Kubica opowiada o kraksie

Dzisiaj jazda była naprawdę trudna, bo widoczność była katastrofalna. Na pierwszym okrążeniu właściwie nic nie widziałem, zresztą później też nie było lepiej i chwilami było bardzo niebezpiecznie - powiedział Kubica.

article cover
Informacja prasowa (moto)

Trudno było utrzymać bolid na torze, bo było bardzo ślisko. Niemal wszędzie mieliśmy aquaplaning, co przy złej widoczności stwarzało wiele niebezpiecznych sytuacji, jak choćby moje zderzenie z Trullim, zresztą początkowo myślałem, że to Glock a nie Trulli.

Jarno rozpoczął wcześniej hamowanie, a ja wpadłem w kałużę i chociaż nacisnąłem na hamulec bolid nie zwalniał. Uderzyłem w niego, a moje auto poleciało w górę. Trudno uwierzyć, że nic nam się nie stało, a mój bolid był cały. Nie wiem co się stało później, bo kiedy jechałem dalej czułem z przodu wibracje i traciłem przyczepność. Myślałem, że to coś z podwoziem, ale okazało się, że osunęło się skrzydło.

Mój zespół dopiero po kilku okrążeniach zorientował się o co chodzi, pewnie zobaczył co się dzieje w telewizji i musiałem znów zjechać na zmianę przedniego skrzydła" - dodał Polak.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas