ONZ uspojaka kierowców. Chce gwarancji przebiegu dla aut elektrycznych!

Organizacja Narodów Zjednoczonych chce odegrać ważną rolę w promowaniu elektromobilności. Działająca w jej ramach Europejska Komisja Gospodarcza (UNECE) planuje ustanowić limity dotyczące maksymalnej degradacji baterii trakcyjnych w samochodach elektrycznych. Dzięki nim kierowcy - przynajmniej w teorii - nie musieliby się obawiać o postępujący z wiekiem spadek zasięgu swoich pojazdów.

W używanym aucie elektrycznym po 8 latach bateria ma mieć minimum 70 proc. fabrycznej pojemności
W używanym aucie elektrycznym po 8 latach bateria ma mieć minimum 70 proc. fabrycznej pojemnościINTERIA.PL
"Dyskusja nad maksymalnym dopuszczalnym spadkiem pojemności baterii toczy się w ramach Światowego Forum ds. Harmonizacji Przepisów Dotyczących Pojazdów (WP.29), którego obrady mają miejsce w Genewie" - informuje "elektrowoz.pl".

Członkowie UNECE oraz przedstawiciele krajów współpracujących z ONZ (na przykład największy producent aut na świecie - Chiny) opowiadają się za ustaleniem wspólnych - obowiązujących producentów elektrycznych pojazdów - limitów. Jakich?

Wstępne ustalenia mówią o dwóch wartościach granicznych gwarantowanych przez producentów pojazdów: 

  • maksymalnie 20 proc. degradacji (co najmniej 80 proc. fabrycznej pojemności akumulatora) po 5 latach eksploatacji i 100 tys. km przebiegu;
  •  maksymalnie 30 proc degradacji (co najmniej 70 proc. fabrycznej pojemności akumulatora) po 8 latach eksploatacji i 160 tys. km przebiegu.

Należy zauważyć, że są to dopiero wstępne ustalenia, które miałyby przyjąć formę obowiązującego prawa w pierwszym kwartale 2022 roku.

Proponowane zmiany mogą mieć ogromny wpływ na przyszłość samochodów elektrycznych. Wprawdzie już dziś producenci deklarują coraz większe zasięgi swoich pojazdów i szczycą się wysoką trwałością baterii akumulatorów, ale nie ulega wątpliwości, że największy wpływ na żywotność baterii ma sposób jej eksploatacji. Kluczowe są tu: częstotliwość oraz moce ładowania. Nie jest przecież tajemnicą, że częste korzystanie z wysokonapięciowych ładowarek oferujących tzw. "szybkie" uzupełnianie energii zdecydowanie skraca żywotność baterii litowo-jonowych, które powszechnie stosowane są dziś w samochodach elektrycznych.

Przełomem może być - zapowiadane chociażby przez Toyotę - przejście na baterie ze stałym elektrolitem (solid state), ale na ich upowszechnienie trzeba będzie jeszcze długo poczekać. Oznacza to, że - jeśli proponowane zapisy przyjmą formę aktów prawych - na rynku aut elektrycznych możemy być świadkami silnego trzęsienia ziemi.

Małe elektryczne auta znikną z rynku?

Najmocniej ucierpieć może - i tak już zdemolowany przez przepisy dotyczące kar za emisję CO2 - segment pojazdów miejskich. W ich przypadku niewielkie wymiary definiują małe pojemności akumulatorów trakcyjnych, co w prosty sposób przekłada się na konieczność częstszego ładowania. Można się więc spodziewać, że wkrótce czekać nas będzie kolejny pomór aut o stricte miejskim charakterze.

Najprostszym sposobem, by sprostać proponowanym zapisom będzie przecież powiększenie baterii akumulatorów, co pozwoli rzadziej korzystać z ładowarek. Pytanie tylko, gdzie zmieścić dodatkowe ogniwa w pojazdach pokroju Smarta, Volkswagena Up! czy Fiata 500...

Elektromobilność. Czym będą jeździć Polacy za 15 lat?

Warto również przyjrzeć się samym proponowanym przez Komisję limitom, które - przynajmniej z perspektywy polskich kierowców - mogą przynieść efekt odwrotny od zakładanego. Pamiętajmy, że średni wiek pojazdu w Polsce wciąż oscyluje w okolicach 15 lat, a nasz kraj zdominowany jest przez auta używane. Przykładowo, jak wynika z danych AAA auto, w październiku w Polsce wystawiono na sprzedaż ponad 223 tys. używanych aut osobowych, których mediana wieku wynosiła 12,3 roku, a mediana przebiegu 181 600 km!

Zgodnie z proponowanymi założeniami, dla przeciętnego elektryka oznaczałoby to degradację baterii na poziomie 30 proc, czyli spadek deklarowanego przez producenta zasięgu aż o 1/3... Teoretycznie można więc twierdzić, że za kolejne 15 lat, zamiast Audi A4, Golfów i Passatów z silnikami TDI i TSI na naszych drogach królować będą raczej Nissany Leafy czy Volkswageny ID.3 zdolne przejechać na jednym ładowaniu około... 200 km. W teorii, bo w samej tylko Polsce jeździ dziś około 20 mln aut osobowych, a liczba wszystkich elektrycznych aut na świecie to... 10 mln pojazdów.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas