Ponoć urzędnicy sprawdzają, czy kierowcy mają obowiązkowe naklejki na autach

Na właścicieli samochodów elektrycznych padł blady strach. Serwisy motoryzacyjne donoszą, że urzędnicy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wzięli się za sprawdzanie obowiązkowych nalepek na - kupionych z państwowym dofinansowaniem - samochodach elektrycznych. Sprawdziliśmy, czy to prawda.

Urzędnicy mieli sprawdzać, czy auta dofinansowane w ramach programu Mój Elektryk zostały odpowiednio oznakowane
Urzędnicy mieli sprawdzać, czy auta dofinansowane w ramach programu Mój Elektryk zostały odpowiednio oznakowaneINTERIA.PL

Przypomnijmy, chodzi o samochody, których zakup dofinansowany został w ramach rządowego programu "Mój elektryk".

"Mój elektryk" pod kontrolą?

Program wystartował w lipcu ubiegłego roku. Dofinansowanie otrzymać można na zakup fabrycznie nowego samochodu BEV, czyli w pełni elektrycznego. W przypadku nabywców indywidualnych skorzystać można z dwóch opcji:

  • dopłaty w wysokości 18 750 zł dla nabywców bez Karty Dużej Rodziny,
  • dopłaty w wysokości 27 000 zł dla nabywców z Kartą Dużej Rodziny.
Oświadczam, że Pojazd objęty dofinansowaniem będzie oznakowany logotypem NFOŚiGW co najmniej w okresie trwałości przedsięwzięcia
- czytamy w umowie dotacji

W ramach programu przewidziano też kilka obostrzeń. Jedno dotyczy np. ceny - wartość kupowanego samochodu nie może przekraczać 225 tys. zł. W umowie z Funduszem pojawiło się też zastrzeżenie dotyczące konkretnego oznakowania dofinansowanych z państwowego budżetu pojazdów.

NFOŚiGW zastrzegł również możliwość przeprowadzenia kontroli w całym okresie obowiązywania umowy "pod rygorem jej wypowiedzenia i zwrotu otrzymanych środków wraz z odsetkami" .

"Naklejka wstydu" czy baner reklamowy?

Nie jest tajemnicą, że właściciele elektrycznych samochodów, których zakup współfinansowany został z państwowego budżetu, niechętnie chwalą się tym faktem. Nie zachęca do tego również wzór opracowanej przez NFOŚiGW kalkomanii. Sama naklejka ma wprawdzie zaledwie 7 cm wysokości ale jej długość to - uwaga - 44 cm. Dla porównania wymiary jednorzędowej tablicy rejestracyjnej dla samochodu osobowego wynoszą 11,5 na 52 cm.

Taką naklejkę muszą mieć kierowcy, którzy skorzystali z programu Mój elektrykmateriały prasowe

Nalepkę trudno też uznać za wyjątkowo urodziwą, co nie pozostaje bez wpływu na jej popularność. Ponadto blisko półmetrowy baner reklamowy NFOŚiGW wozić można wyłącznie w ściśle określonych umową miejscach.

Są to:

  • tylna klapa bagażnika pojazdu nad tablicą rejestracyjną,
  • tył pojazdu obok tablicy rejestracyjnej, na jej wysokości,
  • na bocznych drzwiach przednich pojazdu, po dowolnej stronie,
  • w górnej części drzwi,
  • na przednim nadkolu oojazdu, w jego górnej części.

Z drugiej strony wypada jednak zauważyć, że regulamin programu znany jest od przeszło roku i do tej pory - przynajmniej do pojawienia się medialnych doniesień o kontrolach - jego beneficjentom wymiary ani wzór naklejek zdawał się nie przeszkadzać.

Panika wśród właścicieli elektryków. Skąd się wzięła?

Temat w tym samym czasie pojawił się na kilku internetowych grupach zrzeszających właścicieli elektrycznych samochodów i wywołał wśród nich duże poruszenie. Miał jednak sporo cech tzw. "miejskiej legendy" - ktoś miał dostać wezwanie do zwrotu dotacji, inny "kolega kolegi" słyszał o przeprowadzaniu kontroli.

Pojawiły się też informacje, że do NFOŚiGW spływają anonimowe zgłoszenia w postaci zdjęć samochodów elektrycznych. Ponieważ - bez naklejki - trudno zweryfikować, czy auto kupiono korzystając z dopłaty, "fanatycy" spalinowej motoryzacji mieli nawet fotografować elektryki "jak leci" i zarzucać zdjęciami Fundusz.

Jak jest naprawdę?

Naklejka obowiązkowa, ale kontroli nie ma

Ustalenie faktów nie było specjalnie skomplikowane. Wystarczyło kilka telefonów i wymiana korespondencji z NFOŚiGW. Efekt?

Pracownicy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej nie dokonują opisanych czynności
poinformowała Interię Ewelina Steczkowska - rzecznik prasowy NFOŚiGW - którą zapytaliśmy o formy i przebieg kontroli

Rzecznik podkreśla, że beneficjent programu ma obowiązek oznakować swój pojazd i jest to sprawdzane w razie kontroli. Dodaje jednak, że:

Jeśli kontrola miałaby się odbyć, beneficjent zostanie wówczas powiadomiony - zarówno o jej zakresie, jak i terminie.

Mówiąc wprost, w NFOŚiGW nic nie wiedzą o zmasowanej akcji sprawdzania oznakowania elektryków. Dla właścicieli pojazdów oznacza to tyle, że wspomnianą naklejkę wypada posiadać, ale znając z góry termin kontroli... równie dobrze można wozić ją w schowku.

Na ten moment nie są prowadzone kontrole pojazdów z programu "Mój Elektryk"
dodaje w rozmowie z Interią Ewelina Steczkowska.

***

Moto Flesz - odcinek 60. Debiut BMW M2, nowe kursy reedukacyjneINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas