Realizacja planu obiecanego przez premiera Morawieckiego może zająć 100 lat

Zgodnie z zapowiedziami Mateusza Morawieckiego z 2016 roku, w Polsce liczba aut elektrycznych miała osiągnąć milion już w 2025 roku. Nie od dziś wiemy, że jest to plan nierealny, zaś zdaniem ekspertów jego urzeczywistnienie, przy oparciu się wyłącznie na naturalnych mechanizmach rynkowych, zajęłoby 107 lat. Jest jednak wiele sposobów i pomysłów na to, żeby "przekonać" kierowców do przesiadki na elektryki znacznie szybciej.

Komisja Europejska chce, aby od roku 2035 w Unii możliwe było rejestrowanie jedynie aut zeroemisyjnych. Przewiduje to przyjęty przez Parlament Europejski i zaakceptowany przez Radę Europy program "Fit for 55". Spełnienie tego kryterium oznaczałoby dla Polski przeskok z obecnego udziału elektrycznych aut osobowych na poziomie 2,2 proc., do udziału stuprocentowego w nieco ponad 12 lat.

Milion samochodów elektrycznych Mateusza Morawieckiego

Konieczność dążenia do realizacji unijnych wymogów, może być szansą na realizację (z dużym poślizgiem) planów przedstawionych przez Mateusza Morawieckiego w 2016 roku. Zgodnie z zapisami "Planu rozwoju elektromobilności w Polsce", opracowanego przez Ministerstwo Energii, milion aut elektrycznych miałoby pojawić się na polskich drogach już w 2025 roku.

Reklama

Tak szybki przyrost pojazdów elektrycznych nie jest realny, a rząd już w zeszłym roku zrewidował swoje plany i mówił o liczbie 250-300 tys. elektryków. Liczbę miliona mielibyśmy osiągnąć dopiero w 2030 roku. Według szacunków Carsmile, taka data jest już realna. Według jej analityków, milion aut elektrycznych możemy osiągnąć w 2030-2032 roku.

Problem elektromobillności to nie tylko samochody, ale też stacje ładowania

Nie można jednak zapominać, że obiecywany milion aut elektrycznych trzeba będzie gdzieś naładować. Na koniec maja, według licznika elektromobilności PSPA, w Polsce funkcjonowało 2190 stacji ładowania z czego tylko 629 z nich to były szybkie ładowarki prądu stałego. Niestety sama budowa kolejnych stacji nie jest łatwa i szybka.

O tym problemie mówi Grigoriy Grigoirev, szef Power Dot w Polsce - firmy budującej stacje szybkiego ładowania elektryków. Jego zdaniem dziś wąskim gardłem w budowie infrastruktury jest bardzo długi czas oczekiwania (do 18 miesięcy), na budowę przyłączy energetycznych przez tzw. operatorów systemów dystrybucji. Tymczasem w ok. 70% przypadków tworzenia stacji ładowania przy punktach użyteczności publicznej, konieczne jest zwiększenie istniejącego zapasu mocy. Nie ma też spójnego podejścia do problemu w samorządach.

Miejsca postojowe z ładowarkami to dopiero pieśń przyszłości

Przykładem dobrych rozwiązań wspierających zeroemisyjny transport są przepisy Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Chodzi m.in. o wymóg, aby w nowo powstających budynkach użyteczności publicznej 20% miejsc postojowych było wyposażonych w ładowarki. W przypadku budynków już istniejących, wymóg będzie obowiązywał od 1 stycznia 2025 roku Poza tym, do końca 2024 roku aż 50% floty przeznaczonej do przewozu osób mają stanowić pojazdy elektryczne. W przypadku samorządów limit ustalono na 30% o ile liczba mieszkańców gminy lub powiatu przekracza 50 tysięcy.

Kiedy w Polsce możemy zobaczyć milion aut elektrycznych?

Carsmile opracował symulację liczbową dochodzenia do miliona sprzedanych elektryków w Polsce, w czterech różnych wariantach. - Każdy wariant pokazuje nieco inną ścieżką osiągania owego miliona sprzedanych elektryków, ale wspólnym założeniem całej symulacji jest istnienie determinacji politycznej w obszarze bezemisyjnego transportu - podkreśla Knitter. Brak planu w tej dziedzinie, skutkujący jedynie naturalnym wzrostem rynku, spowodowałby, że dojście do miliona sprzedanych elektryków zajęłoby nam aż... 107 lat. Innymi słowy, specjaliści sami przyznają, że bez sztucznego, nierynkowego, podnoszenia atrakcyjności aut elektrycznych oraz również sztucznego obniżania atrakcyjności spalinowych, kierowcy nie będą zainteresowani elektromobilnością.

  • Pierwszy wariant - utrzymanie obecnej dynamiki - bardzo niskie prawdopodobieństwo. Ten wariant zakłada utrzymanie obecnego, bardzo wysokiego tempa wzrostu rynku w ujęciu procentowym (143% rok do roku) w kolejnych latach, aż do osiągnięcia miliona sprzedanych elektryków. Przy obecnych "małych" liczbach (22,5 tys. elektryków w Polsce wg PSPA; kwartalna sprzedaż na poziomie ok. 2,3 tysiąca) taki wzrost jest naturalny, ale z czasem, utrzymanie porównywalnego tempa byłoby niezwykle trudne. Nic dziwnego, że ten wariant zakłada najszybsze dojście do "miliona elektryków", co mogłoby nastąpić już w pierwszym kwartale 2029 roku.
  • Drugi wariant - malejąca dynamika - wysokie prawdopodobieństwo przy istnieniu spójnej i konsekwentnej polityki wspierania elektromobilności. Ten wariant opiera się na założeniu, że tempo wzrostu rynku będzie stopniowo malało - z obecnych 143% o 10 pkt. proc. z roku na rok. Realizacja tego scenariusza spowodowałaby osiągnięcie poziomu miliona sprzedanych aut elektrycznych w pierwszym w kwartale 2032 roku. Ten wariant ma w ocenie Carsmile wysokie prawdopodobieństwo realizacji przy istnieniu spójnej i konsekwentnej polityki wspiera elektromobilności w Polsce.
  • Trzeci wariant - "na Norwegię" - umiarkowane prawdopodobieństwo realizacji przy istnieniu spójnej i konsekwentnej polityki wspierania elektromobilności. Ten wariant zakłada, że sprzedaż elektryków w Polsce rosłaby w tempie, w jakim rynek w ostatnich 10 latach rozwijał się w Norwegii. Kraj ten jest europejskim liderem w dziedzinie elektromobilności, ale nie bez przyczyny - ogromne podatki nakładane na auta spalinowe sprawiają, że są one o około połowę droższe niż w Polsce, a tym samym droższe od porównywalnych elektryków. Dzięki podobnym zabiegom w pierwszym kwartale udział aut zeroemisyjnych w nowych rejestracjach przekroczył 80%. Aż trudno uwierzyć, że zaledwie 10 lat temu Norwegia startowała z poziomu niższego od tego, na którym obecnie znajduje się Polska (tylko 1,4%), przy prawie 76-proc. udziale aut z silnikiem Diesla w nowych rejestracjach. Gdyby Polska zdecydowała się pójść ścieżką wytyczoną przez Norwegię, milion sprzedanych elektryków odnotowalibyśmy w 2030 roku. Otwartym pozostaje za to pytanie, czy Polaków stać byłoby na tak szybką przesiadkę na znacznie droższe auta.
  • Czwarty wariant - dochodzenie do 100-proc. udziału w 2035 roku - umiarkowane prawdopodobieństwo realizacji przy istnieniu spójnej i konsekwentnej polityki wspierania elektromobilności. Czwarty wariant opiera się na założeniu, że Polska spełni kryterium wytyczone przez Parlament Europejski i program "Fit for 55", a więc do 2035 osiągnie 100% udziału aut zeroemisyjnych w nowych rejestracjach. Podążanie tą ścieżką, również wymagającą istnienia spójnego programu wspierania elektromobilności na poziomie krajowym, umożliwiłoby według symulacji Carsmile, osiągnięcie miliona sprzedanych elektryków w pierwszym kwartale 2030 roku.

Milion aut elektrycznych - nie obejdzie się bez przymusu

Symulacja Carsmile opiera się na założeniu istnienia politycznej determinacji, aby wspierać elektromobilność. Poza wspomnianym programem "Fit for 55", pomocny w osiąganiu celu "miliona elektryków" jest też Krajowy Plan Odbudowy, w ramach którego Polska ma otrzymać 158,5 mld zł Wśród tzw. kamieni milowych zawartych w KPO, znalazły się dwa jednoznacznie zniechęcające do posiadania auta z tradycyjnym napędem. Są to: podatek od posiadania auta emitującego spaliny oraz opłata rejestracyjna. Pierwszy ma obowiązywać od połowy 2026 roku, a drugi od początku 2025 roku. Zasady opodatkowania ww. daniną, podobnie, jak kwoty/stawki nie są jeszcze znane. 

Do końca marca 2025 roku w Polsce mają zostać wprowadzone strefy niskoemisyjnego transportu w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców. W opracowanej przez Carsmile "Mapie drogowej rozwoju elektromobilności w Polsce" znalazło się aż 12 rekomendacji, które mogą pomóc w przechodzeniu na zeroemisyjny transport. Trudno nie zauważyć, że eksperci widzą szanse na szybki rozwój elektromobilności, głównie poprzez sztuczne wpływanie na ceny pojazdów elektrycznych oraz prądu oraz sztuczne podnoszenie kosztów posiadania aut spalinowych, utrudnianie życia ich posiadaczom czy wręcz usuwanie ich ze sprzedaży.

***

Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy