Alonso: Póki istnieje matematyka, wierzę w mistrzostwo
Fernando Alonso z teamu Ferrari w siedmiu dotychczasowych eliminacjach mistrzostw świata Formuły 1, zdobył 69 punktów. Do prowadzącego Sebastiana Vettela traci blisko 100 punktów. Mimo to Hiszpan nie składa broni.
Miał wygrywać dla Ferrari wszystko, co będzie do wygrania. Rok temu przegrał mistrzostwo w ostatnim wyścigu. W tym sezonie robi, co może, ale bolid Italia 150, odstaje od konkurencji z Red Bull Racing i McLaren. Dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso, w trzech ostatnich tegorocznych eliminacjach w początkowych fazach straszył rywali, jednak im dalej w las...
Na torze w Barcelonie przegrał z twardymi oponami, pomimo, że prowadził przez 20 okrążeń. Na torze w Monako miał prowadzącego Sebastiana Vettela na wyciągnięcie ręki i gdyby nie wyjazd samochodu bezpieczeństwa w końcówce...
W GP Kanady startował z umownego drugiego pola. Z lotnego startu, nie dał rady Vettelowi. Dobre miejsce Hiszpan przegrał w doborze strategii przy pierwszym pit - stopie. W końcówce zawodów, bolid kierowcy Ferrari po kontakcie z Buttonem zawisł na krawężniku i było po "herbacie". Pomimo tych niepowodzeń Fernando Alonso twierdzi, że póki istnieje matematyczna szansa na mistrzostwo świata nie zamierza z walki o ten tytuł rezygnować. Hiszpan jednak warunkuje to błędami, jakie mogą się przytrafić najgroźniejszym konkurentom.
"Tytuł nie jest nieosiągalny, ponieważ nadal mam na niego matematyczne szanse. W ostatnich latach wiele razy kierowcy nie dojeżdżali do mety, jak na przykład Hamilton na Monzie i w Singapurze rok temu. Jeśli wygrasz dwa wyścigi, a Vettel ich nie ukończy, to strata znacznie zmaleje. Prawdą jest jednak, iż nic nie jest teraz w naszych rękach, więc musimy podchodzić do tej sprawy z wyścigu na wyścig, być na podium i walczyć o zwycięstwa. Wszystko zależy od Red Bulla i od tego, czy zrobią jakieś błędy. Jeśli nie, to będą w bardzo dobrej pozycji". - stwierdził kierowca Ferrari.