Ładowarka "usmażyła" akumulator. To nie pierwszy taki przypadek

Czy wadliwa ładowarka może uszkodzić akumulator w samochodzie elektrycznym? Wszystko wskazuje na to, że tak. W Stanach Zjednoczonych zaobserwowano już kilka takich przypadków, a w jednym z nich ucierpiał nowy Rivian R1T.

 

Zachodnie media poinformowały o kolejnym przypadku uszkodzenia pojazdu elektrycznego na skutek korzystania z wadliwej ładowarki samochodowej. Tym razem o sprawie poinformował pewien właściciel Riviana R1T, który postanowił doładować swój nowy pojazd na jednej z publicznych ładowarek znanej amerykańskiej sieci.

Samochód wyświetlił błędy baterii

Jak opisuje mężczyzna - po podłączeniu kabla do samochodu, proces uzupełniania energii rozpoczął się standardowo. Nagle jednak ze stacji ładowania dobiegł głośny huk, a w elektrycznym pojeździe pojawiły się liczne komunikaty wskazujące na błędy baterii. Wszelkie próby uruchomienia samochodu spełzły na niczym i konieczne było wezwanie służb drogowych. Ostatecznie Rivian skończył w autoryzowanym serwisie.

Reklama

Dokładne oględziny mechaników jasno wskazały na "przepalony" akumulator. Uszkodzony został także port ładowania pojazdu. Jak twierdzi poszkodowany - obsługa serwisowa wykazała duże zainteresowanie problemem i zobowiązała się wymienić zniszczone elementy.

Publiczne ładowarki mogą uszkodzić samochód?

Jak się okazuje to nie pierwszy taki przypadek w Stanach Zjednoczonych. Do tej pory służby odnotowały co najmniej trzy podobne, dotyczące trzech różnych elektrycznych modeli. Elementem łączącym wszystkie zdarzenia były jednak ładowarki wspomnianej wcześniej amerykańskiej sieci.

Pierwszy incydent dotyczył Forda F-150 Lightning, którego właściciel przez długi czas nie mógł dojść swoich praw w sądzie. Zarówno producent samochodów jak i amerykański dostawca ładowarek nie przyznawali się bowiem do winy. Podobna sytuacja miała miejsce nieco później na Florydzie, gdzie "usmażeniu" uległ Chevrolet Bolt. W tym przypadku szkody zostały wycenione na 20 000 dolarów, a właściciel musiał je pokryć z własnej kieszeni.

Amerykańskie serwisy internetowe obiecały zainteresować się sprawą feralnych ładowarek. Jak jednak możemy wyczytać w kilu źródłach - na obecną chwilę dostawca nie udzielił w tej kwestii żadnych odpowiedzi.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy