GP Francji: Wielki mistrz Michael V

Koronacja nie została odłożona. Mimo kary przejazdu przez boksy i świetnej jazdy Kimi Raikkonena Michael Schumacher (Ferrari) wygrał Grand Prix Francji (11. eliminację MŚ) i zapewnił sobie piąty i trzeci z rzędu tytuł mistrza świata Formuły 1. TUTAJ galeria zdjęć z GP Francji.

Wprawdzie do zakończenia sezonu pozostało jeszcze 6 wyścigów, ale Michael ma 62 punkty przewagi nad Juanem Pablo Montoyą (4. we Francji), a do zdobycia pozostało maksymalnie 60 "oczek".

Drugą lokatę na Magny Cours zajął wspomniany Raikkonen z McLarena, a trzeci był jego partner z zespołu David Coulthard.

Schumacher zdobywając mistrzostwo potwierdził swoje aspiracje do miana najlepszego kierowcy w historii F1, wyrównując rekord pięciu tytułów należący do tej pory do Juana Manueal Fangio. Jest to trzecie mistrzostwo Niemca w barwach Ferrari. Pierwsze dwa zdobył w latach 94-95 za kierownicą Benettona.

Reklama

- Nigdy nie byłem dobry w znajdowaniu właściwych słów w takich sytuacjach. To mnie przerasta - powiedział na mecie wyraźnie wzruszony mistrz. - Cały weekend byłem zrelaksowany i nie myślałem o tytule. Podczas wyścigu zacząłem wierzyć, ale potem trafiła się ta kara i znów straciłem nadzieję. Na końcu zacząłem naciskać na Kimiego licząc na jakiś błąd z jego strony, gdyż myśl o mistrzostwie znów zaczęła kołatać mi po głowie. Na cztery okrążenia przed metą zobaczyłem jak McLaren wypada na pobocze i wtedy zrozumiałem, że naprawdę mogę zdobyć tutaj ten tytuł, który jakby sam wskoczył do mojej kieszeni. Potem pokonałem cztery najcięższe okrążenia w moim życiu. Modliłem się, żeby nie zrobić nic głupiego i dowieźć to zwycięstwo do mety. Jestem wzruszony i ogromnie zaskoczony. Słowo "dziękuję" dla mojego zespołu to za mało, by wyrazić wdzięczność. Przyszło mi pracować ze wspaniałymi ludźmi, których można tylko kochać i podziwiać. To nasz wspólny sukces - podsumował "Schumi".

Michael Schumacher, który wygrał po raz 61. w karierze i 8. w tym sezonie, poprawił także swój wynik w liczbie zwycięstw w wyścigach o GP Francji, rozgrywanych na francuskim torze Magny-Cours. Niemiec wygrywał na Magny-Cours w latach 1994-95 (w barwach Benettona), 1997-98 i przed rokiem (w Ferrari). Mistrzowski tytuł został już przyznany, jednak sezon jeszcze się nie skończył. Michael Schumacher może jeszcze bardziej poprawić sobie humor bijąc kolejne historyczne rekordy, jak choćby liczbę wygranych wyścigów w jednym sezonie, czy też przewagę punktową nad drugim w klasyfikacji zawodnikiem. Fanów Niemca wciąż czeka zatem wiele wrażeń - mieszanka "Schumi" plus Ferrari F2002 jest niesamowicie wybuchowa.

Mimo końcowego sukcesu Ferrari rozpoczęło wyścig w fatalnym stylu. W bolidzie Rubensa Barrichello posłuszeństwa odmówiła elektronika i samochód z numerem 2 pozostał na starcie podczas gdy wszyscy ruszyli do okrążenia rozgrzewkowego. Mechanicy zepchnęli pojazd do boksu i starali się naprawić usterkę. Niestety po kilku minutach bezowocnych prób musieli się poddać. Brazylijczyk wysiadł z furią i zaczął wymownie machać rękami. Nie można się dziwić jego złości - po raz kolejny to właśnie jego bolid okazuje się tym gorszym w ekipie Scuderii. Aż trudno uwierzyć, że to przypadek.

Wyścig rozpoczął się zatem bez "Rubinho". Start nie przyniósł zmian w czołówce stawki - na prowadzeniu utrzymał się Juan Pablo Montoya (Williams), a za nim podążali: Michael Schumacher, Kimi Raikkonen, Ralf Schumacher (Williams), David Coulthard i Jenson Button (Renault). Co ciekawe pierwsza piątka kierowców jechała w podobnym, równym tempie i po 19 okrążeniach Coulthard tracił do Montoyi zaledwie 5 sekund. To zapowiadało duże emocje podczas postojów w boksach. Większość zespołów zdecydowała się na taktykę dwóch "stopów" i już na 22. okrążeniu Ralf Schumacher jako pierwszy z czołówki zjechał na pit-stop. Potem kolejno zmian opon dokonywali Montoya, Schumacher, Raikkonen i Coulthard. Po pierwszej serii zjazdów do boksów okazało się, że nowym liderem wyścigu został "Schumi". Niemiec w lepszym momencie zawitał w serwisie, jednak podczas powrotu na tor przekroczył linię wyznaczającą wyjazd z boksów i sędziowie nałożyli na niego karę ponownej wizyty w pit-lane. Na 34. okrążeniu Schumacher odbywa obowiązkową karę i powraca do walki na trzeciej pozycji na Montoyą i Raikkonenem.

Na kolejne roszady musieliśmy czekać do drugiej serii pit-stopów. Znowu jako pierwsi do boksów zjechali kierowcy Williamsa. Ta taktyka nie była jednak najlepsza, gdyż rywale, którzy pozostali na torze z niewielką ilością paliwa, w lekkich bolidach uzyskiwali znacznie lepsze czasy okrążeń. Zaczęła się zatem walka o przetrwanie - kto dłużej wytrzyma na torze ten będzie miał większą szansę na zyskanie przewagi podczas pit-stopu. Jako pierwszy musiał zjechać Schumacher, gdyż paliwo w baku miało się już ku końcowi. Mimo szybkiej zmiany Niemca, mistrzem taktyki okazał się zespół McLarena. Raikkonen zjechał do boksów jedno okrążenie później, ale wystarczyło to, aby wyjechać przed "Schumim". Młody Fin znalazł się tym samym na najlepszej drodze do odniesienia swojego pierwszego zwycięstwa w Formule 1. Niewiadomą pozostawała jeszcze pozycja Coultharda, który nie zjeżdżał na zmianę przez kolejnych sześć okrążeń. W końcu po odbytym serwisie okazało się, że zabrakło mu odrobiny szczęścia - wyjechał tuż za Schumacherem. Szkot ambitnie walczył o pozycję i podobnie jak wcześniej Niemiec przeciął niedozwoloną linię wyjazdu z boksów. Sędziowie doskonale wiedzieli już co robić. Coultard musiał odbyć karę przejazdu przez pit-lane, na szczęście nie tracąc tym samym trzeciej pozycji w wyścigu.

Do końca eliminacji pozostawało dziesięć okrążeń, kiedy Schumacher zaczął zbliżać się do Raikkonena. Niemiec chciał tym samym wywrzeć presję na niedoświadczonego kierowcę z Finlandii i liczył na jego błąd. Na cztery okrążenia przed metą, to co wydawało się niemożliwe stało się prawdą. Na dojeździe do bardzo ostrego zakrętu Adalaide pojawił się olej, który wyciekł z jednego z uszkodzonych bolidów. Niestety obsługa toru nie poinformowała kierowców o niebezpieczeństwie i Raikkonen nie zdążył wyhamować przed wirażem. Jego błąd natychmiast wykorzystał podążający za nim jak cień "Schumi" i przesunął się na pierwszą lokatę. To oznaczało jedno - zwycięstwo Michaela Schumachera i jego piąty w karierze tytuł mistrza świata. Niemcy i Włochy ogarnął szał radości.

Forza "Schumi", forza Ferrari...

Wyniki GP Francji (72 okr., 305,886 km)
 1. Michael Schumacher (Niemcy) Ferrari 1:32:09,837
 2. Kimi Raikkonen(Finlandia)McLaren   strata 1,105
 3. David Coulthard (W.Brytania) McLaren     31,976
 4. Juan Pablo Montoya (Kolumbia) Williams   40,676
 5. Ralf Schumacher (Niemcy) Williams        41,773
 6. Jenson Button (W.Brytania) Renault       1 okr.
 7. Nick Heidfeld (Niemcy) Sauber-Petronas   1 okr.
 8. Mark Webber (Australia) Minardi-Asiatech 2 okr.
 9. Pedro de la Rosa (Hiszpania) Jaguar      2 okr.
10. Alex Yoong (Malezja) Minardi-Asiatech    4 okr.
11. Allan McNish (W.Brytania) Toyota         7 okr.
Klasyfikacja MŚ kierowców (po 11 z 17 GP)
 1. Michael Schumacher            96 (mistrz świata)
 2. Juan Pablo Montoya            34
 3. Rubens Barrichello            32
 4. Ralf Schumacher               32
 5. David Coulthard               30
 6. Kimi Raikkonen                17
 7. Jenson Button                 11
 8. Nick Heidfeld                  6
 9. Jarno Trulli                   4
10. Felipe Massa                   4
11. Jacques Villeneuve             3
12. Eddie Irvine                   3
13. Olivier Panis                  2
14. Mark Webber                    2
15. Mika Salo                      2
Klasyfikacja MŚ konstruktorów
 1. Ferrari               128 pkt
 2. Williams-BMW           66
 3. McLaren-Mercedes       47
 4. Renault                15
 5. Sauber-Petronas        10
 6. Jordan-Honda            6
 7. BAR-Honda               5
 8. Jaguar-Cosworth         3
 9. Minardi-Asiatech        2
10. Toyota                  2
11. Arrows-Cosworth         2
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy