Hamilton triumfuje w Grand Prix Włoch

Obrońca tytułu Lewis Hamilton z Mercedesa wygrał na torze Monza wyścig Formuły 1 o Grand Włoch, 14. rundę mistrzostw świata. Brytyjczyk odniósł 68. zwycięstwo w karierze, a szóste w sezonie i umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji generalnej.

Drugie miejsce zajął Fin Kimi Raikkonen z Ferrari. Jako trzeci linię mety minął Max Verstappen (Red Bull), jednak na najniższym stopniu podium stanął ostatecznie Fin Valtteri Bottas (Mercedes), gdyż Holender został ukarany pięcioma sekundami kary i spadł na piąte miejsce.

Hamilton w Grand Prix Włoch triumfował po raz piąty w karierze, poprzednio był najszybszy w latach 2012, 2014, 2015 i 2017.

Po raz kolejny nie udało się kierowcy Ferrari zwyciężyć w domowym wyścigu na Monzie, choć Raikkonen i Niemiec Sebastian Vettel (obaj Ferrari) startowali z pierwszej linii. Swoje pozycje utrzymali tuż po starcie, ale już na czwartym zakręcie fani Ferrari zamarli, gdy Hamilton bezpardonowo zaatakował Vettela. Między samochodami obu kierowców doszło do kontaktu, w bolidzie Vettela uszkodzone zostało przednie skrzydło. Hamilton pojechał dalej, a Niemiec spadł na 18. pozycję i musiał zjechać do serwisu na wymianę uszkodzonego fragmentu karoserii.

Reklama

Na torze pojawił się natychmiast samochód bezpieczeństwa, w tym czasie kilku kierowców wymieniło opony. Po restarcie prowadził Raikkonen, drugi był Hamilton, a trzeci Verstappen, który w zamieszaniu wyprzedził Bottasa. W drugiej części nieźle jechali kierowcy Williamsa Kanadyjczyk Lance Stroll i Rosjanin Siergiej Sirotkin, którzy awansowali odpowiednio na ósme i dziewiąte miejsce. Ostatecznie pierwszy z nich uplasował się na 10. pozycji i po raz drugi w sezonie zdobył punkt dla zespołu. Rosjanin był 11.

Sirotkin nadal jest jedynym kierowcą w stawce F1, który w tym sezonie nie zdobył punktu.

Walkę o zwycięstwo stoczyli Raikkonen i Hamilton oraz stratedzy obu ekip, którzy decydują o zmianach opon. Wygrali ją fachowcy Mercedesa, którzy lepiej zaplanowali zjazdy kierowców do depo. Fin pojawił się na zmianę opon jako pierwszy, już na 21. okrążeniu. Na tor wrócił jako czwarty, ale po kilkunastu okrążeniach ponownie został liderem, gdy opony zmienili rywale.

Hamilton w swoim serwisie znalazł się siedem okrążeń później niż Fin i - jak się później okazało - to był klucz do zwycięstwa. W samochodzie Raikkonena opony zużywały się szybciej, miał spory problem z tylnym lewym kołem. W efekcie zwolnił tempo jazdy, na 45. okrążeniu już nie mógł się obronić przed atakami Hamiltona i spadł na drugą pozycję.

Wyścigu na Monzie do udanych nie zaliczyli także Fernando Alonso (McLaren) i Daniel Ricciardo (Red Bull). Hiszpan wycofał się już na dziesiątym okrążeniu z powodu problemów technicznych, a Australijczyk szybko opuścił kokpit cztery okrążenia później, gdy z nowego silnika Renault zaczęły się wydobywać kłęby dymu.

Ricciardo we Włoszech miał w bolidzie zamontowaną zmodernizowaną jednostkę napędową, która - jak zapewniali inżynierowie - miała gwarantować zdecydowanie lepsze osiągi, choć jej trwałość mogła być niższa. Jak się okazało, rzeczywiście była niska... silnik wytrzymał tylko czternaście okrążeń wyścigowych, trzy sesje treningowe i sobotnie kwalifikacje.

Po szóstym zwycięstwie w sezonie Hamilton powiększył swoją przewagę nad Vettelem w klasyfikacji generalnej do 30 pkt.

Vettel i kierownictwo ekipy Ferrari na mecie nie kryli rozczarowania po decyzji stewardów, którzy nie stwierdzili winy Hamiltona za kolizję z Niemcem, wykluczającej go z walki o zwycięstwo. W zgodnej opinii kibiców winny był Brytyjczyk, którego część publiczności podczas dekoracji potraktowała gwizdami.

Kolejna 15. runda mistrzostw świata - Grand Prix Singapuru odbędzie się 16 września.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy