Wydali 14 mln dolarów na testy elektryków. Wyniki obnażają prawdę o zasięgu
Na papierze wygląda dobrze, w trasie - już gorzej. Australijczycy sprawdzili, ile naprawdę przejeżdżają elektryki i wydali na badania aż 14 mln dolarów.

W skrócie
- Testy prowadzone przez Australian Automobile Association wykazały, że samochody elektryczne mają rzeczywisty zasięg średnio o 10–20 proc. niższy niż deklarują producenci.
- Największe rozbieżności zanotowano w modelu BYD Atto 3, a najmniejsze w Smart #3, różnice dotknęły także popularne auta jak Tesla Model 3 i Kia EV6.
- Na rzeczywisty zasięg samochodu elektrycznego wpływają takie czynniki jak temperatura, styl jazdy, korzystanie z klimatyzacji oraz realne warunki drogowe.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Testy aut elektrycznych za 14 mln dolarów
Australian Automobile Association przeprowadziła program badawczy o wartości 14 mln dolarów. Były to pierwsze na taką skalę testy porównujące dane katalogowe z rzeczywistym zasięgiem samochodów elektrycznych. Badania wykazały, że w normalnych warunkach auta elektryczne przejeżdżają średnio od 10 do 20 proc. mniej kilometrów niż deklarują producenci.
Największe różnice odnotowano w przypadku modelu BYD Atto 3. Producent obiecywał 480 km, podczas gdy rzeczywisty wynik wyniósł 369 km - to aż o 23 proc. mniej.

Z drugiej strony Smart #3 wypadł najlepiej, tracąc tylko 5 proc. obiecanego dystansu. Tesla Model 3 przejechała 441 km zamiast deklarowanych 513 km, co oznacza spadek o 14 proc. Kia EV6 i Tesla Model Y straciły po 8 proc. zasięgu.

Dlaczego katalogowe dane są zawyżone?
Różnice wynikają ze sposobu prowadzenia oficjalnych testów WLTP. Odbywają się one w laboratoriach, gdzie panują sterylne warunki. Temperatura utrzymywana jest na poziomie 23 stop. Celsjusza, samochód nie ma dodatkowego obciążenia, a systemy klimatyzacji i ogrzewania są wyłączone. Prędkość średnia w takim cyklu to 46,5 km/h, co nijak ma się do jazdy po autostradzie czy w korkach.
W realnym świecie na zasięg wpływa wiele czynników, które procedury pomiarowe pomijają. Należą do nich wahania temperatur, dynamiczna jazda, stała prędkość 130 km/h na drogach szybkiego ruchu, a także korzystanie z klimatyzacji czy ogrzewania. Szczególnie w niskich temperaturach baterie litowo-jonowe tracą swoją wydajność. Badania w Norwegii wykazały, że przy temperaturach poniżej zera zasięg spada od 10 do 23 proc., a w skrajnych warunkach nawet o 40 proc.
Jak zwiększyć zasięg auta elektrycznego?
Eksperci zwracają uwagę, że kierowcy mają wpływ na rzeczywisty zasięg swoich pojazdów. Kluczowa jest płynna jazda, unikanie gwałtownego przyspieszania oraz maksymalne wykorzystanie rekuperacji podczas hamowania. Warto zadbać o właściwe ciśnienie w oponach i unikać zbędnego obciążenia, np. bagażników dachowych.
Skuteczną metodą jest również kondycjonowanie kabiny w trakcie ładowania - schłodzenie lub ogrzanie wnętrza jeszcze przed ruszeniem pozwala ograniczyć pobór energii z akumulatora w trasie. Coraz większą popularnością cieszą się aplikacje takie jak A Better Route Planner czy Plugshare, które przy planowaniu trasy uwzględniają topografię, pogodę i specyfikę konkretnego modelu auta.
Zasięg elektryków a auta spalinowe
Rozbieżności między deklaracjami a rzeczywistością nie dotyczą wyłącznie samochodów elektrycznych. Badania przeprowadzone w Europie pokazały, że pojazdy spalinowe potrafią zużywać średnio o 20 proc. więcej paliwa niż podają oficjalne dane. W niektórych przypadkach różnica sięgała nawet 35 proc.
Dla potencjalnych nabywców elektryków kluczową barierą wciąż pozostaje zasięg. Według badań aż 60 proc. kierowców wskazuje go jako główną przeszkodę przy zakupie. Wyniki australijskiego programu nie pozostawiają złudzeń - producenci podają wartości optymistyczne, a dopiero niezależne testy pokazują realne możliwości pojazdów.