Tesla doczekała się konkurencji

Amerykańska Tesla przez lata była technologicznym liderem. Jej auta elektryczne królowały pod względem zasięgu i szybkości ładowania. W końcu przyszedł czas na walkę wręcz z weteranami motoryzacji - od teraz z Jaguarem, a za chwilę z Porsche i Audi.

Gdy 10 lat temu Tesla zaczęła sprzedawać model Roadster - elektryczną wyścigówkę z baterią o pojemności 53 kWh, pozwalającą przejechać na jednym ładowaniu ponad 300 km, wielkie koncerny motoryzacyjne - Mitsubishi, Citroen i Peugeot - były w stanie odpowiedzieć malutkim autem miejskim z trzykrotnie mniejszą baterią i zasięgiem w okolicach 100 km. Gdy Elon Musk wprowadzał na rynek Teslę S, ładowaną z mocą 120 kW, żaden z gigantów motoryzacji nie oferował więcej, niż 50 kW, co oznaczało o połowę wolniejsze uzupełnianie baterii (z resztą wciąż trzykrotnie mniejszych od Tesli). Wielkie koncerny motoryzacyjne odgrzebywały w tym czasie zakurzone koncepcje "elektryków" z ostatnich dekad, rozglądały się za dostawcami akumulatorów, montowały coraz bardziej zaawansowane systemy pokładowe w swoich autach spalinowych, kalkulowały czy na elektrykach wymagających rzadszej obsługi wciąż da się zarobić, startowały w wyścigach elektrycznej Formuła E i dużo, bardzo dużo się uczyły. Dziś widać jak dużo i jak wysoko stawiają poprzeczkę młokosowi z Doliny Krzemowej.

Reklama

Jaguar I-Pace rzucił rękawicę Tesli X

Do sprzedaży w Polsce wchodzi właśnie Jaguar I-Pace - usportowiony elektryczny SUV klasy premium - bezpośredni konkurent Tesli X. To pierwszy "elektryk" tej brytyjskiej marki, należącej dziś do indyjskiego giganta Tata Motors, ale widać, że Anglicy odrobili lekcję.  Auto ma baterię o pojemności 90 kWh (użytkownik może wykorzystać z tego ok. 85 kWh) - to o jedną dziesiątą mniej od Tesli, ale Jaguar jest aż o 300 kg lżejszy. Dzięki temu w teście prowadzonym przez WysokieNapiecie.pl na drodze krajowej (przy prędkościach do 90 km/h) I-Pace był w stanie zejść z zapotrzebowaniem na energię do 20 kWh/100 km - to bardzo dobry wynika jak na SUV-a ważącego 2,2 tony. Oznacza to realny zasięg w warunkach drogowych na poziomie 425 km. Na autostradzie, przy maksymalnej dopuszczalnej prędkości, angielski "elektryk" zużywał ok. 35 kWh/100 km, co pozwoliłoby nam przejechać 240 km między ładowarkami. To już porównywalny wynik z modelem X, który - kosztem wyglądu - ma lepszą aerodynamikę od jaguara.

I-Pace jest też pierwszym autem, które może konkurować z Teslą X szybkością ładowania. Ma możliwość uzupełniania baterii z mocą 100 kW (w modelu teslach to 120 kW), co pozwoli mu uzyskać pierwszych 200 km zasięgu w ciągu 25 minut ładowania. Dzisiaj wszystkie ładowarki w Polsce są w stanie zrobić to co najwyżej dwa razy wolniej, ale pierwsze stacje o odpowiednio wysokiej mocy staną przy autostradzie A1 już w przyszłym roku.

Pomimo mniejszej mocy silników (400 KM) I-Pace rozpędza się do "setki" minimalnie szybciej (w 4,8 sek.) od Tesli X 100D (4,9 sek.) i hamuje na krótszym od niej dystansie. W tyle pozostawia go jedynie najszybsza wersja modelu X, za którą trzeba jednak zapłacić dużo wyższą cenę.

Przy porównywalnych do tesli parametrach, jaguar oferuje ładniejszą sylwetkę, dopracowane detale, prostsze w obsłudze przyciski (zamiast ustawień na tablecie) i dobre wykończenie oraz spasowanie elementów, co stało się piętą achillesową Tesli od kiedy koncern zaczął zwiększać produkcję.

Jaguar może ponadto zaoferować swoim klientom coś, czego Tesla nie może i być może nie chce dać - sieć placówek dealerskich i warsztatów. Tesla w ogóle nie sprzedaje swoich samochodów w Polsce. Auta można kupić w Berlinie i tam znajduje się najbliższy serwis amerykańskiej firmy. Naprawa czegokolwiek wymaga więc transportowania auta nawet kilkaset kilometrów. Firma nie nadąża też z naprawą pojazdów - nie rzadko auta czekają na nią po kilka tygodni. To spory dyskomfort jak na auto z wyższej półki. Tym bardziej, że I-Pace jest od X-a dużo tańszy. Jaguara można kupić za 280 tys. zł netto, podczas gdy na Teslę X z porównywalną baterią musielibyśmy wydać równowartość 407 tys. zł netto.

Elektryczne Audi, Porsche i Hyundai będą następne

A to dopiero początek. Za miesiąc Audi zaprezentuje model E-Tron, także dorównujący Tesli X pod względem parametrów technicznych. Ze sprzedażą kompaktowego i dużo tańszego od nich SUV-a - modelu Kona Electric jeszcze tego lata ruszy Hyundai. Auto będzie tańsze o Tesli 3. Z kolei w przyszłym roku Porsche startuje z produkcją modelu Mission-E - bezpośredniego konkurenta bestsellerowej Tesli S.

Do tej pory zaletą Tesli było to, że produkowała "elektryki" o najlepszych parametrach technicznych na rynku. Braki w wykończeniu i obsłudze posprzedażowej klienci byli jej w stanie wybaczyć. Jednak gdy konkurencja odrobiła już lekcje i zaoferowała porównywalne technicznie i lepiej wykończone auta, a do tego z siatką sprzedaży, ofertą finansowania i sprawnym serwisem, grono wyznawców Tesli może zacząć topnieć. Koncern z Doliny Krzemowej ma jednak wciąż jedną ogromną przewagę - jest sexy. Być może to wystarczy, aby utrzymać swoją pozycję na rynku aut elektrycznych, niczym Apple na rynku smartfonów.

Krystian Derski

WysokieNapiecie.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy