Kolejny pożar Tesli. Moment zapłonu nagrała kamera

Od czasu do czasu świat obiegają informację o pożarze samochodów Tesli. We wrześniu zeszłego roku do takiego zdarzeniu doszło w Polsce.

Samochód znajdował się na leśnym parkingu, nie był oczywiście ładowany. Mimo tego, stanął w ogniu. Na miejscu pojawiły się aż cztery wozy straży pożarnej, jednak Tesla model S spłonęła doszczętnie - nie tknięta ogniem została jedynie przednia część nadwozia.

Całkowicie spłonęły natomiast umieszczone w podłodze baterie oraz zlokalizowany między tylnymi kołami silnik. Ponadto stopieniu uległo aluminiowe nadwozie, co świadczy o bardzo wysokiej temperaturze, znacznie przekraczającej 600 stopni Celsjusza.

Teraz pojawiły się doniesienia o kolejnym pożarze. Te jeszcze mocniej przemawiają do wyobraźni, bowiem moment zapłonu, a właściwie wybuchu (!) został uchwycony przez kamerę monitoringu.

Reklama

Wyprodukowana w 2015 roku Tesla Model S stała zaparkowana w podziemnym garażu, nie była podłączona do ładowarki. W pewnym momencie spod auta zaczęły się gwałtownie wydobywać chmury dymu i dosłownie sekundy później doszło do prawdziwej eksplozji i pożaru.

Tesla doszczętnie spłonęła, uszkodzone zostały również stojące obok pojazdy.

Problem samozapłonów najwyraźniej istnieje. Poza przypadkiem, do którego doszło w Polsce, w ostatnich miesiącach spłonęło jeszcze kilka innych Tesli, głównie w USA. Powszechnie wiadomo o przynajmniej trzech takich przypadkach.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tesla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy