To nie polskie autobusy wstrzymały ruch w Oslo. Miasto wyjaśnia
Niedawno norweskie media informowały o problemach z komunikacją miejską, czego powodem miał być spadający zasięg samochodów elektrycznych. Jak się okazuje, przyczyna problemu była bardziej złożona.
W ostatnim czasie mieszkańcy Oslo mają problemy z działaniem komunikacji miejskiej. Norweskie media informowały, że wiele autobusów elektrycznych nie wyruszyło na trasy. Początkowo podawano, że za problem miały odpowiadać właśnie pojazdy na prąd, nie do końca radzące sobie z mrozem - podawał portal tv2.no. "To właśnie mróz powoduje, że zasięg autobusów elektrycznych nie jest tak duży, jak zwykle" - stwierdziła w rozmowie z portalem Nordre Aker Budstikke kierownik ds. komunikacji w firmie Ruter, Catherine Myhren-Haugen.
Norsk elbilforening (Norweskie Stowarzyszenie Samochodów Elektrycznych) postanowił jednak dopytać, czego dokładnie miał dotyczyć problem. W rozmowie z portalem wspomniana już kierownik do spraw komunikacji firmy Ruter stwierdziła, że owszem zasięg autobusów elektrycznych jest teraz niższy niż w porównaniu z optymalnymi dla tych pojazdów warunkami, ale przewoźnicy starają się te utrudnienia ograniczać m.in. poprzez dostosowywanie rozkładów jazdy. Zaznaczyła jednak, że to nie zasięg elektrycznych pojazdów jest źródłem problemów, ale aby był optymalny, potrzebne jest bardziej złożone planowanie. Przykładowo, wnętrze autobusu powinno być rozgrzane przed rozpoczęciem kursowania, gdy pojazd jest jeszcze podłączony do ładowarki, aby nie tracić tak dużo prądu z baterii na ogrzewanie. Jak poinformowano, utrudnienia to złożona kwestia, ale w znaczącym stopniu do ich wystąpienia przyczyniły się problemy z ładowarkami w jednej z baz - informuje Norsk elbilforening. Rzeczniczka zapewniła również, że obecnie prowadzone są prace mające na celu rozwiązanie tego problemu.
Okazało się więc, że chociaż autobusy elektryczne mogą być problematyczne w użytkowaniu zimą, problem Oslo był bardziej złożony. Wynika on z faktu, że wraz ze spadkiem temperatury energia zgromadzona w akumulatorach w znacznym stopniu jest pobierana przez systemy ogrzewania baterii oraz wnętrza. Można ograniczać to zjawisko, ale jeśli wystąpią jakieś problemy, na przykład takie jak w Oslo, autobusy mogą zostać uziemione.
Dobrym przykładem może być tutaj atak zimy w naszym kraju z lutego 2021 roku. Wówczas warszawski Zarząd Transportu Miejskiego musiał interwencyjnie wycofywać z ruchu elektryczne autobusy i zastępować je pojazdami z silnikami Diesla. Przykładowo w poniedziałek, 8 lutego 2021 roku, gdy przez polską stolicę przetoczyła się fala opadów śniegu i mróz, z ulic trzeba było wycofać aż 26 autobusów na prąd. W tym przypadku problemem okazał się właśnie niewystarczający zasięg. Z podobnym problemem w lutym 2021 r. borykała się również komunikacja miejska w Berlinie. Ujemne temperatury doprowadziły do spadków zasięgu autobusów elektrycznych. W efekcie, podobnie jak w polskiej stolicy, wiele pojazdów na prąd musiały zastąpić autobusy z silnikami Diesla.
Na problem z zasięgiem takich pojazdów, nie tylko zimą, narzekał również kierowca autobusu miejskiego w Niemczech, który napisał do serwisu Trojmiasto.pl. Jak informował, autobusy spalinowe pokonywały dziennie 250 km. W przypadku pojazdów na prąd dystans ten dzielony jest na pół. W połowie dnia autobus zjeżdża do zajezdni na ładowanie, a zastępuje go drugi pojazd. Czytelnik portalu zwrócił uwagę, że cała sytuacja odbywała się w dość komfortowych dla aut elektrycznych warunkach pogodowych.