Tesla straci miliony dolarów bo nie chce ekranów w ładowarkach
Tesla nie dostanie 6,4 mln dolarów dofinansowania, jakie miała otrzymać na budowę sieci stacji ładowania. Wszystko przez to, że jej superchargery nie są wyposażone w ekrany.
Spis treści:
Umowa ze stanem Kalifornia zakładała wybudowanie czerech nowych stacji ładowania. Warto przy tym zauważyć, że amerykańska stacja ładowania to nie jest jeden słupek z dwoma złączami. Cztery stacje miały mieć w sumie 420 punktów ładowania, a największa z nich miała być rekordowo duża i oferować możliwość jednoczesnego ładowania 164 samochodów.
Tesla zrezygnowała z 6,4 mln dolarów dofinansowania
Na każdą budowę Tesla miała otrzymać dofinansowanie w wysokości 1,6 mln dolarów. Darczyńcą miała być Kalifornia, a dokładniej - California Clean Energy Commission (CEC), czyli stanowa instytucja zajmująca się czystą energią. W sumie więc dofinansowanie miało wynieść 6,4 mln dolarów.
Jednak Tesla wypowiedziała umowę i nie skorzysta z dotacji. Wszystko przez to, że zgodnie z wymaganiami CEC ładowarki muszą mieć możliwość opłacania ładowania na wiele sposób, w tym kartami kredytowymi i debetowymi, czy aplikacjami mobilnymi.
Dlaczego superchargery Tesli nie mają ekranów?
Tymczasem futurystycznie wyglądające superchargery takiej funkcjonalności nie mają bo... nie muszą. Do niedawna system był zamknięty i obsługiwał tylko samochody Tesli. Po podpięciu Tesli do superchargera system sam identyfikuje samochód, stąd wiadomo kogo obciążyć płatnością za ładowanie. Natomiast kierowca sam proces ładowania (koszt, poziom naładowania akumulatora) może obserwować na ekranie w samochodzie lub zdalnie - w aplikacji Tesli.
Jednak władze publiczne chcą, by samochody elektryczne wszystkich marek można było ładować na wszystkich stacjach. To dlatego właśnie stacje finansowane ze środków publicznych mają mieć ekrany, które umożliwią np. jednorazową płatność kartą kredytową. To nie podoba się Tesli, która zdecydowała, że odstąpi od umowy ze stanem Kalifornia.
Decyzja Tesli nie oznacza, że amerykańska marka całkowicie zrezygnuje z planów wybudowania nowych stacji. Zapewne tak się nie stanie. Ale jeśli nowe stacje zostaną wybudowane ze środków własnych Tesli nadal będą pozbawione możliwości płatności kartą, chociaż to nie oznacza, że będą zamknięte dla użytkowników samochodów elektrycznych innych marek.
Dlaczego Tesla przez lata nie chciała otworzyć swoich ładowarek?
Dlaczego Tesli zależało na tym, by jej system był zamknięty? Tesla w USA ma bardzo rozbudową sieć stacji ładowania, jednocześnie są to urządzenia oferujące wysoką moc i krótkie czasy ładowania. Jest to niewątpliwa przewaga nad innymi producentami i atut, dzięki któremu wiele osób decyduje się właśnie na wybór samochodu Tesli, a nie auta konkurencyjnego producenta. Tesla nie chciała tracić tej przewagi.
Ponadto nawet tak rozbudowana sieć czasem okazuje się niewystarczająca i media obiegają zdjęcia długich kolejek do stacji ładowania, szczególnie w okresach, gdy Amerykanie tradycyjnie wyruszają w podróże.
Interweniował Biały Dom. Część ładowarek Tesli została otwarta
Sprawa jest poważna do tego stopnia, że oparła się o Biały Dom. W lutym ogłosił on, że udało się skłonić Teslę do otwarcia części ładowarek. Ma to dotyczyć 3500 nowych i już istniejących superchargerów stojących wzdłuż autostrad oraz 4000 wolniejszych ładowarek zlokalizowanych przy restauracjach czy hotelach. Dostęp do tych ładowarek i płatność wymagają rejestracji w aplikacji Tesli, ponadto możliwe jest ładowanie samochodów wyłącznie wspierających standard CCS. Obecnie otwarcie odbywa się na zasadach pilotażowych.
Otwarcie sieci ładowarek Tesli odbywa się w ramach rządowego amerykańskiego programu o wartości 7,5 mld dolarów, którego celem jest rozwój sieci stacji ładowania w USA. Obecnie w kraju tym funkcjonuje około 130 tys. ładowarek różnych prędkości, a w 2030 roku ma być ich pół miliona.
Jeśli jednak chodzi o szybkie ładowarki to licząca niemal 18 tysięcy sieć Tesli stanowi około 60 proc. wszystkich szybkich ładowarek w Stanach Zjednoczonych.
***