Kovalainen nie zna się na piłce

Podczas niedzielnego F1 Roadshow w Warszawie reporter INTERIA.PL miał okazję porozmawiać z Heikki Kovalainenem.

Poniżej prezentujemy zapis tej rozmowy.

- Jak się dzisiaj czujesz?

- Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem przyjechać znów do Warszawy. Ostatnio byłem tu miesiąc temu. A dzisiaj wróciłem na Roadshow.

- Czy przed taką imprezą samochód zostaje jakoś specjalnie przygotowany, czy też niczym się nie różni od takiego, którym startujesz w wyścigu?

- Zasady są te same. Przygotowaliśmy samochód tak, jak przygotowujemy do testów. Ale oczywiście nie musimy pracować nad setupem auta, bo jeździmy głównie po prostych i palimy opony. Dlatego nie musimy szukać optymalnego wyważenia bolidu. Natomiast najważniejszą rzeczą w takiej imprezie jest chłodzenie. Gdy samochód się zatrzymuje a silnik pracuje, bardzo szybko się grzeje. Dlatego zastosowaliśmy kilka rozwiązań poprawiających chłodzenie, by mieć pewność, że nie przegrzejemy jednostki napędowej. A ja? Przygotowywałem się jak zwykle. Ważna jest koncentracja, bowiem tor jest wąski, a dookoła sporo ludzi, więc nietrudno o wypadek. Dlatego podczas jazdy muszę być skoncentrowany w 100 procentach.

Reklama

- A czy takie wydarzenie jak Roadshow może być dla Ciebie i zespołu okazją do testów, które mogą być przydatne podczas wyścigu?

- Nie, to nie jest możliwe. Przede wszystkim używamy tutaj innych opon niż podczas wyścigu. To opony przeznaczone do pokazów, które są zupełnie inne od tych używanych na torze. Mają inny kształt bieżnika, inną mieszankę, inną sztywność. Również zawieszenie bolidu jest bardzo wysoko ustawione. Roadshow to impreza dla publiczności i jej organizacją zajmuje się oddzielny zespół ludzi. Nie możemy więc robić tutaj żadnych testów.

- A czy Ty przygotowywałeś się w jakiś szczególny sposób to tego pokazu?

- Nie. Ale nawet przed wyścigami nie przygotowuję się w jakiś specjalny sposób. Jem i piję dobre, sprawdzone jedzenie i napoje i to wszystko. Tu jest podobnie. Nie robiłem specjalnych przygotowań, po prostu wsiądę do bolidu i pojadę.

- A czy miałeś jakiś wpływ na program tej imprezy?

- Roadshow jest zorganizowane przed zespół, który ma w tym duże doświadczenie i który współpracował z polskim oddziałem Renault. Ja nie musiałem się do tego włączać. Po prostu przyjechałem i zapoznałem się z programem. Moje obowiązki obejmują nie tylko jazdę, ale wiele innych rzeczy, jak np. ten wywiad. Ten dzień jest więc bardzo długi, ale chcemy dać maksimum przyjemności zgromadzonym widzom.

- A więc nie masz żadnego wpływu na kształt tego pokazu?

- Cóż, kiedy już siedzę za kierownicą, to mogę robić co chcę. Nie dostaję żadnych instrukcji, po prostu wyjeżdżam i pokazuję starty, jeżdżę szybko po prostej, palę opony, obracam się w miejscu. Do tego nikt mi się nie wtrąca. Ale po zakończeniu jazdy wcześniej ustalony program jest ściśle realizowany.

- Widziałeś już trasę, po której będziesz jeździł. Częściowo przebiega ono po moście. Czy to dla Ciebie jakaś różnica? Co myślisz o konfiguracji toru?

- Tak, obejrzałem sobie krótko trasę. Dla mnie najważniejsze jest, że nawierzchnia wygląda na równą. W zeszłym roku brałem udział w takim pokazie, który odbywał się na bardzo nierównych drogach. Jechać po nich bolidem Formuły 1 jest bardzo trudno, a nawet niebezpiecznie. Gdy przód bolidu dotyka i odbija się od nierówności można stracić panowanie nad samochodem. A więc dla mnie tor wygląda w porządku. Mam tylko nadzieję, że nie będzie padać. Jest sucho, ale chmur nie brakuje. Gdy tor jest suchy mogę pojechać szybciej, szybciej pokonać zakręty. Zobaczymy. A most jest bardzo widowiskowy, będzie można zrobić ciekawe zdjęcia.

- Zmieniając nieco temat. Czy udało się rozwiązać problemy z samochodem, które powodowały, że Wasz zespół nie spisywał się od początku sezonu tak, jak tego oczekiwano?

- Myślę, że nie rozwiązaliśmy jeszcze wszystkich problemów. Jednak większość z nich, w tym te najważniejsze, zostały zidentyfikowane. Problemy nie leżą po stronie opon, ale aerodynamiki. Szczególnie przednie skrzydło powodowało wiele kłopotów. W Monaco zastosowaliśmy jego nowy typ, który spisał się o wiele lepiej. Pracujemy cały czas i poprawki będziemy wprowadzać systematycznie. Potencjalnie mamy bardzo konkurencyjny samochód, jednak powrót do czołówki tak, abyśmy mogli rywalizować z McLarenem i Ferrari na pewno trochę potrwa. W Formule 1 nie da się zyskać jednej sekundy na okrążeniu toru przez jedną noc. Musimy pracować i usuwać problemy jeden za drugim. Mam nadzieję, że pod koniec sezonu znów będziemy należeć do czołówki.

- A jakie masz oczekiwania przed wyścigiem w Montrealu?

- Przeprowadziliśmy ostatnio wiele testów, które pokazały, że nasza forma nie jest zła. Jednak przed wyścigiem zawsze trudno jest przewidzieć, co się może stać. Mam nadzieję, że znów uda nam się zdobyć punkty i to będzie naszym celem. Jeśli wszystko pójdzie bez problemów możemy osiągnąć najlepszy wynik w tym sezonie. Gdyby obu bolidom udało się zmieścić w czołowej "szóstce" byłoby fantastycznie.

- Na koniec jeszcze pytanie z innej beczki. Nasze reprezentacje piłkarskie grają w jednej grupie eliminacji mistrzostw Europy. Jesteś fanem piłki nożnej?

- Tak. Wczoraj Finlandia przegrała z Armenią (Kovalainen się pomylił, Finlandia przegrała z Serbią - przyp. red.). Nie widziałem meczu, ale znam wynik. To szkoda, ale nadal walczymy o awans. Wiem, że jesteśmy z Polską w jednej grupie, wydaje mi się, że już raz z Wami wygraliśmy (rzeczywiście Polska uległa Finlandii w Bydgoszczy 1:3 - przyp. red.), zobaczymy jak będzie w rewanżu. Myślę, że znów wygramy :)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama