F1. Mercedes wciąż ma uraz po finale sezonu 2021

Mercedes wciąż nie potrafi pogodzić się z porażką Lewisa Hamiltona z Maxem Verstapennem w ostatnim wyścigu ubiegłego sezonu Formuły 1. Kosztowała ona angielskiego kierowcę tytuł mistrza świata, zaś szef zespołu Mercedesa, Toto Wolff to dziś uważa, że jego team został skrzywdzony.

Pragnienie naprawienia krzywdy, jaką nam wyrządzono w poprzednim sezonie, uwolniło w nas takie pokłady energii, że liczę na zwycięstwo w tym roku - powiedział przed rozpoczęciem nowego sezonu Formuły 1 Wolff.

Ostatni wyścig w Abu Zabi miał dramatyczny przebieg. Długo prowadził broniący tytułu Lewis Hamilton, mając ok. 11 sekund przewagi nad Maxem Verstappenem. Jednak kilka okrążeń przed metą "w sukurs" Holendrowi przyszedł Kanadyjczyk Nicholas Latifi, który uderzył w barierkę i zablokował część toru.

Nie odniósł żadnych obrażeń, ale doprowadził do pojawienia się na torze samochodu bezpieczeństwa. To oznaczało, że Verstappen znalazł się tuż za plecami Hamiltona, do tego potrafił świetnie wykorzystać powstałą sytuację, zjeżdżając do boksu po świeży komplet opon. Hamilton tego nie zrobił.

Reklama

Kierowcy wrócili do ścigania tylko na jedno okrążenie i Holender swoją szansę wykorzystał bezbłędnie, wyprzedzając Brytyjczyka po wewnętrznej. Był to manewr, który dał mu pierwszy tytuł mistrzowski w karierze.

Dyrektorem wyścigu był wówczas Michael Masi, który w tym roku został odsunięty od nadzorowania rywalizacji na torze.

"Bądźmy szczerzy, seryjnymi zwycięzcami byli w poprzednim sezonie Mercedes i Lewis Hamilton. Nikt nam tego nie odbierze" - przyznał Wolff w wywiadzie dla dziennika "Sueddeutsche Zeitung".

Wolff dodał, że skutki tego, co się wydarzyło w Abu Zabi trwają do dzisiaj.

"Nadal jest odczuwalne napięcie, w ekipie Mercedesa zdarzają się opinie, że Lewisowi odebrano w ubiegłym roku tytuł. Ale to już jest historia, chcemy w tym roku pokazać, kto jest najlepszy" - wyjaśnił szef teamu.

Przyznał, że początek sezonu będzie bardzo interesujący, choć zespoły zapewne jeszcze nie pokażą wszystkich swoich atutów.

"To nowy początek i wszystko jest możliwe. Na starcie może się nawet pojawić równowaga sił, ale ostatnie trzy dni testów dały nam sporo ciekawych obserwacji, które powinny zaowocować w dalszej części sezonu" - uważa Wolff.

50-letni Austriak dodał, że od lat kocha F1. A najbardziej to, że... stoper mierzący czas nigdy nie kłamie.

Tegoroczny sezon F1 rozpoczyna się niedzielę na torze Sakhir wyścigiem o Grand Prix Bahrajnu. 

Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc

***

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Formuła 1 | Lewis Hamilton | Max Verstappen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy