydowałem się na wcześniejszy zjazd po twardą mieszankę mając nadzieję, że będę miał po wyjeździe czysty tor. Niestety Perez i Sutil zjechali na tym samym okrążeniu, co oznacza, że nie mogłem pokazać naszego tempa podczas ostatniego przejazdu" - powiedział po zawodach Nick Heidfeld.

Dwa punkty zdołał wywalczyć drugi z kierowców Lotus - Renault Witalij Pietrow. Rosjanin cieszył się z punktów, chociaż nie krył rozczarowania w kontekście całego weekendu wyścigowego.

"Dziewiąte miejsce i dwa punkty dla zespołu są całkiem dobre, biorąc pod uwagę fakt, że nie zakwalifikowaliśmy się na zbyt dobrej pozycji. Jednakże jestem trochę rozczarowany, że nie udało nam się wskoczyć wyżej i zdobyć jeszcze większej liczby punktów. Strategia była w porządku, jednak musimy teraz zobaczyć, gdzie można się poprawić. Przeanalizujemy dane i zobaczymy, co poszło nie tak. Będziemy starali się powtórzyć wyniki z Australii i Malezji, kiedy pojawimy się w Turcji." - zapewnił Witalij Pietrow.

Również Eric Boullier, szef zespołu z Enstone, nie krył swojej frustracji. Francuz chce bliżej przyjrzeć się strategii, którą wybrał zespół, aby w najbliższym GP Turcji nie popełnić błędów.

"Z pozycji, z jakich startowaliśmy od początku było wiadome, że będzie ciężko powtórzyć nasze wcześniejsze rezultaty. Ostatecznie było to dla nas dość frustrujące popołudnie, ponieważ nie udało nam się zrobić postępów, jakich się spodziewaliśmy podczas wyścigu. Jedną z przyczyn jest to, że wyprzedzanie nie było tak łatwe, jak się spodziewaliśmy nawet z systemem DRS. Ponadto musimy przejrzeć naszą strategię, ponieważ nie było łatwo dziś podejmować decyzje, a jasnym jest, że trzeba zmieniać opony w odpowiednim momencie. Mimo wszystko dobrze jest zdobyć kilka punktów wraz z Witalijem. Teraz mamy 3 tygodnie przed wyścigiem w Turcji by upewnić się, że będziemy w stanie walczyć w czołówce.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy