Miał być milion aut na prąd w Polsce. Już jest, ale w Europie!
Śledząc najnowsze doniesienia ze świata czterech kółek można odnieść wrażenie, że motoryzacja zdominowana została przez samochody elektryczne. W rzeczywistości, mimo szumnych zapowiedzi i presji ze strony władz, wymiana parku europejskich pojazdów na elektryczne trwać może dziesiątki lat.
Takie wnioski płyną z analiz raportów Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów - ACEA. Wg najnowszych danych, w ubiegłym roku udział samochodów elektrycznych w ogóle rejestracji nowych pojazdów sięgnął rekordowych 3 proc. Dla porównania, w roku 2018 było to równe 2 proc, więc tempo wzrostu faktycznie uznać można za imponujące.
Problem w tym, że biorąc pod uwagę ogół zarejestrowanych na Starym Kontynencie pojazdów, udział tych "ekologicznych" prezentuje się bardzo skromnie. Wizje, w myśl których za 10 czy 15 lat większość Europejczyków przesiądzie się na samochody elektryczne, można więc śmiało włożyć między bajki!
Z najnowszego raportu ACEA wynika, że po europejskich drogach porusza się obecnie blisko 327 mln samochodów (dane za rok 2018, nowsze nie są jeszcze dostępne). Jaki procent z nich korzysta z napędów, które - przynajmniej z przymrużeniem oka - nazwać można "ekologicznymi"?
Najpopularniejsze są oczywiście wszelkiej maści przeróbki na paliwa alternatywne pokroju bioetanolu, LPG czy CNG. Wg najnowszych statystyk ACEA w skali całego Starego Kontynentu z tego rodzaju zasilania korzysta około 9,15 mln samochodów, czyli... 2,8 proc. ogółu!
Drugie miejsce w rankingu "ekologicznych" napędów zajmują samochody hybrydowe. Z ogólnej liczby blisko 327 mln zarejestrowanych w Europie pojazdów napędem hybrydowym pochwalić się może około... 0,7 proc. W liczbach bezwzględnych daje to wynik około 2,9 mln (na koniec 2018 roku).
Jak na tym tle wypadają samochody stricte elektryczne, czyli ładowane z gniazdka auta z napędem "bateryjnym"? Wg ACEA na koniec 2018 roku udział elektryków w ogóle wszystkich poruszających się po europejskich drogach samochodów wynosił 0,3 proc. W całej Europie było więc ich... niespełna milion.
Nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć, że wymiana parku maszyn liczącego 326 mln pojazdów zasilanych silnikami spalinowymi to proces, którego nie da się przeprowadzić w 10 czy 15 lat. W samym ubiegłym roku aż 89,4 proc. zarejestrowanych po raz pierwszy samochodów miało pod maską silniki o zapłonie iskrowym (58,9 proc.) lub samoczynnym (30,5 proc.).
Biorąc pod uwagę, że średni wiek samochodu w UE wynosi 10,8 roku, zdecydowana większość z tych aut pozostanie w użytku co najmniej do roku 2030, gdy część krajów planuje wprowadzić zakazy rejestracji nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Nie podejmujemy się prognozowania, kiedy auta elektryczne staną się w Europie standardem, ale śmiało zakładać można, że o prawdziwej elektrycznej rewolucji mówić można będzie najszybciej za... jakieś 30 lat.
Warto również przypomnieć zapowiedzi premiera Morawieckiego, który obiecywał, że milion samochodów elektrycznych to będzie jeździć tylko po Polsce i to już w 2025 roku...
Paweł Rygas