GP Kanady. Niezwykły tryumf Hamiltona, Kubica jak zwykle
Robert Kubica (Williams) zajął ostatnie, 18. miejsce w wyścigu o Grand Prix Kanady, siódmej rundzie mistrzostw świata Formuły 1. Zwyciężył broniący tytułu Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes GP), który linię mety minął... drugi.
Vettel po wygraniu sobotnich kwalifikacji ruszał do rywalizacji z pierwszego pola. Po starcie nie popełnił błędu i długo był liderem. Prowadzenie oddał na krótko, kiedy zjechał do alei serwisowej. Odzyskał je jednak, gdy na ten sam ruch zdecydowali się jego najgroźniejsi rywale.
Do kluczowej dla losów wyścigu sytuacji doszło na 48. okrążeniu. Hamilton od dłuższego czasu naciskał Vettela, aż ten na jednym z zakrętów popełnił błąd. Naprawiając go zajechał drogę Brytyjczykowi, który musiał hamować, aby nie doszło do zderzenia. Po długim namyśle sędziowie nałożyli na Vettela pięć sekund kary.
W momencie jej ogłoszenia miał nad Hamiltonem niespełna trzy sekundy przewagi i teoretycznie mógł ją powiększyć na tyle, by cieszyć się ze zwycięstwa. Wyraźnie zdenerwowany nie był jednak w stanie uciec obrońcy tytułu. Po zakończeniu rywalizacji Vettel jeszcze długo nie mógł się pogodzić z takim obrotem sprawy.
"Czuję się oszukany" - powiedział jeszcze siedząc w bolidzie. Ochłonął dopiero stojąc na podium.
"Ludzie nie powinni buczeć na Lewisa. Cała ta sytuacja nie była jego zamiarem. Jeśli na coś powinni buczeć, to na tę śmieszną decyzję. Ten wyścig naprawdę sprawił mi mnóstwo radości. Cieszyłem się dopingiem kibiców. Co do reszty powiedziałem już chyba dość" - dodał.
"Zdecydowanie to nie jest sposób, w jaki chciałem wygrać, ale udało mi się zmusić go (Vettela-PAP) do błędu. Prawie doszło do kolizji, ale takie właśnie są wyścigi. To nie ja podjąłem decyzję o karze, tylko sędziowie" - stwierdził Hamilton.
Trzeci był Charles Leclerc z Monako (Ferrari).
Kubica ruszał z przedostatniej, 19. pozycji, bo startem ze strefy serwisowej ukarano Duńczyka Kevina Magnussena (Haas). Polak zaczął bardzo dobrze i przesunął się o trzy lokaty. Później jednak wszystko wróciło do smutnej normy i na 11. okrążeniu był już ostatni. Ostatecznie trzy razy go zdublowano.
Wyścigu nie ukończyło dwóch kierowców - Brytyjczyk Lando Norris (McLaren-Renault) i Alexander Albon (Toro Rosso-Honda) z Tajlandii.
Hamilton odniósł 78. zwycięstwo w karierze i umocnił się na prowadzeniu w cyklu. Kubica i jego kolega z Williamsa Brytyjczyk George Russell nie zdobyli dotychczas ani jednego punktu.(