F1. Ostre słowa Lewisa Hamiltona

​Karząc mnie w Soczi za przewinienie, którego się wcale nie dopuściłem, FIA chce mnie przystopować, aby walka o tytuł trwała do końca sezonu. Uważam, że kara dziesięciu sekund była niedorzeczna" - powiedział lider klasyfikacji generalnej F1 Brytyjczyk Lewis Hamilton z Mercedesa.

W niedzielę w Soczi Hamilton wykonywał próbne starty. Uczynił to po konsultacjach z zespołem, choć jak się okazało w niedozwolonym miejscu. Za to przewinienie mistrz świata dostał łącznie dziesięć sekund kary - po pięć za każde. Ostatecznie wyścig ukończył na trzeciej pozycji. Początkowo otrzymał także 2 pkt karne, ale później sędziowie je anulowali, gdy zespół udowodnił, że winę ponosi inżynier wyścigowy zawodnika, który pozwolił mu na starty próbne tam, gdzie było to zabronione.

Zamiast kary 2 pkt dla Hamiltona, zespół Mercedesa ukarano grzywną w wysokości 25 tysięcy euro.

"Decyzja FIA o ukaraniu mnie jest zupełnie niezrozumiała, gdyż nic złego nie zrobiłem. Nie sądzę jednak, żeby to była akcja skierowana bezpośrednio przeciwko mnie. Każdy, kto dominuje w zawodach, może się z tym spotkać. Mój samochód jest o wiele częściej i dokładniej kontrolowany niż sprzęt innych kierowców" - dodał Brytyjczyk.

Jak zauważył, FIA być może chodzi o to, aby rywalizacja była bardziej ekscytująca dla fanów.

"Nie wiem czy tak jest rzeczywiście, ale ja właśnie tak się czuję. Nie narzekam, jest OK, jak widać zasada +bij mistrza+ obowiązuje także u nas" - wyjaśnił.

Hamilton, który w niedzielę w Soczi zajął trzecie miejsce, musi teraz poczekać przynajmniej do 11 października - do rywalizacji o GP Niemiec - aby wyrównać rekord liczby zwycięskich wyścigów. Brytyjczyk triumfował dotychczas 90 razy i ma o jedną wygraną mniej od Niemca Michaela Schumachera. 

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy