Komedianci kontra Hamilton

Brazylijscy aktorzy komediowi próbowali ściągnąć pecha na Lewisa Hamiltona przed niedzielnym GP Brazylii, w którym ulubieniec Brazylii Felipe Massa stoczy z nim walkę o tytuł mistrza świata Formuły 1.

Hamiltonowi, który ma nadzieję zostać najmłodszym w historii Formuły 1 mistrzem świata (w ubiegłym też był tego bliski), zrobiono niespodziankę w telewizyjnej kampanii propagowania trzeźwości kierowców.

Po udzieleniu odpowiedzi na kilka pytań, 23-letni kierowca McLarena został przedstawiony publiczności w studio telewizyjnym przez popularnego aktora komediowego Rafinha Bastosa w... koszulce piłkarskiego klubu Vasco da Gama. Dowcip polegał na tym, że klub z Rio de Janeiro jest zagrożony relegowaniem z pierwszej ligi brazylijskiej, jest nielubiany w Sao Paulo i ma zasłużoną opinię wiecznego wicemistrza. Obecnie jest na 19 m w liczącej 20. zespołów lidze krajowej.

Reklama

Krótko po tym wtrącił się rywal Bastosa, inny aktor o nazwisku Vesgo. "Hamilton, jesteśmy dziś tutaj, by powiedzieć, że bardzo cię lubimy i kibicujemy tobie" - zadeklarował Vesgo, współprowadzący telewizyjny show "Panic on TV". "W imieniu wszystkich Brazylijczyków, którzy cię kochają, chciałbym wręczyć ci prezent". I za chwilę rzucił na scenę pluszowego, czarnego kota, w Brazylii i nie tylko, symbolizującego pecha. Hamilton podziękował mu i ruszył, by podnieść maskotkę, mimo ostrzeżeń części widzów, by tego nie robił. Nie posłuchał, bowiem na Wyspach Brytyjskich czarny kot jest powszechnie uważany za stworzenie przynoszące powodzenie.

Lewis Hamilton, który ma siedem punktów przewagi nad Massą, potrafił wcześniej zjednać sobie miejscowych kibiców mówiąc o swym podziwie dla ulubieńca Sao Paulo, trzykrotnego mistrza świata Formuły 1, Ayrtonie Sennie (który zginał na torze w Imola w 1994 r.).

"Za każdym razem przybywam tu z emocjami" - powiedział Hamilton w 20-lecie pierwszego tytułu mistrzowskiego Senny. "Myślę, że jest tak dlatego, iż on wiele dla mnie znaczył. Wyczuwam tu jego obecność. Nie zamierzam być nowym Senną i nie wierzę, że ktoś inny może nim być. On był jedyny. Mam jednak zamiar starać się, żeby był ze mnie dumny i być pewnego dnia tak dobrym jak on" - powiedział Hamilton.

Poza tym próbował łagodzić nastroje rywalizacji między nim i Massą. "Moje stosunki z Felipe są wspaniałe. To fantastyczny rywal i będziemy ścigać się tak ostro, jak to możliwe, ale w ten weekend ja nie muszę wygrać. Planuję jechać dokładnie tak, jak zawsze" - zakończył Hamilton.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy